16 lipca w Kościele Katolickim obchodzone jest święto Matki Bożej z góry Karmel, zwanej też Matką Bożą Szkaplerzną. Jest to także święto patronalne zakonów karmelitańskich oraz wszystkich noszących szkaplerz. W Czernej, gdzie opiekę nad Sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej i św. Rafała Kalinowskiego sprawują ojcowie i bracia karmelici bosi, będzie miał miejsce odpust. Czym jest szkaplerz, z którym wiąże się wyjątkowa obietnica: "Kto tę szatę przyjmie, nie zazna ognia piekielnego"?
- Przypominamy artykuł, który pojawił się na Głos24 w lipcu 2021 r.
Z tej okazji postanowiliśmy porozmawiać z o. Leszkiem Stańczewskim OCD z tamtejszego klasztoru, który opowiedział o historii „polskiej Góry Karmel”, jak określa się Czerną i mieszczącą się tam siedzibę karmelitów bosych.
O. Leszek opowiedział też o historii czernińskiego obrazu Matki Bożej Szkaplerznej i samego szkaplerza.
W jaki sposób bracia karmelici trafili do Czernej i skąd się wzięła nazwa „polski Karmel”, którą często określa się tutejszy klasztor?
– Zacznijmy od tego, że karmelici bosi do Polski przybyli w roku 1604. Udawali się do Persji na misję i przybyli do Krakowa. To w tym miejscu był taki punkt etapowy. Tak spodobali się królowi i władcom ówczesnej Rzeczpospolitej oraz wielu innym ludziom, że postanowiono ten zakon sprowadzić do Polski. W roku 1605 rozpoczyna się życie zakonne karmelitów bosych w Krakowie i powoli są fundowane kolejne klasztory. W 1617 r. powstaje prowincja. Konstytucje naszego zakonu sugerowały, aby jeden z klasztorów prowincji był klasztorem kontemplacyjnym, czyli klasztorem, gdzie nie sprawuje się posługi duszpasterskiej. Był taką, w cudzysłowie, Górą Karmel, gdzie żyje się według pierwotnej reguły. Poszukiwano takiego miejsca i akurat okazja nadarzyła się w Czernej. Nasza przyszła fundatorka Agnieszka Firlejowa z Tęczyńskich zgodziła się ufundować klasztor kontemplacyjny tutaj w Czernej, na swoich włościach. Dokonało się to w roku 1629, a budowę rozpoczęto w 1631. Oczywiście tamten klasztor nie był tak otwarty, jak dzisiaj, był to erem. Na wzgórzach, na których obecnie są zabudowania, znajdowały się pustelnie, gdzie mieszkali właśnie mnisi – pustelnicy. Oczywiście zakonnicy zamieszkiwali także klasztor, tutaj urzędował przeor. Taka po krótce jest geneza przybycia karmelitów bosych do Czernej. Zawdzięczamy to naszym ojcom z Krakowa, którzy wraz z Agnieszką Firlejową podjęli tę fundację. Oczywiście budowa trwała przez kilka lat, ale od początku karmelici prowadzili prawdziwie kontemplacyjne życie, według założeń i reguły. Trwali tutaj nieprzerwanie do roku 1805. Gdy Polska była pod zaborami (tutaj był zabór austriacki), właśnie w roku 1805, w wyniku dekretów józefińskich cesarza austriackiego, została zniesiona obowiązująca klauzula. Od tego czasu mogą w Czernej przebywać osoby obydwu płci i modlić się w tutejszym kościele. Sprawowana jest dla nich posługa duszpasterska, są odprawiane msze święte, sprawowany sakrament spowiedzi. Charakter tego miejsca się zmienia, ale klasztor przetrwał mimo różnych zagrożeń, mimo różnych perturbacji. Klasztor istnieje od swojego początku aż do dzisiaj. Co prawda w zmienionej formie, nie mniej jednak nadal stara się służyć ludziom, którzy tutaj przybywają, szczególnie pielgrzymom ze Śląska.
W tutejszym kościele znajduje się obraz Matki Bożej Szkaplerznej. Czy mógłby ojciec przybliżyć nam jego historię?
– Początkowo obraz znajdował się w tym samym miejscu, w którym się znajduje. Był to obraz malowany na płótnie. Ponieważ panująca tu wilgotność powodowała, że butwiał, postanowiono go przenieść gdzie indziej. Oczywiście mamy ten obraz, obecnie znajduje się w nowicjacie. Natomiast w połowie XVIII wieku w szkole Gołębiewskiego w Krakowie został namalowany nowy, na blasze. Wiadomo, na tej blasze nie następowało jakieś butwienie obrazu, nie następowała korozja i od polowy XVIII wieku jest on już tutaj czczony. Oczywiście najpierw przez pustelników, którzy modlili się przed nim. Później, od kiedy została otwarta wielka klauzula, do tego obrazu przybywały i wciąż przybywają pielgrzymi (szczególnie ze Śląska). W roku 1974 na obraz została nałożona sukienka, a w 1988 r. został on koronowany przez kardynała Franciszka Macharskiego. Od tego czasu rzeczywiście zaczyna się tutaj bardzo duży napływ pielgrzymów, no i możemy powiedzieć trwa aż do dzisiaj.
Mówiąc o Czernej, nie sposób nie wspomnieć o pochowanych tutaj świętych.
– Tak, wielokrotnie tutejszym przeorem był ojciec Rafał Kalinowski, powstaniec styczniowy, sybirak, wychowawca Augusta Czartoryskiego. Po swoim początkowym, można by powiedzieć obfitującym w przygody życiu, które pewnie nadaje się na kilka filmów, w końcu wstąpił do karmelu. Wielokrotnie, jak już wspomniałem, był przełożonym klasztoru, a zmarł w Wadowicach, też jako przeor. Ale ponieważ był bardzo związany z Czerną, jego relikwie znajdują się właśnie tutaj, w naszym klasztorze. Innym świętym jest błogosławiony ojciec Alfons Mazurek, także przeor naszego klasztoru, zamordowany przez Niemców 1944 roku. Mamy i sługę bożego, Franciszka Powiertowskiego. Był to nowicjusz, który wstąpił do zakonu w czasie wojny w marcu 1944 roku. Pochodził z Warszawy, jego rodzina tam mieszkała. Kiedy 1 sierpnia wybuchło Powstanie Warszawskie, poprosił ojca Magistra, aby mógł ofiarować życie za swoją rodzinę, żeby jego bliscy przetrwali burzę wojenną. Magister wyraził na to zgodę. 24 sierpnia Powiertowski został zastrzelony przez niemiecki patrol. Jak się później okazało, w czasie powstania nikt z jego rodziny nie zginął. Był to świętobliwy człowiek. Zostawił pamiętniki, rzeczywiście dużo się modlił, prowadził życie naprawdę wzorowego zakonnika, mimo że w tym zakonie długo nie był. Trzy lata temu przenieśliśmy jego relikwie z cmentarza do kościoła i teraz znajdują się one tutaj? w jednej z bocznych kaplic. Przybywają tu ludzie i przez jego wstawiennictwo proszą Boga o łaski. To wszyscy nasi święci, błogosławieni i słudzy boży, którzy są tutaj w Czernej.
Na co warto zwrócić uwagę, odwiedzając klasztor i sanktuarium w Czernej?
– Na pewno warto pomodlić się przed obrazem Matki Bożej, w końcu to jest serce naszego sanktuarium. Warto zwrócić także uwagę na obraz w głównym ołtarzu, przedstawiający świętego proroka Eliasza. Do tej pory uważano, że jest to malowidło Tommaso Dolabella, nadwornego króla Zygmunta III Wazy, chociaż ostatnie badania sugerują, że jest to ktoś inny – Wenanty z Subiaco – jeszcze bardziej znana postać niż Tommaso Dolabella (szczególnie na zachodzie). Warto także pomodlić się przed relikwiami ojca Rafała Kalinowskiego. W domu pielgrzyma otworzyliśmy muzeum karmelitańskie, w którym są zgromadzone różne ciekawe eksponaty dotyczące historii tego miejsca, a także życia zakonników w dawnych czasach. Mamy również muzeum misyjne. Opowiada ona o pracy naszych karmelitańskich misjonarzy na misjach w Afryce – w Rwandzie i Burundi. Warto do nas przybyć, żeby zobaczyć piękną przyrodę, ruiny dawnego mostu diabelskiego. Nie wiem, dlaczego jest tak nazywany, powinien się nazywać pustelniczy, ale jest diabelski. Taka nazwa się przyjęła. Będąc w Czernej, trzeba przejść się dróżkami karmelitańskimi po dawnej klauzurze. Zobaczyć jej mury, bramę siedlecką, ponieważ w dawnych czasach docierało się tutaj w inny sposób, od innej strony. I tak jak już wspomniałem, warto zobaczyć piękną przyrodę, piękną dolinę Eliaszówki, skały, które się nad nią wznoszą.
16 lipca w święto Najświętszej Marii Panny z góry Karmel będzie możliwość przyjęcia szkaplerza. Czym jest szkaplerz i skąd wzięła się ta tradycja?
– Szkaplerz to tak naprawdę część mojego stroju zakonnego. Jego historia właściwie zaczyna się na przełomie XII i XII w., kiedy to na Górze Karmel w Palestynie gromadzili się pobożni pielgrzymi, czy rycerze krzyżowi, którzy zrozumieli, że dojść do Ziemi Świętej to jeszcze nie dojść do nieba i że nieba nie da się zdobyć mieczem. Trzeba je zdobywać pokorą, modlitwą, rozważaniem Bożego Słowa, umartwianiem się czy miłością bliźniego. Gromadzili się na Górze Karmel w Palestynie, by właśnie w taki sposób zdobywać Królestwo Niebieskie pod przewodnictwem Bertolda z Kalabrii. Po jakimś czasie biskup Jerozolimy, Albert, przekazał im regułę. Nie znamy dokładnej daty, było to mniej więcej między rokiem 1206 a 1214. Według tej reguły postanowili tam żyć. Bardzo czcili Matkę Bożą, zbudowali tam kaplicę ku jej czci. Nazywali się braćmi Najświętszej Marii Panny i uważali ją za swoją siostrę. Jednak inwazja muzułmanów spowodowała, że zakonnicy musieli uciekać do Europy. Zaczęli rozwijać swój zakon w Europie, szczególnie w Anglii. Jednak ich zgromadzenie nie bardzo się przyjmowało w Europie. Pustelnicza mentalność zakonników, poza tym obecność innych zakonów żebrzących (franciszkanów, dominikanów) oraz niezrozumienie przez duchowieństwo powodowały różne problemy i konflikty. Generał zakonu Szymon Stock (żyjący w Anglii w miejscowości Aylesford) modlił się do Matki Bożej, prosił ją, aby ocaliła zakon, bo nawet groziła mu kasata. Modlił się gorąco i w nocy z 15 na 16 lipca 1251 roku Matka Boża ukazała się Szymonowi, wskazując na szkaplerz i mówiąc: "To jest szata mojego umiłowanego zakonu, przyjmij ją. Kto tę szatę przyjmie, nie zazna ognia piekielnego. To znak zbawienia, zobowiązanie wiecznej opieki z mojej strony nad Wami”. Zdziwiony Szymon Stock przyjął ofiarowaną szatę. Oczywiście nakazał, aby zakonnicy ją nosili i od tego czasu nosimy szkaplerz święty. Otaczamy go z wielką czcią. Codziennie, kiedy zdejmujemy szkaplerz czy ubieramy, całujemy go. W połowie XIV wieku Matka Boża ukazując się jednemu z papieży, obiecała tzw. przywilej sobotni. Mówi on, że każdy, kto będzie pobożnie nosił szkaplerz święty, w pierwszą sobotę po śmierci zostanie przez nią wybawiony z czyśćca.
Matka Boża dotrzymała słowa i zakon przetrwał.
– Tak, zakon oczywiście ocalał, przetrwał, nic złego się mu nie stało i trwa aż do dzisiaj. Szkaplerz święty jest oczywiście szatą naszego zakonu, ale może go przyjąć każdy, kto zechce go nosić. Oczywiście nie w takiej wersji jak my, bo ten jest dla zakonników. Świecka osoba może przyjąć szkaplerz w postaci dwóch pasemek płótna połączonych tasiemką. Nałożenia może dokonać każdy kapłan. Należy uczynić wtedy krótkie nabożeństwo i nałożyć szkaplerz. Gest nałożenia jest bardzo ważny, nie można sobie samemu nałożyć szkaplerza. Tak, jak Matka Boża dała szatę Szymonowi Stockowi, jak w seminarium od naszych przełożonych otrzymujemy naszą szatę zakonną – znak zbawienia, tak szkaplerz powinien być nałożony przez kapłana. Każdy kapłan ma taką władzę, według odpowiednich słów błogosławi tę szatę i ją poświęca. Szkaplerz można zastąpić medalikiem. Z jednej strony tego medaliku powinna być Matka Boża Szkaplerzna, a z drugiej najświętsze serce Pana Jezusa. Tak, jak mówiłem, każdy kapłan może nałożyć szkaplerz święty. Oczywiście warto przyjechać do Czernej czy do innego klasztoru karmelitańskiego i poprosić o to karmelitę, gdyż ważne jest, by zapisać się w Księdze Szkaplerznej. W niej spisujemy przyjmujących szkaplerz. Kiedy byłem w Przemyślu, to widziałem księgi ze Lwowa, które gdzieś tam przemycono. Gdy jeszcze Lwowiacy przyjeżdżali do nas do Przemyśla i odnajdywali swoje nazwiska, byli bardzo wzruszeni, więc to jest ważne, żeby przyjęcie było odnotowane w księdze. Matka Boża obiecuje wiele przywilejów tym, którzy noszą jej szatę. Obiecuje ocalenie z ognia piekielnego, wybawienie z czyśćca, a także obiecuje opiekę w tym życiu dla każdego, kto tą szatę nosi. Oczywiście szkaplerz nie jest jakimś cudownym amuletem, który nas chroni od wszystkiego tak po prostu, automatycznie. Trzeba szkaplerz nosić, trzeba się modlić, trzeba próbować naśladować Matkę Bożą w jej życiu. Szkaplerz był bardzo popularny, zresztą dzisiaj też wielu ludzi przyjeżdża do Czernej, przyjmuje szkaplerz. Nawet żołnierze jadący na misję wojskowe do Afganistanu przyjeżdżają ze swoimi rodzinami tutaj i z wielką wiarą go przyjmują. Chcą być pod opieką Matki Bożej tam daleko od Polski. Szkaplerz nosili królowie np. Jan Kazimierz, królowa Jadwiga, Władysław Jagiełło. Szkaplerz nosił oczywiście także Jan Paweł II, który przyjął go jako dziecko. Towarzyszył mu on aż do końca życia.
Fot.: materiały prasowe/karmelici.pl