wtorek, 19 grudnia 2023 09:46

Odszedł wyjątkowy człowiek. W Skawinie szanowali go wszyscy...

Autor Norbert Kwiatkowski
Odszedł wyjątkowy człowiek. W Skawinie szanowali go wszyscy...

"Panie Włodzimierzu zaszczytem było Pana znać. Dziękuję Panu za każdą kroplę krwi ofiarowaną bliźniemu. Zawsze miał Pan Skawinę w sercu. Widocznie Pan Bóg potrzebował honorowego krwiodawcy. Zawsze będę miło wspominał nasze spotkania. Skawinianie będą Ci zawsze wdzięczni. Pogrążonej w żalu Rodzinie składam głębokie kondolencje. Cześć Jego pamięci.” - w tak wzruszających słowach pożegnał zmarłego Włodzimierza Galacińskiego, Burmistrz Skawiny Norbert Rzepisko.

Przesłanek o tym, że mieliśmy do czynienia z postacią wyjątkową było mnóstwo. W końcu mówimy nie tylko o Honorowym Obywatelu Skawiny, ale również odznaczonym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski i przede wszystkim… wspaniałym człowieku.

W Skawinie kochali go wszyscy. Najlepiej widać to po jego śmierci, gdzie przez kilka pierwszych dni dało odczuć się ponurość, smutek, trochę żal. Włodzimierz Galaciński całe swoje 88 lat wyjątkowego życia poświęcił dla pomagania, dlatego po prostu sobie zasłużył na taki szacunek…

Początki...

Nasz bohater na świat przyszedł w 1935 roku, czyli jeszcze przed II Wojną Światową. Żył w spokojnej rodzinie. Jego tato, Teofil Galaciński był pracownikiem Szamotowni, a matka Michalina z domu Pęcak zajmowała się domem i wychowywaniem dzieci, jak duża większość kobiet w tym czasie.

Edukację podstawową, a następnie zawodową ukończył w Skawinie, a tuż po niej postanowił podjąć się pracy w Skawińskich Zakładach Koncentratów Spożywczych. W roku 1954 rozpoczął pracę w uruchomionej w tym roku Hucie Aluminium w Skawinie, w której przepracował 27 lat t.j do chwili zaprzestania produkcji aluminium przez wydział elektrolizy. Początkowo pracował na wydziale elektrolizy, a od roku 1965 jako kontroler w wydziale Kontroli Jakości.

Dla jego życia najbardziej kluczowy okazał się jednak rok 1968, ponieważ to wtedy młody Włodzimierz Galaciński po raz pierwszy oddał krew. To był impuls, który ukierunkował go na resztę życia.

Legenda krwiodawstwa

Idea krwiodawstwa pochłonęła go od razu. Ale to nie były łatwe czasy. Młody Galaciński wiedział, że do tej misji będzie potrzebował kompanów, co na szczęście mu się udaje. W latach siedemdziesiątych zakłada Klub Honorowych Dawców Krwi przy Hucie Aluminium w Skawinie, gdzie przez wiele lat pełnił funkcję prezesa.

Już wtedy - daje się poznać - jako nietuzinkowa osoba, która ma masę pomysłów, by jeszcze bardziej rozpropagować krwiodawstwo, dlatego kolejne instytucje również chcą mieć go w swoich szeregach. I w ten oto sposób, Włodzimierz Galaciński od 1985 roku pełnił funkcję przewodniczącego Rady Rejonowej Honorowego Krwiodawstwa w Skawinie, natomiast w latach 1991 do roku 2001 pełnił funkcję przewodniczącego Małopolskiej Rady Okręgowej Honorowego Krwiodawstwa w Krakowie i członka Krajowej Rady Honorowego Krwiodawstwa Polskiego Czerwonego Krzyża.

Uwielbiał młodzież

Napisać, że Włodzimierz Galaciński uwielbiał młodych ludzi, to jak nie napisać nic. To w nich widział nie tylko siłę, ale przede wszystkim przyszłość. Przez lata swojej działalności zorganizował nawet setki akcji krwiodawstwa, często przy współpracy ze szkołami średnimi.

Dzięki wielu swoim postawom został nagrodzony licznymi wyróżnieniami Polskiego Czerwonego Krzyża i odznaczeniami państwowymi, choć - jak sam przyznawał - najbardziej sobie cenił status Honorowego Obywatela Skawiny, czyli miasta z którym był związany od zawsze...

Warto dodać, że na tydzień przed śmiercią Włodzimierza Galacińskiego, miejscowy klub HDK PCK świętował swoje 50-lecie. Na uroczystości nie dał rady się już pojawić legendarny mieszkaniec Skawiny, jednak do uczestników wystosował specjalny list, w którym podziękował za kontynuacje szerzenia "dobra". To bardzo ważne, że zostawił to miejsce w dobrych rękach, a pamięć po nim nie zaginie...

Foto: Miasto i Gmina Skawina ‌‌

Powiat krakowski

Powiat krakowski - najnowsze informacje

Rozrywka