poniedziałek, 7 kwietnia 2025 07:00, aktualizacja 8 miesięcy temu

Byłem na kebabie Filipa Chajzera. Czy było warto?

Byłem na kebabie Filipa Chajzera. Czy było warto?

Znany dziennikarz, którego zawodowa ścieżka coraz bardziej przypomina karierę influencera, w ubiegłym roku otworzył własnego kebaba. Lokal przez ostatnie 12 miesięcy rozrósł się do poziomu sieciówki, a od soboty 5 kwietnia działa również w Krakowie. Postanowiłem więc go przetestować.

Z ciekawości sprawdziłem czy popularny youtuber kulinarny Książulo, oceniał już kebaba Kreuzberg, należącego do dziennikarza. Okazało się, że tak. Był niedługo po tym, jak została otworzona budka w Warszawie, co miało miejsce blisko rok temu. Do opinii youtubera jeszcze wrócę. Natomiast w Krakowie o taką inicjatywę, jak otwarcie punktu z kebabem, Filip Chajzer postarał się w tym roku.

W sobotę 5 kwietnia na przeciwko Galerii Krakowskiej, Filip Chajzer pojawił się na otwarciu swojego kolejnego kebabowego lokalu. Choć pogoda nie rozpieszczała, a kwietniowy śnieg zaskoczył nie tylko kierowców, to postanowiłem sprawdzić, czy miejsce jest warte odwiedzenia, czy sam dziennikarz/influencer pojawi się faktycznie na miejscu, czy zostanie do końca otwarcia lokalu, no i przede wszystkim, czy posiłek jest smaczny.

Stałem w kolejce, nieco długo...

W kolejce stanąłem mniej więcej o godzinie 18:00, a do okienka do zamówień podszedłem koło 19:00. Tak, stałem przez mniej więcej godzinę, więc utożsamiałem się z kierowcami "jadącymi" przez Zakopiankę. Podchodzę w końcu by zamówić wybranego kebaba, a takowe przyjmował sam Filip Chajzer. Trzeba uczciwie powiedzieć, że miał on sporo pozytywnej energii. Chętnie pozował do zdjęć z fanami, tudzież widzami jego codziennej działalności w internecie.

Z menu zaciekawiła mnie szczególnie jedna pozycja, ze względu na samą nazwę, mianowicie "Talarki mamy Dorotki". Jak powiedział mi sam pan Chajzer, chodziło o to, że za młodu jego mama robiła mu takowe do schabowego. Ja co prawda zamówiłem jedynie kebaba, ale pytałem tych, którzy zamówili również talarki i spotkałem praktycznie same pozytywne opinie.

Pełne menu i cennik w Kreuzberg kebab Filipa Chajzera
Pełne menu i cennik w Kreuzberg kebab Filipa Chajzera / Fot: Krystian Kwiecień / Głos24

Na spokojnie, bez pośpiechu

Niemniej, idąc na burgera, nie chodzi o pocieszenia się frytkami, prawda? Jak wyglądał i smakował "Kebap Gumuse", który zamówiłem? Musiałem uzbroić się w jeszcze nieco cierpliwości. Po godzinie czekania w kolejce, czekało mnie około 30 minut oczekiwania na odbiór. No i tu wracamy do Książula, który spotkał się z tym samym w Warszawie prawie rok temu. Niezależnie, czy pan Chajzer jest na miejscu czy nie, czas oczekiwania jest bardzo długi.

No ale w porządku. 19:30 i odebrałem kebaba. Wszystko idzie w niepamięć, gdy już odbiera się wyczekiwane jedzenie. Żartowaliśmy z innymi klientami, że zdążyła się zmienić pora roku, bo przychodząc na miejsce było słońce, a jedząc kebaba aura była świąteczna, ale niekoniecznie bliska zmartwychstania Chrystusa, a bardziej jego narodzin. Oczywiście pogody nikt nie mógł przewidzieć, ale jednak długość oczekiwania wpływa na ostateczną opinię.

Jak smakuje sam kebab?

Wziąłem kebaba do ręki i byłem zaskoczony jego wielkością, która jednak ma znaczenie. Szczególnie jeśli za kebaba w bułce, który jest rozmiaru mojej dłoni, zapłaciłem 39 złotych i półtorej godziny czekałem w kolejce w mrozie. Sam posiłek był... po prostu dziwny. Nie mogę powiedzieć jednoznacznie po samym smaku, że jest nie dobry.

Kebap Gemuse od Filipa Chajzera
Kebap Gemuse od Filipa Chajzera / Fot: Krystian Kwiecień / Głos24

Baranina sama w sobie była dobra, podobnie jak sosy i warzywa. Chciałem co prawda jeszcze kurczaka, ale... ten się skończył. Z tych produktów co nadal były, postawiły przede mną trzy pytania. Dlaczego w kebabie pojawia się owoc granatu, twaróg (tak, twaróg), czy smażone warzywa? No może po prostu nie są to moje smaki, a komuś innemu posmakował. Tak zapewne wręcz musi być, skoro to kolejne miasto po Warszawie czy Katowicach, gdzie Filip Chajzer otwiera budkę.

Rozmiar zamówionego kebaba
Rozmiar zamówionego kebaba / Fot: Krystian Kwiecień / Głos24

Nie jest dobrze, ale nie jest też źle

Podsumowując, kebab sam w sobie nie jest tragiczny, choć, nie powiem, że bez niego się nie obejdzie podróż po krakowskich lokalach kebabowych. Nawet jeśli wyciąłbym z pamięci 1,5 godziny weryfikacji mojej odporności na mroźny wiatr, to sama cena 39 zł za niewielką porcję wydaje się po prostu przesadą. Mimo szalejącej inflacji, w Krakowie bez problemu zjemy dobrego kebaba do 30 zł w samym centrum. Ale może ktoś z czytelników się nie zgodzi, bo uzna, że ten jest pyszny. Gustów się nie ocenia, choć ten miszmasz smakowy, ciężko zostawić bez jakiejś opinii.

Obserwuj nas w Google News

Lifestyle - najnowsze informacje

Rozrywka