poniedziałek, 21 stycznia 2019 19:38

„Randka w Ciemność” tylko z... Nocnym Kochankiem

Autor Anna Piątkowska-Borek
„Randka w Ciemność” tylko z... Nocnym Kochankiem

Kiedy w 2012 roku Bartosz Walaszek poprosił Night Mistress o nagranie utworu do filmu „Kapitan Bomba – Zemsta Faraona”, nikt się nie spodziewał, że to może być punkt zwrotny w karierze heavymetalowego zespołu…

Wahaliście się wtedy przed podjęciem tego wyzwania? Tekstowo to było coś zupełnie innego niż to, co graliście do tej pory.

Arkadiusz Majstrak, założyciel zespołu:

– Nie wahaliśmy się nawet przez moment. Będąc fanami twórczości Bartosza Walaszka, traktowaliśmy to jako wielkie wyróżnienie. Bartek okazał nam zaufanie i (chyba) się nie zawiódł. Tekst i linię melodyczną wokalu napisał Piotrek Połać i Bartosz Walaszek, a my zrobiliśmy aranżację. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jest to dla nas początek zupełnie nowej przygody.

W którym momencie „na świat przyszedł” Nocny Kochanek?

– Mimo iż nazwa Nocny Kochanek pojawiła się w kreskówce Bartosza Walaszka kilka miesięcy wcześniej, to za datę narodzin NK uznajemy publikację „Minerału Fiutta”, o którym opowiadałem w poprzednim pytaniu.

Czy dla Night Mistress Nocny Kochanek miał być tylko odskocznią, oddechem od poważnego grania? Publiczność szybko przekonała Was, że chce więcej żartobliwych metalowych kawałków.

– Nie, nigdy nie było takich założeń. W Night Mistress nie potrzebowaliśmy „oddechu”. Jesteśmy w miarę młodymi ludźmi i gdyby tempo pracy w Mistressach powodowało u nas zadyszkę, to teraz nasz stan możnaby określać jako przedzawałowy. Coś się kończy, coś zaczyna. Night Mistress był u schyłku i gdyby na horyzoncie nie pojawił się Nocny Kochanek, to zapewne już dawno byśmy przestali grać. Poza tym, jak wspomniałaś, ludzie się tego dopominali, a my nie mieliśmy nic do stracenia.

Wy tak samo jak publiczność polubiliście Nocnego Kochanka? :)

– Uznam to pytanie za retoryczne. Otóż nie lubimy… My kochamy Kochanka. Robimy, co nam się podoba, nikt nas nie ogranicza. Stworzyliśmy swój świat, w którym znajdujemy się tylko my i nasi fani. Robiąc to na siłę lub z przymusu, traktując to jako pracę, do której nie bardzo chce nam się chodzić, już dawno byśmy się wypalili i stracili werwę.

Lepiej czujecie się w takim „jajcarskim” graniu?

– Tak. Ja czuję się lepiej. Wbrew pozorom w Nocnym Kochanku jest więcej autentyczności niż w Night Mistress.

Jak myślicie, co zadecydowało o takim sukcesie Nocnego Kochanka, który właściwie jest w tym momencie bardziej popularny niż Wasz macierzysty zespół?

– Myślę, że nie tylko w tym momencie. Jeśli by porównywać sukces komercyjny tych dwóch zespołów, to niestety tak jakby porównywać Rolling Stonesów do jakiegoś lokalnego zespoliku. Ciężko wskazać konkretne czynniki, które wpłynęły na nasz sukces. Na pewno teksty odegrały rolę kluczową oraz pomoc Bartka Walaszka. Byliśmy odpowiednimi ludźmi w odpowiednim miejscu i czasie.

Niemniej bez Night Mistress nie byłoby Nocnego Kochanka. NM to naprawdę kawał dobrego metalu.

– Oczywiście. Taka była nasza droga, ewolucja muzyczna, która w przewrotny sposób zadrwiła sobie ze wszystkich, przekształcając poważne Night Mistress, w mało poważnego Nocnego Kochanka. Dla niektórych ludzi to, co nas spotkało, to raczej regres, ewolucja wsteczna. Nie uważam tego za słuszne. Nocny Kochanek to muzyczna kontynuacja wartości, jakie prezentowało Night Mistress, zmieniła się formuła, język i pomysł na siebie. Wszystkiego uczyliśmy się w Night Mistress, gdzie dawaliśmy z siebie 100% tak, jak i dajemy teraz. Nie odbieram Night Mistress jako moją muzyczną przeszłość. Gram nadal z przyjaciółmi, z którymi tworzyliśmy NM. Nasza motywacja jest wciąż taka sama i robimy muzykę, którą uwielbiamy. Po prostu gramy dalej, a nazwa zespołu jest kwestią drugorzędną.

Nocny Kochanek ma na swoim koncie płyty – „Hewi Metal” i „Zdrajcy Metalu”, a 11 stycznia 2019 odbyła się premiera nowego krążka, „Randka w Ciemność”. W końcu postanowiliście nagrać piosenki o miłości!? A nazwa zespołu od dawna to sugerowała...

– Tak wyszło. Na poprzednich płytach też było sporo o miłości… Miłości do alkoholu.

Ale nie zamierzacie jej promować jako „najlepszy prezent na walentynki”?

– Nie lubię walentynek.

// <![CDATA[      (adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({}); // ]]>

„Zdrajcy Metalu” wysoko postawili poprzeczkę… Myślicie, że „Randka w Ciemność” ich pobije?

– Nie wiem. Nie mieliśmy tego w zamiarze. Nie ma zespołu, który każdą kolejną płytą deklasuję poprzednika. Nie o to przecież chodzi, bo gusta są różne. Dla niektórych fanów będzie to najlepsza nasza płyta, dla innych nie. Istotą jest, aby album był na dobrym poziomie. Moją ulubioną płytą Iron Maiden jest „Somewhere in Time”, ale to nie znaczy, że ich następna płyta mi się nie podoba, wręcz przeciwnie. Chciałbym, żeby ludzie tak do tego podchodzili.

Wkrótce rozpocznie się „Trasa w Ciemność”. Niektóre koncerty są już wyprzedane. Czy planujecie jeszcze dodatkowe?

– Trasa jest już kompletna, na ten moment jedynie w ośmiu miastach zostały jakieś bilety. Do końca kwietnia nie będzie już dodatkowych koncertów. Od czerwca zaczynają się koncerty plenerowe, a na jesieni planujemy dalszą część trasy. Będzie jeszcze wiele okazji, żeby spotkać Nocnego Kochanka.

Możecie zdradzić Wasz przepis na teksty? Jaki musi być utwór Nocnego Kochanka? Zdążyłam przeczytać, że koniecznie ma być oparty „na faktach, czasami nawet autentycznych” :)

– No co Ty. Takich rzeczy się nie zdradza. Natomiast, tak jak zauważyłaś, historia zawsze musi być oparta na faktach. Weźmy za przykład „Konia na Białym Rycerzu” ;)

W jakim wieku jest publiczność Nocnego Kochanka? Przyznam – myślałam, że to 20-, 30-, 40-latkowie i starsi, dopóki nie dowiedziałam się, że kilkuletni synek znajomych powiedział w czasie Świąt: „Tato, włącz Zdrajców Metalu”.

– Średnia wieku jest nieograniczona. Mile widziane są rodziny z dziećmi, pod warunkiem jednak, że rodzicie są odpowiedzialni i zagwarantują maluchom odpowiednią opiekę i troskę. Ochronne słuchawki to podstawa, koncerty są głośne, trzeba zadbać o słuch najmłodszych. Koncerty skupiają tłumy ludzi, a więc radzę rodzicom stanąć w bezpiecznym miejscu, nieco dalej od barierek. Zapomnijcie o jakimkolwiek alkoholu. A co najważniejsze, nie zabierać ze sobą dzieci, jeśli one same tego nie chcą. Można je w ten sposób jedynie zrazić do muzyki.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek

fot. Nocny Kochanek (archiwum zespołu)

Cała prawda o... - najnowsze informacje

Rozrywka