Według Europejskiej Rady Resuscytacji przeżywalność w pozaszpitalnym nagłym zatrzymaniu krążenia wynosi tylko ok. 10%. Tym większa brawa należą się wszystkim służbom, które po heroicznej walce uratowały życie 30-letniego mężczyzny.
Dramat miał rozegrać się w niedzielę (25 maja) w miejscowości Załuże (powiat dąbrowski). Na miejscu zdarzenia pierwszy pojawił się Zespół Ratownictwa Medycznego, który rozpoczął czynności ratunkowe przy osobie nieprzytomnej. Do akcji dołączyli strażacy z OSP Szczucin, którzy wspólnie z ratownikami medycznymi prowadzili resuscytację krążeniowo-oddechową (RKO).
Dzięki szybkiej i skoordynowanej interwencji, udało się przywrócić funkcje życiowe poszkodowanego. Mężczyzna został następnie przetransportowany do szpitala. Co warto dodać, w trakcie działań sprawdzono również budynek, w którym doszło do zdarzenia. Pomiary wykonane miernikiem wielogazowym nie wykazały żadnych zagrożeń, takich jak obecność tlenku węgla czy innych niebezpiecznych substancji.
Liczy się każda sekunda
Resuscytacja krążeniowo-oddechowa (RKO) to jedna z najważniejszych umiejętności ratujących życie. Stosuje się ją w sytuacjach nagłego zatrzymania krążenia, kiedy serce przestaje pompować krew, a oddech ustaje. W takich chwilach liczy się każda sekunda – szybkie i prawidłowe rozpoczęcie RKO może znacząco zwiększyć szanse na przeżycie osoby poszkodowanej.
Zabieg polega na naprzemiennym uciskaniu klatki piersiowej i wykonywaniu wdechów ratowniczych. Dzięki temu możliwe jest tymczasowe zastąpienie pracy serca i płuc – krew wciąż krąży, dostarczając tlen do mózgu i innych narządów. To właśnie ta szybka reakcja, często jeszcze przed przybyciem profesjonalnych służb, decyduje o losie człowieka.
Warto przypomnieć, że podstawy RKO może opanować każdy – niezależnie od wieku czy zawodu. Kursy pierwszej pomocy są dostępne w wielu miejscowościach i mogą sprawić, że w sytuacji kryzysowej staniemy się tymi, którzy dają drugą szansę na życie.
Foto: OSP Szczucin