środa, 25 sierpnia 2021 15:28

Trasa Łagiewnicka trzy tygodnie po powodzi: "Ciągle wybija tam woda"

Autor Marzena Gitler
Trasa Łagiewnicka trzy tygodnie po powodzi: "Ciągle wybija tam woda"

Minęło blisko trzy  tygodnie odkąd Wilga wdarła się na budowę Trasy Łagiewnickiej, a ciągle nie mogą ruszyć normalne prace, bo wybija tam woda. - Nie mamy jeszcze dostępu do zalanych miejsc - mówi Krzysztof Migdał, inżynier kontraktu Trasy Łagiewnickiej. Jak doszło do zalania? Czy już oszacowano straty? Co z mieszkańcami posesji, którzy przez teren budowy do tej pory przechodzili do ulicy? Czy taka powódź może się jeszcze powtórzyć? O tym w rozmowie z Głos24.

Przypomnijmy, w czasie nocnej ulewy z 5 na 6 sierpnia woda wdarła się na teren budowy Trasy Łagiewnickiej, zalewając niemal całkowicie budowane tam tunele. - Woda wlała się na teren budowy około godziny 4:30 - mówi Krzysztof Migdał, inżynier kontraktu Trasy Łagiewnickiej. - Nie było możliwości przeciwdziałania skutkom tego opadu atmosferycznego. Aż tak dużych opadów nie było prognozach. Nie spodziewaliśmy się, że to się może zdarzyć - podkreśla.

Wilgę, której koryto biegnie wzdłuż Trasy łagiewnickiej oddziela od budowy około 1,5-metrowy mur. Wcześniej, pomimo ulewnych deszczów, takie zabezpieczenie wystarczyło. Docelowo ma być jeszcze wyższe. Tym razem jednak bardzo intensywny deszcz padał punktowo. Woda wlała się na teren budowy. Wilga przedarła się przez metalowe uzbrojenia i zalała pobliskie tunele prawie po sam sufit. Skutki ulewy widać na zarejestrowanym materiale filmowym.

Na szczęście na budowie nie było wówczas pracowników - podkreśla przedstawiciel spółki. Pod wodą znalazło się jednak kilka maszyn, należących do realizującego prace wykonawcy. - Nikt nikt nie zakładał, że ten tunel będzie zalany, stąd też on był traktowany jako obszar bezpieczny - dodaje inż. Migdał.

Tuż po zalaniu na budowę przyjechali przedstawiciele spółki jak i konsorcjum firm Budimex i Ferrovial Agroman, które budują Trasę Łagiewnicką - informuje inżynier kontraktu. - Monitorowaliśmy sytuację od godzin porannych. Pojawili się tu zarówno przedstawiciele wykonawcy, jak i przedstawiciele nadzoru. Już okolicach godziny 10:00 woda w korycie rzeki Wilgi zaczęła opadać - mówi Krzysztof Migdał.

Mimo, że minęły już ponad dwa tygodnie od zalania Trasy Łagiewnickiej nadal dokładnie nie wiadomo, ile wynoszą straty wyrządzone przez wodę. - Straty, które są związane z skutkami zalania zostały oszacowane w ramach Komisji, która odbyła się w zeszłym tygodniu, jednak były to wstępne, szacunkowe straty, ponieważ można było to przeprowadzić na bazie tylko i wyłącznie oględzin wizualnych, zewnętrznych - mówi przedstawiciel inwestora. Nadal nie można oszacować ich dokładnie, bo na budowie, w tunelach ciągle jest woda. -  Na pewno występują bardzo duże namuły, które są sukcesywnie w tej chwili usuwane. Niestety nie mamy jeszcze dostępu do samej budowanej trasy. Ciągle wybija tam woda i pracują pompy. Dopiero po usunięciu wody i mułów zobaczymy w jakim stanie są wykonane już wcześniej systemy drenażowe. Obawiamy się, że niestety trzeba będzie część tych systemów drenażowych wymienić. No i oczywiście na pewno w grę wchodzi odmulenie wykonanej kanalizacji opadowej, która także już w części jest zrealizowana. Te wszystkie elementy niestety będą skutkowały nie tyle wzrostem kosztów, co wydłużeniem czasu realizacji inwestycji - podsumowuje w rozmowie Głos24.

Czy zalanie Trasy Łagiewnickiej spowoduje podwyższenie kosztów tej inwestycji? Kto na tym najbardziej stracił? - Zgodnie z warunkami kontraktu cała budowa została ubezpieczona przez wykonawcę na pełną wartość realizowanych prac budowlanych - informuje Migdał. - Wykonawca będzie mógł się ubiegać o wypłatę odszkodowania od ubezpieczyciela, przy czym leży to już po jego stronie - dodaje.

Wylanie Wilgi spowodowało też bardzo duże utrudnienia dla osób mieszkających obok tej budowy. W mediach społecznościowych pojawił się film, na którym widać, jak właściciele jednej z sąsiednich posesji, którzy przed ulewą przechodzili przez teren budowy, musieli po zalaniu przechodzić po drabinie przez płot do sąsiada, aby wydostać się ze swojego podwórka. - Taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce, kiedy nastąpiło zalanie tego obszaru budowy - mówi przedstawiciel spółki, wyjaśnia jednak, że film został nagrany w pierwszych godzinach po powodzi. Okazuje się, że część z mieszkańców przechodzi do ulicy ze swoich posesji przez teren budowy i korzysta z zabezpieczonych pomostów. - Niestety na skutek podmycia fragmentu jezdni ten pomost się osunął. Po stwierdzeniu tego faktu, wykonawca musiał go odtworzyć, ale nie dało się tego zrobić z minuty na minutę. To pewien czas trwało - tłumaczy inżynier kontraktu. Zapewnia jednak, że usterka już została naprawiona. - Dążymy do tego, żeby takie sytuacje nie miały miejsca, natomiast to była sytuacja tak jak wspomniałem, ekstremalna i spowodowana powodzią. Zabezpieczenia już są odbudowane, aby mieszkańcy mogli bezpiecznie wychodzić z domów.

Krzysztof Migdał uważa, że taka powódź jak ta z 6 czerwca, już tu się nie powtórzy. - My jesteśmy w trakcie realizacji tej inwestycji i obecnie zabezpieczenia przed wpływem wody są około półtora metra niższe niż te, które będą zrealizowane, po jej zakończeniu. Stąd też w przyszłości taka sytuacja nie będzie mogła mieć miejsca - zapewnia.

fot. Mateusz Łysik

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka