wtorek, 1 lutego 2022 06:00

Rozcinają, wysadzają, a nawet... wyrywają w całości. Jak przestępcy szturmują bankomaty?

Autor Patryk Trzaska
Rozcinają, wysadzają, a nawet... wyrywają w całości. Jak przestępcy szturmują bankomaty?

Podpalenia, hakowanie systemu, czy eksplozja bankomatów. Brzmi jak zapowiedź dobrego filmu science fiction, ale to rzeczywistość. Choć jak słyszymy, nie jest to takie proste, jak się może się wydawać. "To nie tak, że można wziąć kamień i obrabować taki bankomat w obecnych czasach". Pytanie, czy jest to jeszcze możliwe? Sprawdziliśmy to.

Przestępcy nie ustają w wysiłkach, jak się wzbogacić. Na co dzień słyszymy w mediach o próbach wyłudzeń pieniędzy przez telefon, podejrzanych linkach wysyłanych przez oszustów, czy złodziejach wyłudzających pieniądze na portalach aukcyjnych.  A co z miejscami, gdzie jest gotówka? Nie żyjemy już w erze głośnych napadów na bank, czy jubilera (choć te również się zdarzają), ale zainteresowanie zdobywaniem gotówki nie spadło. Każdy z nas zdaję sobie sprawę z zainteresowania przestępców np. bankomatami, ale nie każdy ma świadomość, skali tego procederu.

Zaniżone statystyki

Z danych małopolskiej policji wynika, że na przestrzeni ostatnich sześciu lat na obszarze województwa doszło do 46 włamań lub prób włamań do bankomatów.  W 30 przypadkach włamania były nieudane (65%), a w 16 przypadkach  kradzieże gotówki doszły do skutku (35%). Jak jednak słyszymy, za tymi danymi nie kryje się całkowity obraz sytuacji, ponieważ przestępstw może być dużo więcej. - Jest wiele przypadków, kiedy wzywają nas w środku nocy, ponieważ ktoś próbował dostać się do bankomatu. Szczególnie w okresie takich świąt, jak Wielkanoc, Wszystkich Świętych, czy Boże Narodzenie. To newralgiczne okresy. Udane włamanie nie jest takie proste, jak może się wydawać, dlatego często kończy się na uszkodzeniu, zniszczeniu lub np. wybiciu monitora. - Policja klasyfikuje czasem takie sytuacje jak dewastacje mienia, a nie próbę kradzieży czy włamania, dlatego te liczby można uznać za niepełne - mówi jeden z pracowników zajmujący się instalacją bankomatów, który woli pozostać anonimowy.

"To nie tak, że można wziąć kamień i obrabować taki bankomat w obecnych czasach"

Co jednak zachęca do prób włamania się do bankomatu, czy wysadzenia go? - Jestem pewien, że to nie są amatorzy. Wraz z postępem technologicznym, bankomaty są coraz lepiej zabezpieczone, dlatego byle kto nie może od tak się do nich dostać. Oczywiście, zdążają się nowicjusze, ale to nie tak, że można wziąć kamień i obrabować taki bankomat w obecnych czasach. Nawet profesjonaliści mają problemy. Przecież wybuch ciężko kontrolować. Nie raz przyjeżdżaliśmy, a służby zbierały rozrzucone przez wybuch pieniądze w na obszarze parunastu metrów - mówi jeden z pracowników instalujących bankomaty.

Bankomaty wciąż rozbudzają wyobraźnię przestępców

Kreatywność przestępców zadziwia, nawet służby. Włamywacze hakują system, aby dostać się do bankomatu, siłowo rozcinają urządzenie różnymi narzędziami, doprowadzają do eksplozji, a nawet... wyrywają bankomat w całości. Jednak to właśnie wspomniane eksplozje zapadają okolicznym ludziom najbardziej w pamięć.  

Mieszkańcy Nowego Bieżanowa (jednej z dzielnic w Krakowie) wciąż pamiętają olbrzymi huk nad ranem 31 stycznia 2019 roku. Sprawcy wysadzili wtedy bankomat przy ulicy Teligi i ukradli kasetę wraz z zawartością). Ile pieniędzy zginęło? Ciężko powiedzieć, ponieważ taka informacja nie została podana opinii publicznej. Trzeba pamiętać, że takie wydarzenia zawsze powodują olbrzymie utrudnienia w przemieszczaniu się. Ruch jest wstrzymywany i spowalniany, aby namierzyć sprawcę. Nie wspominając już, o startach nie tylko dla właściciela bankomatu, ale również dla okolicznych sklepów itp. Przecież zazwyczaj bankomat nie stoi sam, tylko jest przytwierdzony do np. sklepu czy fili.

Takich przykładów jest o wiele więcej. W zeszłym roku 74-letni mieszkaniec powiatu łańcuckiego, za pomocą amatorsko skonstruowanej bomby, domowej roboty próbował obrabować bankomat w Łańcucie. Zabezpieczenia, jednak okazały się nie do zdobycia, a amator pirotechniki sam został ranny od wybuchu. W tym przypadku skończyło się tylko na huku, strachu i obrażeniach samego sprawcy, choć skutki mogły być znacznie poważniejsze. Nieudane próby jednak nie demotywują potencjalnych sprawców w całej Polsce.  

Problem jest szerszy i nie dotyczy tylko Małopolski. W 2015 roku, w Pabianicach mężczyzna próbował... ukraść bankomat. Przestępcy podjechali na miejsce transporterem, a następnie owinęli bankomat stalową liną, którą przywiązali do auta. Próba oczywiście zakończyła się niepowodzeniem. Trzeba mieć na uwadze, że nawet mały bankomat wagowo przekracza możliwości przeciętnego człowieka. Pomimo tego, po takich przypadkach można śmiało wysnuć wniosek, że fantazja złodziei nie zna granic.  

Rozbudzają wyobraźnię, ale powoli przechodzą do historii

Trzeba uczciwie przyznać, że liczba prób włamań do bankomatów spada. Wynika to z coraz bardziej profesjonalnych zabezpieczeń instalowany w tych urządzeniach. Drugim czynnikiem jest wymienianie bankomatów na urządzenia dualne (wpłatomat i bankomat w jednym). W takich urządzeniach ilość gotówki, która znajduję się wewnątrz, jest po prostu mniejsza. Powód? To co wpłaca jedna osoba, jest wypłacane następnej, czyli nie jest potrzebna ogromna kaseta pieniędzy. To z kolei zmniejsza zainteresowanie potencjalnych złodziei. Przestępcy wolą próbować swoich sił w Internecie, gdzie liczą na bezkarność. Napady na bankomaty, wciąż rozbudzają wyobraźnie, ale powoli przechodzą do historii.    

Zdjęcie ilustracyjne - pixabay  

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka