Dziś wieczorem rosyjskie rakiety po raz pierwszy od wybuchu wojny w Ukrainie uderzyły na Zakarpacie. Ostrzelane zostało miasto w Wołowiec, 40 km od polskiej i 80 km od węgierskiej granicy. Co na to Victor Orban?
Pytanie o Orbana jest zasadne o tyle, że to on właśnie mówił, że Węgry nie będą dostarczały broni Ukrainie, by chronić Zakarpacie przed atakami. Dlaczego szczególnie zależało mu na tym rejonie? Otóż Zakarpacie, chociaż mocno przemieszane narodowościowo, przez prawie 1000 lat, do końca I wojny światowej, było częścią składową Królestwa Węgier. Nawet teraz, mimo że od niemal 80 lat wchodzi w skład najpierw Ukraińskiej SRR, a potem wolnej Ukrainy, Węgrzy stanowią tu największą, ponad 12-procentową mniejszość. Stąd sentyment węgierskich władz do tego rejonu. Jego ochrona to także jedne z pretekstów, aby nie wysyłać broni walczącej z agresją rosyjska Ukrainie. – Wysyłając dostawy broni na Zakarpacie, nikomu nie pomagamy. Jeśli nałożymy sankcje na energię i zrujnujemy węgierską gospodarkę, nie pomożemy Ukrainie. To nie nasza wojna. Tutaj wszystko można stracić, ale nic na tym nie wygramy – mówił jeszcze w sobotę w wywiadzie dla stacji TV2 Victor Orban.
Ale jego polityka waśnie poniosła klęskę. Dziś wieczorem w po raz pierwszy od wybuchu wojny w Ukrainie rosyjskie rakiety uderzyły w Wołowiec, miasto 40 km od polskiej i 80 km od węgierskiej granicy. Przez Wołowiec przebiega główne połączenie kolejowe ze Słowacji do Ukrainy. I zapewne to miał na celu atak - zakłócenie transportów z pomocą wojskową.
Informacje potwierdził Wiktor Mykita, szef Zakarpackiej Obwodowej Administracji Państwowej. – Uderzenie rakiety w obiekty w górzystym rejonie Zakarpacia. Na miejscu pracują służby, doprecyzowujemy informacje o zniszczeniach i ewentualnych ofiarach – napisał w mediach społecznościowych. – Prosimy wszystkich, aby nie robili filmów i zdjęć na miejscu zdarzenia. Może to być wykorzystane przez wroga do skorygowania ataków na lokalizację – powiedział Mykita.
Jak podała oficjalna strona Zakarpackiej Obwodowej Administracji Państwowej, celem uderzenia była podstacja energetyczną w Wołowcu. „Pocisk wroga uderzył w jedną z podstacji kolejowych w pobliżu stacji w Wołowcu. W obiektach w promieniu 500 m wybito szyby, a fragmenty rakiety uszkodziły pobliskie samochody” – poinformowała ukraińska administracja. Wiadomo już, że w wyniku uderzenia rakietowego 57 domów w Wołowce pozostaje bez dostaw gazu. Rurociąg dystrybutora, firmy "Zakarpatgaz", został uszkodzony. Władze proszą mieszkańców o zamknięcie zaworów w gazociągach przy domach. Prace naprawcze mają rozpocząć się jutro, 4 maja. Ciągle doprecyzowana jest informacja dotycząca ofiar. Dziś rakiety spadły także na Kijów i Lwów. Media mówią o pięciu silnych eksplozjach we Lwowie. Część miasta jest pozbawiona prądu, zniszczono dwie podstacje elektryczne, związane z infrastrukturą kolejową. Spółka Ukraińskie Koleje poinformowała, że pociągi jadące do Lwowa są opóźnione, ponieważ Rosjanie celowali w podstacje będące częścią infrastruktury kolejowej.
Co na to wszystko Victor Orban? Jak zwraca uwagę dr Dominik Héjj, dziennikarz i politolog specjalizujący się w tematyce węgierskiej, w państwowych mediach nie ma słowa o tym, co stało się we Lwowie, ani Kijowie. Na temat wybuchów na Zakarpaciu podawany jest lakoniczny komunikat o tym, że w rejonie Wołowca rozbiła się rakieta i trwa ocena szkód i wyjaśnianie, czy są ofiary. – Wiadomości wciąż w alternatywnej rzeczywistości – podsumowuje Dominik Héjj.