– Apeluję do pani Aleksandry, żeby zadeklarowała, że nie obejmie tego stanowiska. Byłoby dobrze, gdyby przypadło ono komuś, kto w rzeczywistości wygrał konkurs, bo – co najważniejsze – spływają już do mnie głosy jego uczestników – powiedział w rozmowie z portalem Głos24 poseł PiS-u Łukasz Kmita i dodał: – W tej sprawie widać, że prezydent Aleksander Miszalski spłaca długi, które zaciągnął w swoim środowisku politycznym, i to kosztem ludzi, którzy startują uczciwie w konkursach. Po nagłośnieniu sprawy napisał już do mnie jeden z kandydatów, który czuje się oszukany i ma świadomość tego, że wziął udział w swoistej szopce, a urząd miasta nie chce udostępnić mu danych dotyczących jego punktacji.
Aleksandra Twaróg, była asystentka społeczna obecnego prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego, ma objąć nowo utworzone stanowisko miejskiego rzecznika praw ucznia. Decyzję tę poprzedził konkurs, który wzbudził wiele emocji i wywołał pytania o przejrzystość procedury rekrutacyjnej.
Najniższy wynik w teście
Prezydent Miszalski, realizując swoją wyborczą obietnicę, powołał stanowisko rzecznika praw ucznia, wzorując się na podobnych instytucjach funkcjonujących w innych polskich miastach. Urząd Miasta Krakowa ogłosił konkurs, do którego przystąpiło osiem osób. W pierwszym etapie kandydaci rozwiązywali test sprawdzający wiedzę m.in. o krakowskiej oświacie, prawach dziecka i ustawie "lex Kamilek". Twaróg uzyskała najniższy wynik w teście – 80%, podczas gdy najlepszy uczestnik zdobył 96%. Mimo to komisja konkursowa uznała, że wynik testu nie był kluczowy, a ostateczna ocena zależała od wyników rozmowy kwalifikacyjnej. Wątpliwości lokalnych polityków wzbudził nie tylko wynik uzyskany przez Twaróg w teście, ale też fakt, że gdy pod koniec lutego 2024 roku poseł Platformy Obywatelskiej Aleksander Miszalski zorganizował spotkanie z dziennikarzami, podczas którego mówił o potrzebie powołania funkcji miejskiego rzecznika praw ucznia, jedną z osób z jego zaplecza była również Aleksandra Twaróg, która przez kilka miesięcy pełniła funkcję jego asystentki społecznej. Nastoletnia Twaróg, absolwentka krakowskiego XXI Liceum Ogólnokształcącego, a obecnie studentka, jest także koordynatorką w fundacji GrowSpace.
Wybór komisji
Przewodniczącą komisji oceniającej kandydatów na miejskiego rzecznika praw ucznia była wiceprezydent Krakowa, Maria Klaman, odpowiedzialna za edukację. Jak wyjaśniła rzeczniczka prezydenta Joanna Krzemińska, to nie test, a rozmowa kwalifikacyjna miała kluczowe znaczenie przy wyborze kandydata. Podczas tego etapu oceniano m.in. kompetencje interpersonalne i znajomość problematyki praw ucznia.
– W odpowiedzi na zastrzeżenia dotyczące rekrutacji i wyboru Pani Aleksandry Twaróg na stanowisko Krakowskiego Rzecznika Uczniów i Dialogu Szkolnego w Urzędzie Miasta Krakowa, pragnę podkreślić, że proces rekrutacji został przeprowadzony w sposób zgodny z obowiązującymi zasadami. Decyzja o wyborze była oparta na całościowym obrazie kompetencji kandydatki, nie zaś wyłącznie na jednym z etapów rekrutacji – tłumaczyła Krzemińska i dodała:
– Konkurs składał się z dwóch etapów: testu kwalifikacyjnego oraz rozmowy kwalifikacyjnej. Testy kwalifikacyjne miały na celu sprawdzenie wiedzy kandydatów oraz były etapem selekcyjnym. Pani Aleksandra Twaróg osiągnęła wymagany poziom poprawnych odpowiedzi. Wynik testu, choć ważny, nie był jedynym kryterium oceny. Kluczowym etapem rekrutacji była rozmowa kwalifikacyjna, podczas której trzyosobowa komisja oceniała nie tylko wiedzę, ale również praktyczne umiejętności, kompetencje interpersonalne oraz predyspozycje do pełnienia funkcji Rzecznika Uczniów.
"Darujmy sobie tę hucpę z konkursami" albo polityczne wątpliwości
W całej sprawie nie brakuje jednak krytycznych głosów, które podważają wybór Twaróg. Fakt, że była asystentką społeczną Aleksandra Miszalskiego, budzi podejrzenia o nepotyzm i wskazuje na możliwy konflikt interesów, który rzutuje na wiarygodność procedury. Takiego zdania jest Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący rady miasta, który w rozmowie z portalem Głos24 powiedział:
– Zasadniczo uważam, że jeżeli prezydent miasta chce z kimś współpracować, to niech współpracuje. Oczywiście każdy może potem ocenić, czy dana osoba ma kompetencje, ale jeżeli prezydent, jako szef urzędu, ufa komuś, to problemu nie widzę. Problem widzę w sytuacji, gdy organizuje się konkurs, w wyniku którego na stanowisko powoływana jest kandydatka, która uzyskała najgorszy wynik w pisemnym teście kompetencji. A która, dodajmy, okazuje się wcześniejszą asystentką pana prezydenta, gdy ten piastował jeszcze funkcję posła i która występowała z nim wspólnie na politycznej konferencji prasowej, na której zapowiedziano powołanie tego stanowiska.
Radny z ramienia PiS-u stwierdził także, że w jego ocenie kontrowersje związane z wyborem miejskiej rzeczniczki praw ucznia prowadzą do dewaluacji konkursowego systemu wyboru, co odbija się przede wszystkim na osobach startujących w nich:
– Jeżeli prezydent Miszalski chce sobie kogoś powołać na dane stanowisko, to niech nie ogłasza na nie konkursów. Bo to jest strata czasu i brak szacunku dla tych ludzi, którzy również w nim startowali i liczyli na wygraną, bo uzyskali bardzo dobre wyniki, a mimo to nie wzięto ich kandydatur pod uwagę. Zamiast nich został powołany ktoś, kto był asystentem prezydenta. Więc darujmy sobie tę hucpę z konkursami, które w mojej ocenie budzą wątpliwości co do swojej zasadności.
Drewnicki zwrócił także uwagę na to, że procedura konkursowa obsady stanowisk może stać się wygodnym wytłumaczeniem dla osób zarządzających miastem:
– W razie czego prezydent zawsze może powiedzieć, że to był otwarty konkurs, w którym każdy mógł startować, a wybrano osobę z największymi kompetencjami. Otóż w tym przypadku, w mojej ocenie, tak to jednak nie wyglądało.
Wiceprzewodniczący rady miasta ma także zastrzeżenia co do wieku oraz poglądów prezentowanych przez potencjalną miejską rzeczniczkę praw ucznia:
– Moje wątpliwości budzi fakt, że pani, która została wybrana na rzeczniczkę, ledwo skończyła szkołę średnią. Ale okej, można wyjść z założenia, że dzięki temu będzie mieć lepszy kontakt z uczniami. Natomiast pani Twaróg dała się poznać jako radykalnie lewicowa działaczka proaborcyjna. Uważam, że aż tak jaskrawe poglądowo osoby, niezależnie od tego, z jakiej są opcji politycznej, nie powinny piastować takich stanowisk. Rozumiem, że część uczniów będzie chciała udać się do niej ze swoimi problemami. Ale co w sytuacji, gdy ktoś, kto nie ma takich poglądów, będzie miał problemy, bo wyrażał swoje zdanie, które było inne od tego prezentowanego przez panią rzecznik? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że w sposób rzetelny i bezstronny będzie walczyła o prawa takich uczniów. Tu mam wątpliwości i młodzi ludzie na pewno również będą je mieli.
Niech pani nie obejmuje stanowiska!
Poseł Łukasz Kmita, który opublikował na swoim koncie w serwisie X zdjęcie z wynikami z konkursowej części pisemnej na stanowisko miejskiego rzecznika praw ucznia, całą sprawę nazwał skandalem. W rozmowie z portalem Głos24 poseł Kmita zarzucił prezydentowi Miszalskiemu, że decyzja o wyborze Twaróg wynikała z układów politycznych, a nie z faktycznych kompetencji kandydatki, co narusza zasady uczciwości konkursu. – W tej sprawie widać, że prezydent Aleksander Miszalski spłaca długi, które zaciągnął w swoim środowisku politycznym, i to kosztem ludzi, którzy startują uczciwie w konkursach. Bez wątpienia pani Aleksandra Twaróg nie tylko nie może pełnić funkcji rzecznika praw ucznia, o czym świadczy wynik jej testu. Tylko swojej znajomości z panem prezydentem zawdzięcza powołanie na to stanowisko.
🚨Skandal w Krakowie!
— Łukasz Kmita (@Lukasz_Kmita) January 16, 2025
Nowa krakowska „rzeczniczka” praw ucznia, aktywistka aborcyjna
Aleksandra Twarów test przygotowany przez magistrat napisała najgorzej, ale jest znajomą @Miszalski_ i została zatrudniona w miasto @krakow_pl
Prezydent spłaca długi? @lovekrakow @KrknewsPL pic.twitter.com/7TLzEvLcFz
Poseł Prawa i Sprawiedliwości zarzucił także Twaróg, jako przyszłej miejskiej rzeczniczce praw ucznia, brak bezstronności i zwrócił uwagę na wulgarne treści zamieszczone w jej mediach społecznościowych. Jego zdaniem taka postawa jest niezgodna z etycznymi standardami obowiązującymi w urzędzie. – Dodam, że pani Twaróg nie spełnia wymogów formalnych dotyczących zajmowanego stanowiska, ponieważ ktoś taki powinien być osobą bezstronną, rzetelną i o nieposzlakowanej opinii. Tymczasem we wpisach udostępnionych w jej mediach społecznościowych pojawia się wulgarny język związany z treściami typu je**ć Giertycha, PSL i PiS. To powoduje, że osoba ta nie może pełnić funkcji publicznych. Jest to także związane ze standardami, jakie obowiązują w krakowskim urzędzie. Przypomnę, że całkiem niedawno, w styczniu 2024 r., został przyjęty kodeks etyki pracowników urzędu samorządowego, według którego jego sprawowanie wymaga bezstronności i posiadania wysokiej kultury osobistej, a tego, po wpisach pani Twaróg, nie da się stwierdzić.
W rozmowie z portalem Głos24 poseł Kmita zaapelował również do Aleksandry Twaróg, by nie obejmowała stanowiska oraz by przyznano go rzeczywistemu zwycięzcy konkursu. Na zakończenie podkreślił, że cała sprawa narusza zasady transparentności i praworządności, które miały być fundamentem polityki prezydenta Miszalskiego. – Apeluję do pani Aleksandry, żeby zadeklarowała, że nie obejmie tego stanowiska. Byłoby dobrze, gdyby przypadło ono komuś, kto w rzeczywistości wygrał konkurs, bo, co najważniejsze, spływają już do mnie głosy jego uczestników. Po nagłośnieniu sprawy napisał już do mnie jeden z kandydatów, który czuje się oszukany i ma świadomość tego, że wziął udział w swoistej szopce, a urząd miasta nie chce udostępnić mu danych dotyczących jego punktacji – powiedział Kmita i dodał: – To pokazuje, że hasła uczciwości, demokracji i praworządności, pod którymi prezydent Miszalski szedł do wyborów, stały się mało istotne w sprawie powołania rzecznika praw ucznia. Jest to głęboko nieuczciwe w stosunku do pozostałych kandydatów biorących udział w konkursie.
"Ekipa Miszalskiego na swoim"
W sprawie Twaróg wypowiedział się także radny Łukasz Gibała, który w czasie kampanii wyborczej na prezydenta miasta był głównym kontrkandydatem Miszalskiego. We wpisie zamieszczonym na swoim facebook'owym koncie lider Krakowa dla Mieszkańców, podobnie jak poseł Kmita, zwrócił uwagę na rozbieżność działań prezydenta a jego przedwyborczymi zapowiedziami. "W testach konkursowych wypadła gorzej niż inni, ale dostała stanowisko. Aleksander Miszalski w kampanii wyborczej obiecał, że na stanowisko Rzecznika Praw Ucznia powoła osobę z wykształceniem prawniczym lub dużym doświadczeniem w oświacie. Tymczasem wskutek jego decyzji Rzeczniczką Praw Ucznia została Aleksandra Twaróg – 19-latka, która nie ma wykształcenia prawniczego ani żadnego wykształcenia wyższego, a tym bardziej doświadczenia w oświacie. Co więcej, wczoraj okazało się, że Twaróg wypadła fatalnie w testach konkursowych – znacznie gorzej niż kontrkandydaci. I tu pojawiają się istotne informacje" – możemy przeczytać we wpisie. "Twaróg jest mocno zaangażowaną działaczką młodzieżówki Koalicji Obywatelskiej i była asystentką społeczną Aleksandra Miszalskiego, która bardzo wspierała go w kampanii wyborczej. Ekipa Miszalskiego na swoim" – zakończył krakowski radny.
W testach konkursowych wypadła gorzej niż inni, ale dostała stanowisko. Aleksander Miszalski w kampanii wyborczej...
Opublikowany przez Łukasza Gibałę Czwartek, 16 stycznia 2025
Aleksandra Twaróg: Jestem zaskoczona tak ostrą krytyką
Jak całą sytuację ocenia Aleksandra Twaróg? – O powołanie miejskiego rzecznika praw ucznia walczyłam jeszcze, będąc w młodzieżowej radzie Krakowa. Wówczas nie miałam jeszcze dużej wiedzy na temat polityki, nie orientowałam się, kto jest posłem. Wtedy jednak już walczyłam o utworzenie takiego stanowiska, to nie było tak, że wpadłam na to podczas kampanii wyborczej Aleksandra Miszalskiego – wyjaśnia w rozmowie z Interią.
Odnosząc się do zarzutów, tłumaczy: – Jeśli chodzi o zarzuty, to dziwi mnie zarzut niektórych, że konkursu nie wygrałam. Ja uczestniczyłam w tym konkursie. Przechodziłam test, musiałam odbyć rozmowę kwalifikacyjną, na której byłam 30 minut. Musiałam tam odpowiedzieć na bardzo dużą liczbę pytań, dostarczyć sporo dokumentów potwierdzających moje wcześniejsze działania.
Jednocześnie Twaróg przyznała, że ma świadomość tego, że test poszedł lepiej innym kandydatom. – Rzeczywiście, test poszedł lepiej niektórym osobom. Zdaje sobie sprawę, że są obszary, które muszę jeszcze dopracować. Wiem, nad czym muszę pracować, by się poprawić – zaznacza.
– Dziwi mnie takie mocne uderzanie we mnie. Zaskoczyło mnie to, że dorośli ludzie, radni, rzucili się na dziewiętnastolatkę, która działa aktywnie od wielu lat – wyjaśnia. Kontrowersje zawsze są i ja sobie z tego zdaję sprawę. Muszę być na to przygotowana. Moje kandydowanie wynikało z faktu, że przez długi czas walczyłam o powołanie tego stanowiska, więc stwierdziłam, że warto spróbować. Nawet jeśli nie udałoby się, nadal kontynuowałabym moją działalność. Uważam, że ocenę mojej osoby warto będzie przeprowadzić po pewnym czasie, kiedy będzie już można ocenić, co udało mi się osiągnąć – podsumowała całą sprawę w rozmowie z Interią Twaróg.
Fot.: UM Kraków, Głos24/Mateusz Łysik