Od początku jej powstania, nowe rozgrywki stworzone przez UEFA walczą z łatką sparingów klasy premium. W pewnym sensie faktycznie takimi są, ale im niższe dywizje, tym większą szansą dla różnych reprezentacji jest właśnie Liga Narodów.
W piątek 15 listopada Polska zagra na wyjeździe z Portugalią, a w poniedziałek mecz domowy ze Szkocją. Biało-Czerwoni mają iluzoryczne szanse na awans do fazy play-off, bowiem nawet dwa zwycięstwa mogą nam nie dać wyjścia z grupy. Wystarczy, że Chorwacja i Portugalia zgarną po jednym remisie i tu kończy się nasz udział w tegorocznych rozgrywkach.
Nikt jednak nie grzmi i nie żąda zmiany selekcjonera. Nie oczekiwaliśmy od niego wyjścia z grupy w Lidze Narodów. Mecze z Portugalią i Szkocją to bardziej szansa na budowane morale, bo jednak mowa o mocnych rywalach. Ta edycja ma to do siebie, że trzecie miejsce w grupie nie daje bezpieczeństwa. Za trenera Brzęczka czy Michniewicza plan był prosty — można przegrać nawet cztery mecze, ale z rywalem o utrzymanie w dywizji A trzeba zdobyć co najmniej cztery punkty. Do dywizji B zrzuciliśmy tym sposobem już Bośnię oraz Walię. Teraz możemy tak zrobić ze Szkocją, ale co ciekawe nawet z nią spaść.
Nowy system Ligi Narodów
Wszystko przez kolejne korekty w regulaminach. Za trenera Brzęczka już mieliśmy polecieć, ale UEFA zmieniła system rozgrywek i nadal trzymamy się najmocniejszej dywizji. Teraz trzecie miejsce daje nam baraże. Jest to nasze ulubione słowo w ostatnich latach w kontekście reprezentacji. To właśnie one dały nam awans na mundial w Katarze, a potem niemieckie Euro. Teraz będą o dywizję A.
Z kim zagramy?
Ten wytrych dający nadzieję, tak jak we wcześniejszych latach nie będzie prosty do zrealizowania. Polacy zagrają z jednym z zespołów z dywizji B, które zajmą drugie miejsce w swojej grupie. Na ten moment jest to Gruzja, Anglia, Austria i Walia. Nawet jeśli ktoś chce podważyć jakość tych pierwszych, to wystarczy przypomnieć sobie ostatnie Euro, gdzie Gruzini, pokonując nomen omen Portugalię, zostali pokochani przez fanów futbolu.
Będziemy więc na ten moment grać z rewelacją ostatnich mistrzostw, finalistą turnieju, Austriakami, z którymi mamy nie wyrównane rachunki za Euro, lub Walią, która ma nie wyrównane rachunki z nami.
Rozgrywki nieoczywistych szans
Niezależnie na kogo trafimy, to miejmy nadzieję, że Polacy nie zawiodą. Liga Narodów, choć długo traktowana marginalnie, to jednak ona dała Gruzji czy Macedonii Północnej baraże na Euro, które zostały przez nie wygrane.
To właśnie przez nie Estonia była w półfinale baraży o turniej tej rangi. Zresztą również dzięki niej my mieliśmy szansę na awans po eliminacjach, w których w dwumeczu z Mołdawią zgarnęliśmy punkt. Powinniśmy więc podejść do tych rozgrywek bardziej serio, niż sparingi klasy premium.
fot: Krystian Kwiecień / Głos24