piątek, 5 marca 2021 12:50

Odroczona sprawa rehabilitacji "Ognia"

Autor Głos 24
Odroczona sprawa rehabilitacji "Ognia"

Dzisiaj, 5 marca, odbyła się rozprawa odnośnie Józefa Kurasia, została odroczona. Jego rodzina domaga się 10 mln, publicznego uznania walki na rzecz niepodległej Polski oraz upamiętniającego nagrobka. Czy państwo polskie zrehabilituje „Ognia”?

Sprawa po raz pierwszy trafiła do sądu 2017 roku, jednak wiosek nie został rozpatrzony pozytywnie. Zdaniem sądu nie znaleziono uzasadnienia tego orzeczenia za nieważne. Nie zgadza się z tym jednak pełnomocnik Zbigniewa Kurasia, syna „Ognia”. Dowodzi on, że Korpus Bezpieczeństwa przygotował na Kurasia obławę, co przyczyniło się do jego śmierci. Dwa lata później krakowski Sąd Apelacyjny zwrócił się z prośbą do Instytutu Pamięci Narodowej, który miał wydawać w tej sprawie opinie. Początkiem 2021 roku trafiła ona do sądu Apelacyjnego i może zakończyć postępowanie sądowe wydając wyrok w tej sprawie.

Charakter pytań zadanych przez sąd wymagał obszernego wywodu, opartego na specjalistycznej wiedzy. Działalność Józefa Kurasia "Ognia” i podległych mu oddziałów jest od wielu lat przedmiotem badań historycznych, pokazujących całą złożoność sytuacji, w jakiej znalazła się Polska w pierwszych latach po II wojnie światowej – wyjaśnia asystent prasowy Oddziału IPN w Krakowie, Janusz Ślęzak.

Instytut konsekwentnie podtrzymuje swoje stanowisko o niepodległościowej działalności Józefa Kurasia. Syn natomiast stara się odeprzeć zarzuty o morderstwach, których jego zdaniem, ojciec nie popełnił.

Jak mówi Zbigniew Kuraś kwota o którą się starają jest jedynie symboliczna, ponieważ nic nie jest w stanie zrekompensować przykrości, które spotykały jego rodzinę na przestrzeni lat. Dodatkowym problemem dla najbliższych "Ognia"  jest brak informacji o miejscu jego pochówku.

Na początku nie chcieliśmy, by kwota zadośćuczynienia przysłoniła tragiczną historię rodziny Kurasiów. Dziś uważamy, że w kwestii pozbawienia zdrowia i życia nie godzi się występować o kwotę niższą niż 10 mln zł. Kwota ta pokazuje prawdziwy szacunek organów władzy do krzywdy wyrządzonej mjr. Kurasiowi oraz jego rodzinie - komentuje mec. Bufnal.

Jak postać Józefa Kurasia postrzegają historycy?

Postać Żołnierza Wyklętego wzbudza kontrowersyjne emocje. Zdaniem dr. Macieja Korkucia żadne legendy nie przybliżają nas do faktów. Oczywiście, wśród licznych akcji zorganizowanych przez oddziały „Ognia” zdarzały się błędy i porażki, ale duża część z nich zakończyła się powodzeniem.

W pisanych przez "Ognia" odezwach celne opisy sytuacji politycznej oraz wezwania do wzniosłych postaw niekiedy sąsiadowały z ocenami, które i dzisiaj mogą budzić sprzeciw. Można różnie postrzegać jego decyzje i poglądy oraz sposoby realizacji celów. Można pytać o to, czy był przygotowany do dowodzenia tak dużym zgrupowaniem. Jednak znowu: niezależnie od tych sporów próby wciskania "Ognia" w kategorie pospolitej przestępczości nie wytrzymują konfrontacji z faktami - tłumaczy Korkuć.
Niczym niesprowokowane zabójstwo pod Krościenkiem kilkunastu cywili, Żydów uciekających z Polski, było zbrodnią, to nie jest do usprawiedliwienia. Choć "Ogień" w tym nie uczestniczył, to jednak jako dowódca zgrupowania ponosi także odpowiedzialność za działania podkomendnych. Z kolei przypisywanie "Ogniowi" "napadów na sierociniec w Rabce" to ignorancja – dodaje

Słowacki Instytut pamięci Narodowej zapewnia o licznych świadectwach mieszkańców Spisza i Orawy o gwałtach, rabunkach i terrorze, który zgotowali im "ogniowcy".

Słowacy w czasie okupacji pomagali Rzeszy w zwalczaniu Polaków, a po wojnie próbowali utrzymać nabytki terytorialne podarowane im przez Hitlera. "Ogień" więc zwalczał Słowaków, którzy opowiadali się i działali przeciw powrotowi Spisza i Orawy do Polski. Nawet w czasach PRL przyznano, że "Ogień" przyczynił się do przywrócenia tam przedwojennej granicy. Jak rozliczyć dziedzictwo państwowej kolaboracji z Hitlerem, to problem Słowaków – wyjaśnia dr Korkuć.

Zdaniem prof. Wnuka patriotyzm nie może wszystkiego usprawiedliwiać. Nie podważa jednak miłości do państwa Kurasia.

Gdy mowa o zabójstwach i przestępstwach podkomendnych "Ognia” jego obrońcy podkreślają, że nie ma dowodów, by o nich wiedział. Krytycy zaś argumentują, że wojsko jest organizacją, gdzie dowódca bierze na siebie pełną odpowiedzialność za podkomendnych. Brak wiedzy o bandytyzmie swych żołnierzy lub akceptacja ich samowoli nie może być więc usprawiedliwieniem. Nawet w partyzantce można było utrzymać pewne standardy – mówi prof. Wnuk

Historyk zwraca uwagę na to jak rozpatruje się postać „Ognia”. W zależności czy rozpatrujemy całą jego postawę czy moment śmierci sytuacja wygląda inaczej. Jego życiorys i kolejne role, które pełnił są bardzo skomplikowane, jednak z pewnością zmarł jako dowództwa partyzantki niepodległościowej.

Każdy, kto w tamtych czasach został niesłusznie skazany, ma prawo do procesu rehabilitacyjnego. Pośród wielu jednoznacznych historii mamy również te bardziej skomplikowane, jak sprawa mjr. Józefa Kurasia – zaznacza Członek Komitetu Nauk Historycznych Polskiej Akademii Nauk.

info: onet.pl

fot: INP

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka