Coraz więcej nauczycieli decyduje się na odejście z zawodu. Jak na Sądecczyźnie wygląda sytuacja przed pierwszym dzwonkiem? Czy jest się o co martwić? – Na razie system edukacyjny funkcjonuje w miarę poprawnie, ale dzieje się tak tylko dzięki… samym nauczycielom. Nie wiadomo jednak, jak długo jeszcze potrwa taki stan rzeczy– mówi w rozmowie z Głosem24 dyrektor Wydziału Edukacji i Wychowania w Nowym Sączu Małgorzata Belska.
Ostatni dzień roku szkolnego dla wielu nauczycieli oznaczał ostatni dzień w pracy. Media rozpisują się o tym, że pedagodzy coraz częściej decydują się odejść z zawodu, a przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Z pewnością najważniejszą jest hejt, jaki wylał się na nich w czasie strajku.
– Nauczyciele stracili poczucie ważności swojej pracy, poczucie misji i odarto ich z wszelkich złudzeń związanych z ich znaczeniem dla młodych ludzi i społeczeństwa. Usłyszeli, że są nierobami, darmozjadami, którzy nie są godni tych dwóch tysięcy, bo pracują po 18 godzin i mają dużo wolnego, a jak im się nie podoba, to mają iść do Biedronki, Lidla czy innego dyskontu. No to ruszyli, bez żalu, z nadzieją na lepsze jutro bez stresu, przemocy, wyzwisk, stereotypów, zmagania się z absurdami betonowego systemu rodem z XIX wieku
– mówiła w rozmowie z Głosem24 Violetta Kalka, administratorka facebookowej grupy „Nauczyciel zmienia zawód”, która zrzesza już 30 000 użytkowników. To o 27 000 więcej niż rok wcześniej.
Czy polski system oświaty czeka kryzys?
Eksperci wypowiadający się dla Głosu24 twierdzą, że nie można mieć co do tego wątpliwości. Choć upadek może być powolny i mało spektakularny, bezsprzecznie jest on nieuchronny. Trend demograficzny w Polsce jest jednoznaczny, a szkoła to instytucja, która jest od niego uzależniona. Teoretycznie wydawać by się mogło, że mniejsza liczba dzieci to dobra informacja. Mniej uczniów w klasach przełoży się na lepsze wyniki w nauce, ponieważ nauczyciele zamiast trzydziestu uczniów będą mieli piętnastu, a to pozwoli im lepiej „zaopiekować” się swoimi podwładnymi. Jest to oczywiście nieprawda, bo z łączeniem klas i zamykaniem szkół z powodu małej liczby dzieci mieliśmy już do czynienia. I to stosunkowo niedawno. Teraz jednak dochodzi jeszcze jedno zagrożenie, możliwe, że największe. Może bowiem nie tylko zabraknąć uczniów, ale również nauczycieli, którzy mieliby uczyć. A to pewne novum, gdyż do tej pory polskie szkolnictwo mierzyło się raczej z brakiem uczniów, a nie nauczycieli. Na razie system edukacyjny funkcjonuje w miarę poprawnie, ale dzieje się tak tylko dzięki… samym nauczycielom. Nie wiadomo jednak, jak długo jeszcze potrwa taki stan rzeczy.
Jak jest na Sądecczyźnie?
O to, jak wygląda sytuacja na Sądecczyźnie, zapytaliśmy dyrektor Wydziału Edukacji i Wychowania w Nowym Sączu, panią Małgorzatę Belską.
Na stronie krakowskiego kuratorium widnieją 3 karty z ofertami pracy dla nauczycieli w samym Nowym Sączu. Jak wygląda sytuacja w regionie?
– Do Wydziału Edukacji i Wychowania Urzędu Miasta Nowego Sącza sporadycznie zaglądają poszukujący pracy w zawodzie nauczyciela. Nasz wydział nie jest jednak zatrudniającym w szkołach. Każdy, kto chciałby pracować z dziećmi czy młodzieżą, musi udać się do wybranej szkoły, by tam bezpośrednio z dyrektorem rozmawiać o możliwości podjęcia pracy. Dyrektorzy szkół znają strukturę zatrudnienia i wiedzą, jakimi możliwościami dysponują. Z informacji, które posiada wydział, największą grupą wśród poszukujących pracy w zawodzie nauczyciela są wuefiści, angliści, nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej i pedagodzy. Natomiast dyrektorzy mają coraz częściej problem ze znalezieniem matematyków, polonistów, informatyków, chemików czy biologów.
W szkołach publicznych, dla których organem prowadzącym jest Miasto Nowy Sącz, nie mamy obecnie problemu związanego z brakiem nauczycieli. W arkuszach organizacyjnych szkół pojawiły się sporadycznie wakaty, ale ich ilości nie spowodują załamania rynku edukacyjnego. Oczywiście sytuacja z dziś nie może pozwolić na swobodne podejście do tematu. Według mnie zagrożenie brakiem nauczycieli, ich niewystarczającą ilością jest realne i na przestrzeni najbliższych 5 lat dosięgnie także Nowy Sącz. Przed największym wyzwaniem w ramach poszukiwania nauczycieli stają obecnie dyrektorzy szkół, w których kształcimy branżowo.
– Często słyszymy, że nauczyciele postanawiają zmienić zawód i pożegnać się z oświatą. Czy sytuacja, z którą mamy do czynienia w tym roku na Sądecczyźnie, różni się od poprzednich lat?
Na łamach mediów ogólnopolskich rzeczywiście można usłyszeć czy też przeczytać takie informacje. Samo Ministerstwo Edukacji i Nauki również przedstawia tematykę rynku pracy nauczycieli. Jest to jedynie potwierdzenie dla zauważonych tendencji i mam nadzieję sygnał dla rządzących dla poszukiwania rozwiązań zabezpieczających właściwą organizację edukacji. Natomiast w Nowym Sączu obecną sytuację związaną z zatrudnieniem nauczycieli można określić jako stabilną.
Wakaty to nie tylko rezygnacja z pracy, ale i przejścia na emeryturę. Ilu nauczycieli w tym roku podjęło taką decyzję?
– W roku 2022 na emeryturę przeszło ok. 40 nauczycieli, co stanowi niecałe 2 % wszystkich nauczycieli zatrudnionych w publicznych jednostkach oświatowych. Liczba ta jest porównywalną do lat poprzednich i nie stanowi problemu organizacyjnego oraz zachwiania w strukturze zatrudnienia.
W przypadku nauczycieli odchodzących na emeryturę sytuacja jeszcze może się zmienić?
– Według naszych analiz liczba nauczycieli, którzy podejmą decyzję o przejściu na emeryturę, nie powinna przekroczyć 80 osób.
Sporo ofert jest adresowanych do nauczycieli przedmiotów zawodowych. Czy tak jest co roku?
– Szkolnictwo branżowe, które według mnie zostało pogrzebane kilkanaście lat temu jako zawodowe, będzie odradzało się z bardzo dużym wysiłkiem. Mówiło się, że do zawodówek szli uczniowie z najniższymi wynikami w nauce, przez lata nie szkolono kadr, nie inwestowano w warsztaty i wyposażenie. Sama zmiana nazwy szkół zawodowych na szkoły branżowe nie wystarczy. Obecnie znalezienie nauczyciela zawodu, praktyka, pasjonata, który na prywatnym rynku zarabia wielokrotność płacy nauczycielskiej, graniczy czasem z cudem. Na chwilę obecną dyrektorzy szkół oraz Centrum Kształcenia Zawodowego nie zgłaszają większych problemów organizacyjnych. Ale jaka będzie najbliższa przyszłość, trudno stwierdzić. Tym bardziej jest to niepokojące w świetle analizy rynku szkolnictwa branżowego. Młodzież coraz częściej przegląda oferty szkół branżowych. Rok szkolny 2022/23 rozpocznie o 70 uczniów szkół branżowych więcej niż w roku ubiegłym. Ważną informacją na temat preferencji edukacyjnych jest również zakończone sukcesem otwarcie Szkoły Branżowej II Stopnia w Zespole Szkół Samochodowych. W Centrum Kształcenia Zawodowego zrekrutowały się dwie ponad 20-osobowe grupy, które rozpoczną roczny Kurs Kształcenia Zawodowego w zakresie rachunkowości i branży elektrycznej.
Rok szkolny się rozpocznie, dzieci są gotowe do nauki, a czy szkoły są przygotowane na wypadek trudności w znalezieniu nauczycieli?
– Organizację roku szkolnego 2022/23 mamy już zakończoną. Teraz czas rzeczywiście otworzyć szkoły. Trudności, z jakimi zmaga się edukacja, są wielorakie. Mam nadzieję, że nie dojdzie do strajku nauczycieli, że wystarczy pieniędzy na opłacenie mediów w szkołach, że wszelkiego rodzaju wirusy będą nas omijać szerokim łukiem i cały rok szkolny spędzimy bezpiecznie w szkolnych ławkach. Wszystkim związanym z edukacją życzę owocnego roku szkolnego, dzieciom i młodzieży radosnego poszukiwania odpowiedzi na nurtujące ich pytania oraz fajnych kolegów i przyjaciół ze szkolnej ławki, nauczycielom i innym pracownikom szkół satysfakcji zawodowej, a rodzicom i opiekunom cierpliwego towarzyszenia swoim pociechom w zdobywaniu kompetencji, które pozwolą im kiedyś być dobrymi, mądrymi i radzącymi sobie w życiu ludźmi.
Czytaj również: