sobota, 2 czerwca 2012 17:49

Cezary Pazura: "Cieszę się, gdy mój widz dobrze się bawi"

Autor Anna Piątkowska-Borek
Cezary Pazura: "Cieszę się, gdy mój widz dobrze się bawi"

Cezary Pazura, jak sam mówi, zamiłowanie do aktorstwa odziedziczył po ojcu, który występował w teatrze amatorskim. Sam jednak poszedł o krok dalej – został aktorem zawodowym. I była to doskonała decyzja. Czy na przykład ktoś potrafi sobie dziś wyobrazić innego aktora, wcielającego się w postać Jurka Kilera?

Cezary Pazura, który niedawno obchodził swój 25. jubileusz pracy artystycznej, pracował z takimi reżyserami, jak: Andrzej Wajda, Władysław Pasikowski, Krzysztof Kieślowski, czy Janusz Machulski. Ma na swoim koncie przeszło sześćdziesiąt ról w produkcjach polskich, niemieckich i austriackich. Większość z nich zna prawie każdy. Kto bowiem nie słyszał o takich filmach, jak „Sztos”, „Psy”, „Sara”, „Kariera Nikosia Dyzmy”, albo „Chłopaki nie płaczą”? Rekordy popularności bił także „13 posterunek” w reżyserii Macieja Ślesickiego, w którym aktor wcielił się w rolę policjanta Czarka.

Dziś Cezary Pazura jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej lubianych polskich artystów. Regularnie użycza też swojego głosu postaciom z kreskówek – pracował nad dubbingiem chociażby w „Epoce lodowcowej”, „Rybkach z ferajny”, „Zakochanym kundlu”, czy „Happy Feet: Tupot małych stóp”. Ponadto ostatnio zadebiutował jako reżyser gangsterską komedią „Weekend”, którą wyprodukowała założona przez niego firma producencka Cezar 10. Oprócz tego artysta jest też twórcą autorskiego kabaretu. Jego występ na scenie kabaretowej mogliśmy podziwiać podczas tegorocznego Festiwalu TOPTrendy 2012, w ostatni weekend maja.

Warto też podkreślić, że za swoją pracę Cezary Pazura wielokrotnie był doceniany – jest laureatem takich prestiżowych nagród, jak Złota Kaczka, czy Złote Lwy Gdańskie, zaś rola w filmie „Psy 2. Ostatnia Krew” przyniosła mu nawet nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Filmów w Valenciennes. A wszystko dzięki temu, że nigdy nie odpuszcza, w każde ze swoich zawodowych wcieleń angażuje się na sto procent.

Rozmowa z Cezarym Pazurą

Ksywki z podwórka – jak na kilkuletniego Cezarego Pazurę wołały dzieci z sąsiedztwa?

– Różnie, ale najczęściej chyba jednak po imieniu. :)

Ulubieni bohaterowie z czasów młodości – chciał być Pan jak…?

– To zależało od wieku, ale chyba tak najbardziej to chciałem być Bruce’em Lee. Wspólnie z kolegami przeżywaliśmy prawdziwą fascynację tym filmowym bohaterem, zwłaszcza po obejrzeniu filmu, w którym Bruce Lee grał. Wtedy kopaliśmy każde drzewo. Skutki bywały różne, ale nikt się nie przyznawał, że cokolwiek go bolało...

Kiedy postanowił Pan zostać aktorem? Czy wiązało się z tym jakieś szczególne wydarzenie?

– Mój tata był aktorem-amatorem, więc aktorstwo jako sposób na życie pojawiło się bardzo wcześnie i dość naturalnie. Poszedłem jedynie o krok dalej i zostałem zawodowym aktorem. Nie żałuję tej decyzji.

Gdyby nie był Pan aktorem, reżyserem… Myślał Pan kiedyś o tym, jakby wtedy potoczyło się Pańskie życie?

– Trudno odpowiadać na pytania w stylu: co by było gdyby... Czuję się spełniony w tym, co robię. Żeby uniknąć rutyny, szukam nowych zawodowych wyzwań. Aktor może spełniać się na wielu polach i ja na szczęście dostałem od losu taką możliwość, z której chętnie korzystam. Myślę, że gdybym jeszcze raz miał wybierać, wybrałbym tak samo. Niczego nie żałuję.

Ukończył Pan studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Pamięta Pan swój egzamin wstępny?

– Doskonale, bo go... nie zdałem za pierwszym razem. Dopiero za rok mi się udało, choć też nie bez przeszkód.

Jak wspomina Pan okres studiów? Czego było więcej – nauki, pracy, imprez…?

– Najlepiej jeśli jest wszystkiego po trochu. Tak więc wspominam okres studiów - i jako czas nauki, pracy, ale i zabawy. Nawiązałem wiele przyjaźni w tym czasie. Niektóre z nich naprawdę trwają nierozerwalnie po dziś dzień.

// <![CDATA[      (adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({}); // ]]>

Komedia, dramat, film sensacyjny…? W jakich gatunkach czuje się Pan najlepiej, a które wymagają od Pana najwięcej pracy?

– Myślę, że niezależnie od tego, jaki zawód się uprawia, jeśli chce się być w nim dobrym, wymaga to bardzo ciężkiej pracy. Ze mną jest podobnie. Nigdy nie odpuszczam w każdym ze swoich zawodowych wcieleń - jestem aktorem, ale niedawno miałem też okazję sprawdzić swoich sił jako reżyser. Nieustannie występuję też na kabaretowej scenie, która również wymaga 100-procentowego zaangażowania i poświęcenia. Dużo też dubbinguję, a wkrótce uda mi się powrócić na teatralne deski. Na razie nie wolno mi jeszcze mówić o konkretach, ale myślę, że to będzie duża niespodzianka. Niezmiennie przez te ponad 25 lat na artystycznej scenie cieszę się, gdy mój widz dobrze się bawi. To mnie nakręca i motywuje do ciężkiej pracy.

A jako widz, jakie filmy lubi Pan oglądać?

– Dobre, najbardziej lubię dobre filmy (śmiech).

Do którego z granych przez Pana bohaterów ma Pan do dziś największy sentyment i dlaczego?

– Miałbym wybrać tylko jedną postać spośród ponad sześćdziesięciu filmów, w których zagrałem? To niemożliwe, abym wybrał tylko jednego bohatera, którego darzę największym sentymentem. Każda postać jest indywidualnie skonstruowana i dla mnie, jako aktora ma to „coś”. Nie potrafię postawić tylko na jedną postać, naprawdę.

Sid w „Epoce Lodowcowej”, Numernabis w filmie „Asterix i Obelix: Misja Kleopatra”, Rumpel w „Shrek Forever”, czy Featherstone w „Gnomeo i Julia” – w polskiej wersji językowej wszyscy mówią Pańskim głosem. A jak Panu pracuje się nad dubbingiem? Czy dla aktora to duże wyzwanie?

– Duże, choć może na pierwszy rzut oka wcale na takie nie wygląda. Aktor, który dubbinguje, jest zamknięty w studiu ze słuchawkami na uszach, tekstem przed nosem i ekranem telewizora. A jednak dla aktora dubbingującego jest to gigantyczny wysiłek i dlatego nie wszyscy się w tym sprawdzają.

A co robi Pan w chwilach wolnych. Aby odpocząć, wybiera Pan sport, dobrą książkę, czy może podróże?

– Wszystko to, co Pani wymieniła plus towarzystwo mojej ukochanej rodziny.

Ma Pan jakieś szczególne wspomnienie związane z Małopolską?

– Moja żona jest z Krakowa. :)

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek

fot. Materiały prasowe

Cała prawda o... - najnowsze informacje

Rozrywka