Jazda pociągiem większości mieszkańców kojarzy się raczej z dalszą wyprawą poza miasto. Kolej może być jednak świetnym środkiem transportu również do podróży na krótsze dystanse.
Dojazd w mniej niż 15 minut z Nowej Huty czy Swoszowic do ścisłego centrum? To nie fragment jakieś fantastycznej wizji opisującej daleką przyszłość, a takie czasy przejazdu już teraz osiągają składy kursujące po istniejących torach. W ostatnich latach wydano dziesiątki milionów złotych na budowę wielu stacji kolejowych, które często cieszą się jednak mniejszym zainteresowaniem niż przystanki autobusowe w małych wioskach. Jak ktoś szuka ciszy i spokoju, to wiele peronów jest idealnym miejscem, żeby odpocząć od zgiełku miasta. Rzadko kursujące pociągi, niekorzystna taryfa biletowa i problemy z dojazdem komunikacją miejską do części stacji sprawiają, że mało kto wykorzystuje kolej do przemieszczania się w obrębie miasta.
Podróż koleją po Krakowie na wielu trasach ma dużo wspólnego z hazardem. Jak się akurat złapie pociąg, to można wygrać bardzo szybki przejazd, ale łatwo „przegrać" dużą ilość czasu, gdy skład, którym chcemy jechać, zanotuje spore opóźnienie. W przypadku sporej części przystanków w stronę centrum jest wykonywanych tylko kilkanaście kursów dziennie, które są w dodatku obsługiwane połączeniami mającymi dosyć dalekie trasy, co wpływa na punktualność połączeń. Na terenie miasta jest 28 stacji, które się znajdują przy 10 liniach kolejowych. Tory przecinają Kraków dosłownie wzdłuż i wszerz, a przepustowość na wielu kierunkach nie jest w pełni wykorzystywana. Pociągi kursujące po mieście pod względem praktycznym niewiele różnią się od metra ze względu na bezkolizyjność przejazdu. Dlatego od dawna podnoszony jest postulat, aby kolej stała się częścią komunikacji miejskiej. Krakowianie wtedy zyskaliby szybki i bezkolizyjny środek transportu, który na wielu trasach byłby świetną alternatywą dla zakorkowanych ulic. Relatywnie łatwe do przeprowadzenia inwestycje mogłyby doprowadzić do rewolucji komunikacyjnej dla dziesiątek tysięcy mieszkańców.
Dobrym przykładem zmarnowanego potencjału inwestycji kolejowych jest zmodernizowana za ponad 25 milionów złotych stacja ,,Kraków-Bonarka". W ramach przedsięwzięcia powstały dwa nowoczesne perony, które zostały połączone efektowym przejściem. Wybieram się na dworzec podczas popołudniowych godzin szczytu i na stacji nikogo nie zastaje. Cały obiekt jest pusty i nie ma ani jednego pasażera, a po torach hula wiatr. W tym czasie okoliczne ulice stoją w korkach, a autobusy miejskie pękają w szwach. Z przystanku ,,Kraków-Bonarka" na Dworzec „Kraków- Główny” koleją można dojechać w 9 minut, podczas gdy podróż komunikacją miejską na tej trasie zajmuje nawet 40 minut. W przypadku przejazdu pociągiem na północ lub zachód Krakowa oszczędność czasu jest jeszcze większa. Wydawałoby się, że przejazd koleją z tego miejsca może być świetną alternatywą dla zakorkowanych ulic. Problemem są jednak rzadko kursujące pociągi. W ciągu dnia zdarzają się na stacji nawet ponad godzinne przerwy pomiędzy kolejnymi odjazdami w stronę centrum. W dodatku dworzec jest słabo skomunikowany. Od strony ulicy Puszkarskiej nie zdecydowano się zbudować przystanku autobusowego przy stacji i trzeba iść spory kawałek od centrum handlowego. Jedna linia zatrzymuje się od strony Turowicza, ale kursuje ona dosyć rzadko.
Natomiast przy stacji Kraków-Lubocza rzadko kursujący autobus zatrzymuje się również na dosyć oddalonym od peronów przystanku mimo tego, że bliżej dałoby się wyznaczyć miejsce zatrzymań. Również nikt nie pomyślał, żeby jakoś synchronizować rozkłady jazdy. Choć trzeba przyznać, że oba środki transportu, chociaż solidarnie rzadko kursują. Miejsce ma olbrzymi potencjał i mogłoby być ciekawą opcją dojazdu do centrum dla wielu mieszkańców Nowej-Huty. Podobne przykłady da się długo wymieniać. Według danych Urzędu Transportu Kolejowego średnia liczba pasażerów na niektórych ze zmodernizowanych stacji mieści się w przedziale 100-149 osób dzienne. Choć są również pozytywne wyjątki, ale jest ich niestety stosunkowo mało. Obecnie kolej jest sensowną opcją dla mieszkańców kilku krakowskich osiedli mi.in. Olszanicy, Mydlnik czy Opatkowic. Wielu krakowian narzeka na drogie bilety. Miesięczna karta na pociągi i komunikację miejską kosztuje 180 zł. Dla porównania warszawiacy za korzystanie z dużo bardziej rozbudowanego systemu płacą tylko 98 zł. Dobrze jednak, że można już kupić abonament łączony, co jest pozytywną zmianą, którą trzeba odnotować.
Jeżeli pociągi mają odgrywać istotną rolę w transporcie wewnętrznym na terenie Krakowa, to konieczne jest znaczące zwiększenie częstotliwości połączeń i integracja systemu z resztą komunikacji miejskiej. W tym celu trzeba pomyśleć o stworzeniu czegoś w rodzaju kolei miejskiej kursującej na krótszych trasach. Notujące duże opóźnienie, a także często przepełnione składy jadące z dalekich miejscowości słabo się nadają do obsługi ruchu komunikacyjnego w naszym mieście. Przydałyby się również inwestycje, które przystosują do ruchu pasażerskiego tzw. „małą obwodnicę towarową” biegnącą przez Prądnik Biały, Grzegórzki i Podgórze. Szczególnie ważne jest także wykorzystanie olbrzymiego potencjału linii kolejowej do Nowej Huty, gdzie pociągi osobowe kursują bardzo rzadko. Ciekawą opcją są składy dwustystemowe, które mogą się poruszać po torach zarówno kolejowych jak i tramwajowych. W wielu europejskich miastach takie rozwiązanie dobrze się sprawdza i pozwala oszczędzić mnóstwo czasu na przesiadkach. W Krakowie pomysł był podnoszony podczas ostatnich wyborów parlamentarnych i samorządowych. Temat jednak jakoś zniknął wraz z końcem kampanii, a zwolennicy koncepcji składów dwusystemowych niespecjalnie teraz się chwalą propozycją, bo pewnie obawiają się, że ktoś mógłby ich zapytać, co zrobili, żeby zrealizować składane obietnice.
Problemów komunikacyjnych miasta nie da się rozwiązać wystąpieniami na konferencjach prasowych. Metro pozostaje na razie tylko kreską na mapach pokazywanych podczas miejskich prezentacji i perspektywa realizacji inwestycji jest niestety bardzo odległa. Zresztą kolejka podziemna jak już powstanie to rozwiąże problemy transportowe tylko części miasta. Dlatego kolej w przyszłości może stać się dobrym uzupełnieniem systemu. Na zakup pociągów, budowę łącznic i nowych stacji potrzeba wielu milionów złotych. Proporcjonalnie jest to jednak najtańszy oraz najszybszy sposób, żeby poprawić możliwość przemieszczania się po Krakowie. Aby udało się doprowadzić do zmiany, konieczna jest współpraca wielu różnych instytucji i stworzenie szerszej wizji funkcjonowania miejskiego transportu. Pewnie prędzej jednak zostanie wynaleziona metoda teleportacji niż uda się przełamać urzędniczy ,,niedasizm” w Krakowie.
fot: Zuzanna Gietner / Głos24