Zapowiadane przez prezes MZK Oświęcim rozmowy przy stole to puste frazesy. Jak mówią związkowcy, chęci dialogu ze strony zarządu nie widać.
Po „burzy”, jaka rozpętała się w lutym wokół MZK Oświęcim, sytuacja wcale się nie klaruje. Co więcej – jak mówią przedstawiciele MZZPSiS, który objął swoim działaniem MZK Oświęcim, nie widać chęci dialogu ze strony zarządu spółki. Mimo to związkowcy sukcesywnie działają i jak zapowiadają, w celu osiągnięcia porozumienia i utrzymania porządku w MZK Oświęcim użyją wszelkich środków prawem dozwolonych.
Dwa miesiące temu opublikowaliśmy artykuły, dotyczące sytuacji spowodowanej masowymi zwolnieniami chorobowymi kierowców oświęcimskiego przewoźnika, w związku z którymi MZK Oświęcim musiało zawiesić niektóre linie. Po naszych materiałach prezes spółki wypowiadała się na łamach innych portali i gazet (na nasze pytania już niestety nie odpowiedziała, ani nie zaprosiła nas na zorganizowaną przez siebie konferencję prasową), że ma do czynienia z nielegalnym strajkiem i że sama chciałaby zasiąść do rozmów przy stole, a nie za pośrednictwem mediów.
Na kilka tygodni wstrzymaliśmy się z publikowaniem materiałów na temat MZK Oświęcim, dając prezes Bożenie Fraś szansę na spokojne rozmowy z pracownikami, które zapowiadała. Dziś sprawdzamy, jakie są ich efekty. O rozmowę – jako pierwszych – poprosiliśmy przedstawicieli Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Synthos S.A. i Spółek, który objął swoim działaniem MZK Oświęcim. Na nasze pytania odpowiedział Bogdan Połącarz, Przewodniczący MZZPSiS.
Jak do tego doszło, że MZZPSiS zaczął działać na terenie MZK Oświęcim?
Bogdan Połącarz, Przewodniczący MZZPSiS:
– Zwrócili się do mnie panowie z załogi MZK Oświęcim, mówiąc, że duża część pracowników nie jest zadowolona z działalności obecnych na terenie MZK Oświęcim związków zawodowych, ponieważ są one zbyt spolegliwe i nie do końca reprezentują ich interesy. W MZK potrzebna jest „świeża krew”, ktoś, kto będzie miał odwagę do pani prezes iść i porozmawiać o kwestiach dotyczących pracowników.
Jako zarząd MZZPSiS 5 lutego 2019 roku podjęliśmy uchwałę o objęciu MZK Oświęcim działalnością naszego związku. Zanim to jednak nastąpiło, jeden z pracowników MZK zapisał się do nas. Miał do tego pełne prawo, a my – zgodnie z naszym statutem – mogliśmy go przyjąć w szeregi związku. Tymczasem w prasie pojawiły się wówczas nieprawdziwe informacje, że związek działa nielegalnie.
Czy zarząd MZK Oświęcim składnia się do współpracy w imię dobra pracowników?
– Na tę chwilę, co mogę powiedzieć z całą świadomością, nie widać chęci dialogu ze strony pani prezes MZK. Związek jest deprecjonowany i są próby jego ośmieszania. Pierwszy raz rozmawiam teraz szczegółowo na temat MZK Oświęcim, natomiast pani prezes MZK wypowiadała się już w kilku różnych mediach, udzielając wywiadów i szkalując związek zawodowy, który reprezentuję.
Pani prezes MZK w rozmowach telefonicznych informuje mnie, że działania, które podejmuje nasz związek zawodowy, mogą doprowadzić do zamknięcia zakładu. Trzeba jednak podkreślić, że zamknięcie zakładu wiązałoby się z koniecznością zwrotu przez Miasto 19 mln zł dotacji na zakup nowych autobusów, a na to Oświęcim nie może sobie pozwolić. Jako związkowiec nie mogę jednak przymykać oczu na to, że w MZK Oświęcim łamane są ogólne warunki bezpieczeństwa i ochrony pracy. Nie mogę dla ogólnego dobra zakładu, o którym mówi pani prezes, przymykać oczu na to, co dotyczy bezpośrednio pracowników.
Ile pracowników MZK wstąpiło już w szeregi MZZPSiS?
– Obecnie do MZZPSiS – oddział MZK Oświęcim zapisanych jest 17 osób. Liczba ta powoli wzrasta. Część załogi po prostu boi się represji ze strony kierownictwa za wstąpienie do naszego związku. Trafienie na „czarną listę” to nic przyjemnego. Poprzez podejmowane kroki staramy się jednak pokazać, że działamy dla dobra wspólnego i nie szukamy wrogów w załodze.
Pojawiają się też głosy ze strony innych związków obecnych w spółce, że „siłą werbujemy ludzi”. Nie bardzo możemy sobie wyobrazić, jak to niby miałoby się odbywać. Faktem jest, że takie bzdury są rozpowiadane po terenie zakładu, by zdyskredytować nasz związek zawodowy. Również pani prezes, rozpowszechnia nieprawdziwe informacje o rzekomych „nagminnych namowach pracowników” do wstąpienia w nasze szeregi.
Robimy swoje, nie przejmujemy się bzdurami, niezależnie od tego, ilu będziemy mieć członków. 17 osób już jest z nami i chce zmian. Również wielu pracowników niezrzeszonych czy członków innych związków po cichu nam przyklaskuje.
W lutym pisaliśmy o bulwersujących zmianach w regulaminie MZK Oświęcim, które wprowadzono dzień po publikacji naszego artykułu na temat sytuacji w spółce. Czy są pierwsze „ofiary” nowej polityki zarządu?
– Wprowadzone zostały zamiany w regulaminie, które cenzurują pracowników. Jeden z pracowników MZK Oświęcim za udostępnienie na Facebooku Waszego materiału prasowego i podobnego o złej sytuacji kierowców w Zamościu, został pozbawiony premii… To chyba wiele mówi o tym, jak MZK wygląda od środka. Pani prezes tym ruchem skutecznie zamknęła usta załodze. Nie zamierzamy jednak milczeć w temacie nieprawidłowości, zwłaszcza, że pojawiają się informacje o kolejnych.
Ile spotkań i „rozmów przy stole”, które szumnie w lutym zapowiadała prezes MZK Oświęcim, odbyło się do tej pory?
– Pierwsze i jedyne spotkanie robocze Zarządu Zakładowego MZK Oświęcim, który ma pełne prawo do prowadzenia rozmów z pracodawcą, odbyło się 6 marca 2019 roku z przedstawicielami zarządu spółki (prezes, prawnik i kadrowa) oraz przedstawicielami innych związków zawodowych, obecnych na terenie MZK. Według informacji uzyskanych od kolegów, nie sposób odnieść wrażenia, że zgłaszane nieprawidłowości nie stanowią tak wielkiego problemu, jak sam fakt, że mówi się o nich głośno. Rozwiązanych zostało kilka problemów personalnych (przynajmniej mamy taką nadzieję), jednak jest jeszcze wiele do zrobienia. Niestety sama wymiana pism nie rozwiąże najważniejszych problemów.
W takim razie co dalej? Jakie ruchy zamierzacie podjąć?
– Szczerze, to mieliśmy nadzieję, że ktoś zacznie z nami rozmawiać na poważnie, że apele pani prezes o rozmowy przy stole przyniosą korzystne zmiany. Tymczasem nie dostrzegamy woli porozumienia.
Postanowiliśmy działać w sposób ewolucyjny. Nasz związek zawodowy podjął już pewne kroki. Zaczynamy od tego, co możemy zrobić od razu, by móc pokazać, że jako związek zawodowy jesteśmy na tyle skuteczni, że pracownicy mogą nam zaufać.
Pojawiły się tematy związane ze sprawami socjalnymi i BHP. Występujemy do zarządu MZK z różnymi pytaniami, z prośbą o rozwianie pewnych wątpliwości, jak i z różnymi zaleceniami, m.in. co należałoby poprawić dla dobra pracowników, jak i całego zakładu pracy.
Zauważamy nieprawidłowości w funkcjonowaniu MZK Oświęcim i do różnych organów zostały już wysłane zawiadomienia. Jeśli pracownicy nie mogą się doprosić o dopełnienie spraw bezpośrednio związanych z bezpieczeństwem na stanowisku pracy, to są odpowiedni arbitrzy, którzy to sprawdzą.
W lutym, w związku z masowymi zwolnieniami L4, prezes MZK Oświęcim twierdziła, że ma do czynienia z nielegalnym strajkiem.
– Pani prezes MZK Oświęcim od samego początku przyjęła taką linię obrony, by odsunąć pytania od swojej osoby. W MZK Oświęcim nie było żadnego protestu L4.
My jako związek zawodowy nie mamy nic wspólnego z tą wysypką chorobowego, która miała miejsce na przełomie stycznia i lutego. Tymczasem prezes MZK kontaktowała się ze mną, mówiąc, że czas skończyć ten nielegalny strajk. Gdy odpowiedziałem, że nic nie wiem o nielegalnym strajku, wspomniała, że przecież pracownicy poszli na chorobowe. Odpowiedziałem: „tak, poszli na chorobowe, ale to nie jest strajk”. Przez cały czas, gdy pracownicy MZK przebywali na L4, prezes spółki oczekiwała ode mnie, żebym potwierdził, że to strajk. Oczywiście tego nie zrobiłem, ponieważ żadnego strajku nie było.
Prawda, niestety bolesna dla zarządzającej spółką, jest taka, że pracownicy mieli dosyć atmosfery, którą wykreowała pani prezes wraz z podlegającym jej kierownictwem. Ciągła presja wywierana na mówiących o nieprawidłowościach pracownikach, spowodowała, że wielu z nich musiało po prostu odpocząć.
A czy teraz w MZK Oświęcim jest planowany strajk?
– Jako związek zawodowy nie występowaliśmy jeszcze do zarządu MZK w trybie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
W powiecie oświęcimskim, także w samym mieście Oświęcim, rozpoczęła się już publiczna debata na temat zarobków w jednostkach miejskich i instytucjach samorządowych. MZK jest jedną z nich, ponieważ otrzymuje subwencję z samorządów. Chcemy wywołać dyskusję wśród radnych, dlatego zwróciliśmy się do nich z pismem.
Jeśli to nie przyniesie skutków, zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych podejmiemy kolejne kroki. Spór zbiorowy jest już prowadzony w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Oświęcimiu, w Urzędzie Miasta i Ośrodku Kultury w Brzeszczach. Najprawdopodobniej w najbliższych dniach zostanie ogłoszony także w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Oświęcimiu.
W celu osiągnięcia porozumienia i utrzymania porządku w MZK Oświęcim użyjemy wszelkich środków prawem dozwolonych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek