Biała Gwiazda w piątkowy wieczór 28 marca wraca do gry po przerwie na kadrę i trzeba jedną rzecz jasno powiedzieć. Ich rywalem jest zespół, który należy pokonać.
Na Reymonta po raz pierwszy historii pojawi się Kotwica Kołobrzeg, która gra swój pierwszy sezon na poziomie zaplecza Ekstraklasy. Drużyna z województwa zachodnio-pomorskiego ma za sobą wymagające tygodnie, które kojarzą się z kompromitacjami wizerunkowymi.
Przede wszystkim echem odbiły się ich mecze ze Stalą w Rzeszowie i Polonią w Warszawie. Kotwica w pierwszym spotkaniu z nich miała trzech, a w drugim jedynie dwóch piłkarzy na ławce rezerwowej. Doszło nawet do absurdu, gdy obrońca Michał Lasek opuścił boisko, a w jego miejsce wszedł Kacper Krzepisz, czyli... rezerwowy bramkarz.
𝐙 𝐜𝐲𝐤𝐥𝐮: 𝐧𝐚𝐣𝐛𝐚𝐫𝐝𝐳𝐢𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐞𝐨𝐜𝐳𝐞𝐤𝐢𝐰𝐚𝐧𝐚 𝐳𝐦𝐢𝐚𝐧𝐚...
— TVP SPORT (@sport_tvppl) March 9, 2025
Kacper Krzepisz wszedł na ostatnie 10 minut meczu Polonii z Kotwicą. Na ławce rezerwowych Kotwicy na to spotkanie było tylko 3 piłkarzy ℹ️ pic.twitter.com/nUALBnFYLD
Siła charakteru
Oczywiście to nie jedyny powód, dla którego Wisła musi wygrać. Stal męczyła się długo, i wygrała tylko 1:0 po bramce w 61 minucie. Z kolei Polonia roztrwoniła nawet dwubramkowe prowadzenie, by w ostatnim momencie zremisować 2:2. Kotwicy na pewno nie można odmówić charakteru i woli walki, nawet jeśli na ławce mają dwóch piłkarzy, w tym bramkarza.
Na koniec dnia statystyki doprowadziły zespół z Kołobrzegu na 13 miejsce. Nie jest to wprawdzie bezpieczna lokata, bo to tylko punkt nad Odrą Opole będącą w strefie spadkowej, ale i tak można być zaskoczonym, że to nie beniaminek z zachodniopomorskiego grzęźnie na dnie tabeli.
Wisła musi wygrywać takie mecze
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują natomiast, że Wisła musi wygrać. W ostatnich latach często zdarzało się, że Biała Gwiazda traciła punkty z rywalami, którzy tak naprawdę tylko się bronili. Tak było gdy rok temu spadało Zagłębie Sosnowiec, a mimo to drużyna pod wodzą trenera Rude zremisowała na wyjeździe. Podobnie było w Rzeszowie przeciwko zlatującej Resovii.
Kotwica jest w realnym zagrożeniu walki o utrzymanie nie od dziś. Na 12 spotkań w delegacjach, zgarnęli zawrotne 9 punktów. Mniej na wyjazdach ma tylko Chrobry Głogów, Stal Stalowa Wola i Pogoń Siedlce. Licząc tylko same mecze poza Kołobrzegiem, piątkowi rywale Wisły przegrali 5 z 6 ostatnich spotkań, a ostatnio wygrali poza domem... w sierpniu. Ograli wtedy w Łodzi ŁKS 2:0.
Poprawa w pewnym aspekcie
Biała Gwiazda z kolei ma ostatnio dobrą passę u siebie. Nie jest ona wybitna, ale nie jest też zła. W ostatnich 10 meczach na Reymonta przegrali jedynie 2, z tym że zdarzyły się też 4 remisy. W tym sezonie spotkania z dołem tabeli wyglądają lepiej, aniżeli w zeszłym roku. Ograli Pogoń w Siedlcach 3:1, Stal w Stalowej Woli 5:1, Odrę Opole rozbili 5:0, a nawet pokonali Chrobrego Głogów na Dolnym Śląsku 3:0, co w ostatnich sezonach sprawiało im trudność.
Zdarzyła się wpadka z początku rozgrywek, gdy przegrali u siebie z Wartą Poznań, co jest jedyną porażką z ekip obecnie zagrożonych spadkiem. Czy mecz z Kotwicą będzie bliższy rywalizacji z Wartą? Różne scenariusze można brać pod uwagę, ale wydaje się, że zespół z Kołobrzegu może być początkiem lepszej passy.
Dobry terminarz
W kwietniu Wisła jedzie właśnie do Poznania, zagra z Chrobrym i Pogonią u siebie, oraz pojedzie do Opola na mecz z Odrą. Miesiąc zacznie już 2 kwietnia Superpucharem przeciwko Jagiellonii. Poza meczem z Mistrzem Polski kalendarz sprzyja, tylko czy Wisła to wykorzysta?
Fot: Krystian Kwiecień / Głos24