czwartek, 25 lutego 2016 23:15, aktualizacja 6 lat temu

Dawid Podsiadło: "Tworzenie płyty to jedna z największych przygód, jakie przeżyłem"

Autor Anna Piątkowska-Borek
Dawid Podsiadło: "Tworzenie płyty to jedna z największych przygód, jakie przeżyłem"

Dawid Podsiadło właśnie wyruszył w trasę koncertową, promującą nowy solowy album „Annoyance and Disappointment”, który ukazał się w listopadzie 2015 roku. Jak mówi sam muzyk, w porównaniu do pierwszej – „Comfort and Happiness” – druga płyta ma tendencję do mocniejszego uderzenia.

Na nowej płycie jest więcej utworów z polskim tekstem.

– Na drugiej płycie są trzy utwory po polsku, podczas gdy na pierwszej były dwa. Zmieniło się tyle, że te teksty napisałem już sam (oprócz pomocy w utworze Pastempomat), podczas gdy na pierwszej polskie teksty napisała Karolina Kozak. To, że tutaj napisałem te teksty sam, spowodowane było głównie kilkoma zdaniami, które Amy Winehouse powiedziała za życia, o czym dowiedziałem się z filmu „Amy”, opowiadającego jej historię. Miała problemy z zaufaniem artystom, którzy nie odpowiadają za 100% swojej sztuki. Oprócz genialnych wyjątków, gdzie artysta nie musi tworzyć sam wszystkich pól swojej sztuki, również podzielam taki „sztukopogląd”. I dlatego sam postanowiłem w końcu spróbować.

Czy po nagraniu kolejnej już płyty możesz powiedzieć, że za drugim razem jest „łatwiej”? Mniej stresu?

– Stresu i frajdy jest chyba tyle samo. A może nawet więcej, no bo jednak większe możliwości – chociażby technologiczne. Tworzenie płyty to jedna z największych przygód, jakie przeżyłem. Za każdym razem. I bardzo się cieszę, że zapowiada się, że jeszcze kilka takich przygód mnie czeka.

Na okładce nowego albumu umieściłeś fragment obrazu z XIX wieku, pędzla szwedzkiego malarza Juliusa Kronberga – „David och Saul”. Co za zbieg okoliczności – postać na obrazie jest do Ciebie łudząco podobna. Jak trafiłeś na ten obraz?

– Jedna z osób, które pisały wiadomość na moją stronę, wrzuciła zdjęcie obrazu ze swojego podręcznika do języka polskiego, z tego co pamiętam. Oboje byliśmy zaskoczeni i po wielu miesiącach, gdy nadszedł moment wyboru okładki, chyba bliska znajoma przypomniała o tym obrazie i stwierdziłem, że faktycznie będzie pasował idealnie.

Zaczynasz trasę koncertową, promującą nową płytę. Czym dla Ciebie są spotkania z publicznością na żywo?

– Ah! Koncerty to wspaniałe doświadczenie. Za każdym razem. To trochę tak jakby nagrywać płytę. Codziennie nową, przez trzy dni, na żywo, z ludźmi. Naprawdę niezwykłe przeżycia. Każdy koncert to całkiem inna historia emocji, reakcji. Niby te same utwory, ale dzięki atmosferze, braku lub nadmiarze powietrza, ludziom, nastrojom na scenie, kłótni w domu lub właśnie jej braku, każdy z nich jest ostatecznie bardzo inny od swojej zarejestrowanej wersji.

// <![CDATA[ (adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({}); // ]]>

Czyja twórczość wywarła na Ciebie i Twoją muzykę największy wpływ?

– Twórczość wielu artystów uważam za znaczącą i mającą wpływ na moje życie, aczkolwiek najbardziej chyba wpłynął na mnie zespół The Strokes, a także solowy projekt wokalisty – Juliana Casablancasa. To debiutująca w 2001 nowojorska kapela złożona z pięciu młodych chłopaków, którzy bardzo mocno kochają muzykę. Nie mogą tego ukryć. Emocje i szczerość – to chyba najbardziej mnie zauroczyło. I tym mnie przekonali.

A jak było z puzonem? Uczyłeś się na nim grać w szkole muzycznej. To był przypadek czy zamierzony cel?

– Przypadek, zdecydowanie. Podobno tylko na puzon były miejsca, podczas gdy zapisywałem się do szkoły. Ale wyszło mi to na dobre, posiadam podstawową wiedzę na temat pracy z puzonem. I cieszę się, że udało mi się skończyć muzyczną podstawówkę „na czwórkę” z tego właśnie instrumentu.

Zamierzasz wykorzystać ten instrument na kolejnych płytach?

– Zdecydowanie tak.

Masz na swoim koncie spore sukcesy, kilka znaczących nagród, w Polsce jesteś już rozpoznawalny. Czy popularność nie przeszkadza Ci w codziennym życiu i w zajmowaniu się muzyką?

– Bywa upierdliwa, ale patrząc na to, jak bardzo spełnionym człowiekiem mogę dzięki temu być i jak bardzo jestem szczęśliwy, do ilu innych osób moja twórczość trafia, ile osób ją rozumie, to wszystko wynagradza. Każdy „plus” jest nośnikiem „minusa”. Dlatego przyjmuję z pokorą czarniejsze strony dorosłości i pracy zawodowej.

Jakie masz plany na ten rok, poza wspomnianą trasą koncertową? Szykują się nowe projekty? A może masz już pomysł na nową płytę?

– Pomysł na płytę mam, związany jest z powstaniem nowego projektu i możliwe, że w roku 2017 uda mi się doprowadzić do urodzin tego muzycznego wydarzenia w moim życiu. Na razie skupiam się na koncertowaniu przez cały 2016 rok. Mamy w kalendarzu bardzo dużo pobocznych projektów, od gościnnych udziałów na płytach innych artystów, do naprawdę dużych akcji i mocnego zaangażowania w największe muzyczne wydarzenia w kraju. Nie mogę się doczekać już nadchodzących miesięcy.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek

Cała prawda o... - najnowsze informacje

Rozrywka