- 22 miesiące przed tą imprezą nie znamy ciągle jej kosztów – mówi o Igrzyskach Europejskich 2023 posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek. Posłanka Lewicy komentuje też brak działań miasta w kwestii ochrony terenów zielonych na Klinach i odpowiada na pytanie, dlaczego nie pojawiła się na ostatnich blokadach rolniczych w Małopolsce.
Daria Gosek-Popiołek przed wczorajszą sesją Rady Miasta Krakowa wraz z członkinią krakowskiego okręgu Partii Razem Ewy Owerczuk zorganizowały briefing na temat poruszanych podczas obrad kwestii m.in. Igrzysk Europejskich w Krakowie i ustanowienia użytku ekologicznego na Klinach. Ta druga sprawa przyprowadziła na obrady i pod Magistrat wielu protestujących, którzy domagali się ochrony zieleni przed deweloperami na tym krakowskim osiedlu.
Po konferencji prasowej zapytaliśmy poseł z Krakowa dlaczego uważa, że Igrzyska Europejskie to zły pomysł.
Igrzyska nie pomogą miastu
Daria Gosek-Popiołek uważa, że Igrzyska Europejskie w niczym nie pomogą miastu i przede wszystkim mieszkańcom, natomiast wygenerują tylko ogromne koszty. - Uważamy, że nie jest to adekwatna odpowiedź na wyzwania, jakie stoją przed Krakowem i Małopolską - mówi posłanka Lewicy i podkreśla, że impreza do tej pory odbyła się dopiero dwa razy w takich miastach jak Baku i Mińsk. Przypomina, że to wydarzenia, na którym pojawiają się mało prestiżowe dyscypliny i nie są wystawiane najlepsze reprezentacje sportowców. - Jest to impreza bardzo kosztowna i będzie generowała koszty, ale nie wiemy jakie, bo wciąż, 22 miesiące przed tym wydarzeniem, ich nie znamy - mówi Gosek-Popiołek.
Majchrowski i Sasin lekceważą mieszkańców
Posłanka podkreśla też, że nie wiadomo nawet, czy zostaną zrealizowane niezbędne inwestycje, a zostało coraz mniej czasu. - Nie wiemy, czy planowane inwestycje zdołają zostać ukończone w przeciągu tych kilkunastu miesięcy. Nie ma specustawy, nie ma kosztorysu. Mieszkańcy w żadnym momencie nie zostali zapytani o zgodę - podkreśla posłanka i przypomina, że w Krakowie odbyła się dyskusja o Igrzyskach Zimowych i w referendum mieszkańcy opowiedzieli się przeciwko takiemu wydarzeniu. Zauważa też brak obecności Jacka Majchrowskiego i pełnomocnika rządu do spraw organizacji Igrzysk Europejskich na Radzie Miasta Krakowa, choć został on zaproszony na tę sesję. - Nie wiem w co gra pan prezydent. Na sesji nie pojawi się też pan Jacek Sasin, co pokazuje nie tylko jego styl lekceważący nie tylko radnych, ale mieszkanek i mieszkańców Krakowa - podsumowuje.
Betonowanie zieleni jest kosztowne
Gosek-Popiołek komentuje również brak działań miasta w kwestii ochrony terenów zielonych m.in na Klinach, które postuluje wielu krakowian. - Wiem, że pojawia się tu kontrowersyjna sprawa pieniędzy, ale prawda jest taka, że betonowanie, niszczenie naturalnych łąk, naturalnych ekosystemów jest także kosztowne, bo to sprawia, że w miastach trudno się żyje. Pojawiają się problemy z powodziami, podtopieniami, więc tutaj ta krótkowzroczność radnych i pana prezydenta jest dla mnie rzeczywiście zaskakująca - ocenia posłanka Lewicy i przypomina, że ekspertyzy przyrodnicze już od kilku lat wskazują, jak cenne są łąki na Klinach. - O tym, że to jest teren cenny przyrodniczo wiemy do kilku dobrych lat. Powstały liczne opracowania. Ja zdecydowanie jestem za utworzeniem tego użytku ekologicznego - podsumowuje. - Jest to już za późno, ale musimy zrobić wszystko, co możemy, żeby ratować cenne tereny przyrodnicze – dodaje.
Polityka rolna nie działa
Daria Gosek-Popiołek odpowiada też na pytanie, dlaczego wraz z posłami z Lewicy nie pojawiła się na ostatnich blokadach rolniczych w Małopolsce. Przypominamy, że w ostatnich dniach miały miejsce dwa protesty AGROunii - w Brzesku i Wawrzeńczycach. Małopolsce rolnicy apelowali na nich do lokalnych posłów o spotkanie się z nimi na blokadzie i wysłuchanie ich postulatów.
- Jako posłanka spotykam się z wieloma grupami. Kwestie ekologii i ale też wsparcia polskiego rolnictwa są dla mnie bardzo ważne. Widzę, że jeżeli chodzi o walkę z suszą, rząd po prostu rozkłada ręce i nie wspiera rolników w sposób wystarczający - mówi Gosek-Popiołek. Ocenia też, że zapowiadana hucznie przez rząd polityka rolna po prostu nie działa. - Widzimy to, że ta polityka, która miała być szansę dla polskiego rolnictwa, czyli polityka "od pola do stołu" nie działa tak, żeby rolnicy otrzymali wymagane wsparcie - dodaje.
- Będziemy rozmawiać także z AGROunią. Odbyliśmy z nimi kilka spotkań - mówi posłanka z Krakowa i podkreśla, że Lewica jest m.in przeciwna budowie ferm przemysłowych, które bardzo utrudniają funkcjonowanie rolnikom ekologicznym. - Jest przestrzeń do rozmowy i na pewno będziemy je podejmować - zapowiada, ale nie ukrywa, że Lewicy nie jest do końca po drodze z AGROunią. - W części postulatów mamy kwestie sporne, ale deklaruję chęć rozmowy - dodaje.
fot. Mateusz Łysik / Głos24