sobota, 4 marca 2023 11:51

Artur Kozioł: Obawiam, się, że też mogłem być inwigilowany. Afera z Pegasusem w Małopolsce

Autor Marzena Gitler
Artur Kozioł: Obawiam, się, że też mogłem być inwigilowany. Afera z Pegasusem w Małopolsce

- Startowałem z tego komitetu i z tej listy, którą organizował Jacek Karnowski, więc się bardzo niepokoję. To znaczyłoby, że mój telefon też był „niebezpieczny”, ponieważ często rozmawialiśmy wtedy ze sobą. Obawiam, się, że też mogłem być inwigilowany – mówi Artur Kozioł. Obecny burmistrz Wieliczki startował w 2019 roku do senatu i często rozmawiał o kampanii wyborczej z Jackiem Karnowskim.

W piątek "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że prezydent Sopotu Jacek Karnowski był inwigilowany systemem szpiegowskim Pegasus. Jak podano w publikacji, CBA śledziło go przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, gdy przygotowywał kampanię opozycji do Senatu. Z tej samej listy startował do Senatu w okręgu nr 34 Tarnów Artur Kozioł, burmistrz Wieliczki i często rozmawiał z Jackiem Karkowskim o kampanii.

Panie burmistrzu, opinię publiczną zbulwersowała dziś informacja o tym, że Jacek Karnowski był inwigilowany za pomocą Pegasusa. Pan ściśle współpracuje z prezydentem Sopotu w ramach Ruchu Samorządowego „Tak dla Polski”. Jak pan przyjął informację, że był podsłuchiwany?

- Jesteśmy razem w zarządzie jednego z najważniejszych ruchów samorządowych, więc jesteśmy bardzo zaniepokojeni tymi informacjami. Tym doniesieniom będzie poświęcona konferencja prasowa, którą organizujemy w poniedziałek w Warszawie. Myślę, że wyrazimy na niej to, co ja czuję. Jestem osobiście bardzo zaniepokojony, bo byłem jedną z nielicznych osób, które startowały w wyborach do Senatu z tej listy, z komitetu samorządowego. Często się kontaktowaliśmy z Jackiem Karnowskim, to znaczyłoby, że każde nasze rozmowy z prezydentem Sopotu były podsłuchiwane. Jeżeli rozmawia się o wyborach, to padają informacje o metodach prowadzenia kampanii, miejscach na liście, o wspieraniu, czyli tak naprawdę przeciwnik polityczny – tak jak w grze w piłkę, zna nasz każdy ruch, wie gdzie będziemy, co powiemy. Proszę uwierzyć, my czuliśmy się zagrożeni, używając naszych telefonów, a teraz od dzisiaj rano zaczynamy myśleć nie możemy z nich korzystać bezpiecznie. Jestem zaskoczony, że do tego można się było posunąć, bo to by oznaczało, że to przyczyniło do wygrania przez Prawo i Sprawiedliwość wyborów. Na szczęście Senat udało się obronić.

Pan również w tym czasie startował z tej samej listy. Obawia się pan, że pan też mógł być inwigilowany?

- To prawda, startowałem z tego komitetu i z tej listy, którą organizował Jacek Karnowski, więc się bardzo niepokoję. To znaczyłoby, że mój telefon też był „niebezpieczny”, ponieważ często rozmawialiśmy wtedy ze sobą. Obawiam, się, że też mogłem być inwigilowany.

Jakie pana zdaniem powinny być teraz wyciągnięte konsekwencje?

- Moim zdaniem już dawno powinno nastąpić kilka poważnych dymisji, ale chyba nikt na to nie lizy, więc konsekwencje będą wyciągnięte po następnych wyborach. Po raz kolejny zostały przekroczone granice, których nie powinno się przekraczać. Zawsze wybory były wolne, demokratyczne. Jednak jeżeli tak się dziś dzieje, wychodzą na jaw takie fakty, to pytam: gdzie jest uczciwość i demokracja?

Czy obawia się pan, co będzie w kolejnej kampanii wyborczej?

- Co się będzie w kampanii to po prostu trudno nawet przewidzieć. Kiedyś moi przyjaciele, jeszcze z czasów Solidarności, przestrzegali mnie, że nie należy nosić telefonu, że należy wyjmować baterie z telefonu itd. Ja się wtedy uśmiechałem i pytałem: nie przesadzacie? Teraz już wiem, że nie można się z tego śmiać. Jakie metody jeszcze można stosować, żeby wygrywać wybory? Wydawało się, że demokracja jest najważniejsza. A teraz okazuje się, że wykorzystuje się takie metody. Ci ludzie powinni za to zostać osądzeni. Obawiamy się, co już teraz planują służby i co zrobią za kilka miesięcy, bo my na pewno będziemy uczestniczyć w wyborach. Jeżeli chcą nas dalej słuchać, to wcześniej czy później my się o tym dowiemy, tak jak teraz się dowiadujemy.

Jak pana zdaniem świadczy to o polskiej demokracji?

- Miała być wolność, a w tym momencie można by porównywać nas do krajów wschodnich. Jak tak się będzie działo doprowadzimy do takiej sytuacji, że nie będzie już demokracji, że ktoś będzie znał wyniki wyborów wcześniej. My przygotowujemy się do następnych wyborów czy samorządowych czy parlamentarnych i obawiam się, co się może teraz wydarzyć. Nie sądziliśmy, że w wyborach parlamentarnych ktoś na to się odważy. Jeśli tak się stało, to znaczy, te wybory nie były do końca uczciwe.

fot. Fb. Ruchu Samorządowego „Tak dla Polski”

Małopolska - najnowsze informacje

Rozrywka