Grupa, na którą złożyło się łącznie 20 osób miała w planach wyjazd na słoneczną wyspę Fuerteventura należącą do Hiszpanii. Według ich zeznań pojawili się odpowiednio wcześnie, a i tak nie pozwolono im wejść na pokład samolotu.
Lot miał się odbyć 1 kwietnia, ale na nieszczęście dla grupy Polaków, to co się wydarzyło to nie Prima Aprilis. Grupa 20 osób miała pojawić się odpowiednio wcześnie, ustawić się w kolejce i czekać na swój lot na hiszpańską wyspę. W tym momencie zaczęły się problemy.
Nie zostali wpuszczeni
Wszystko rozegrało się w godzinach porannych. Grupa, która wykupiła bilety na lot do Fuerteventury już o 6:00 miała wylecieć do Hiszpanii. Pasażerowie stanęli więc w kolejce do bramki i... nie zostali wpuszczeni. Pomimo iż mieli ważne bilety, bramki się zamknęły, a obsługa linii Ryanair miała poinformować, że nikt na pokład już nie wejdzie.
Nie pomogły prośby
Pochodząca z Polski grupa osób miała próbować przekonywać do swoich racji, ale bezskutecznie. Drzwi zostały zamknięte, a samolot odleciał bez nich. Jedna osoba łącznie wydała na tę podróż 4 tysiące złotych, oraz dodatkowe 2 tysiące za samo przebukowanie. Przepadły także pieniądze za wynajem domu w Hiszpanii. Jedyne co im tamtego dnia pozostało to powrót do rodzinnego Podkarpacia.
Po czyjej stronie leży wina?
Poszkodowani mają teorię, że ta sytuacja jest typowym przykładem overbookingu. Chodzi w niej o to, że tańsze linie lotnicze mają sprzedawać więcej biletów, niż jest miejsc, licząc, że część pasażerów się nie pojawi. Wszystkiemu jednak zaprzeczają władze linii Ryanair, a także krakowskiego lotniska.
Fot: Kraków Airport / Facebook