piątek, 21 lipca 2023 12:11

Miszalski: Każdą sprawę zgłoszoną przez obywateli traktowałem jako najważniejszą

Autor Artykuł sponsorowany
Miszalski: Każdą sprawę zgłoszoną przez obywateli traktowałem jako najważniejszą

Każdą sprawę zgłoszoną przez obywateli traktowałem jako najważniejszą, niezależnie czy było to wpisanie danego leku do listy leków refundowanych czy kwestia opieszałości urzędu przy załatwianiu sprawy. Łącznie takich interwencji lokalnych było aż 1284 – mówi poseł Aleksander Miszalski. Jaka była ta kadencja Sejmu? Co pochłaniało najwięcej czasu? – o tym w rozmowie z posłem z Krakowa.

Panie Pośle, po dwóch kadencjach w Radzie Miasta został Pan posłem reprezentującym Kraków, powiat krakowski, miechowski i olkuski w Sejmie. Kadencja dobiega końca, czas zapytać o wrażenia oraz różnice w pracy w Sejmie a Radzie Miasta.

– Ta kadencja Sejmu była bardzo specyficzna. W zasadzie na samym jej początku wybuchła epidemia covid, która kompletnie zmieniła życie nas wszystkich. Od ponad roku żyjemy w cieniu drugiego kryzysu, jakim jest rosyjska agresja na Ukrainę. Przez te czynniki sejmowa rzeczywistość okazała się być nieco inna, niż to sobie wyobrażałem. Zabrakło projektów i debat o reformach, bo cały czas próbowaliśmy wprowadzać środki naprawcze, narzędzia pomocy dla Polaków w tych trudnych czasach. Rząd nie radząc sobie z tym, wszczynał kolejne spory światopoglądowe, by odwracać uwagę opinii publicznej i właśnie tak minęła ta kadencja – od kryzysu do kryzysu, od sporu do sporu. To też największa różnica między pracą w radzie miasta a w Sejmie. Gdy byłem radnym Krakowa pracowaliśmy w zupełnie innym stylu. Był jakiś plan, który realizowaliśmy. Nie zajmowaliśmy się wyłącznie ucieczką od kryzysu do kryzysu. Nie każda procedowana sprawa miała zabarwienie polityczne. Niestety w Sejmie każda, nawet najlepsza propozycja była z marszu odrzucana tylko dlatego, że pochodzi od opozycji, a nie od PiS.

Koniec kadencji to czas podsumowań. Jakie tematy były dla Pana najważniejsze? Z czego jest Pan najbardziej dumny, a co stanowi rozczarowanie?

– Było całe mnóstwo ważnych spraw, ciężko wskazać te najważniejsze. Każdą sprawę zgłoszoną przez obywateli traktowałem jako najważniejszą, niezależnie czy było to wpisanie danego leku do listy leków refundowanych czy kwestia opieszałości urzędu przy załatwianiu sprawy. Łącznie takich interwencji lokalnych było aż 1284, a przecież zgłaszano także sprawy dotyczące już konkretnych zmian w przepisach, co poskutkowało złożeniem aż 1406 interpelacji do ministrów. To zaufanie mieszkańców wyrażone ilością kontaktów i zgłoszeń ich problemów jest dla mnie najważniejszym efektem mojej pracy w Sejmie. W końcu wszyscy doskonale wiemy, że poseł opozycji ma dziś zdecydowanie mniejsze szanse, by cokolwiek z rządem załatwić, a jednak ilość zgłoszeń stale rosła. Traktuje to jako dowód zaufania i jestem za nie ogromnie wdzięczny. Sprawy lokalne, te najbliższe obywatelom były przez cały czas moim priorytetem. Oczywiście aktywnie pracowałem także w sejmowej komisji gospodarki i rozwoju oraz ochrony środowiska. Kwestia czystego powietrza, gospodarki odpadami czy systemu kaucyjnego na butelki jest ważna dla Małopolski, ale przecież i całego kraju. W ostatnim roku mnóstwo pracy poświęciłem ustawie metropolitalnej dla Krakowa i kwestii przebiegu drogi S7 przez Małopolskę. Powstał nawet zespół parlamentarny pod moim przewodnictwem, który wraz z mieszkańcami szuka najlepszego rozwiązania dla przebiegu tej drogi. Odbyliśmy kilkanaście spotkań z mieszkańcami większości miejscowości zainteresowanych tym tematem. Ostatnio zaprosiłem przedstawicieli komitetów protestacyjnych na posiedzenie sejmowej Komisji Infrastruktury, na której Minister Adamczyk miał zdać raport z programu rozwoju dróg krajowych. Niestety finalnie stchórzył, nie pojawił się na komisji i uniknął konfrontacji z mieszkańcami.

W senacie została przegłosowana ustawa zakładająca utworzenie krakowskiego związku metropolitalnego. Co jej przyjęcie przez Sejm oznaczałoby dla mieszkańców Krakowa, Zielonek, Skały czy Proszowic?

– To bardzo ważna ustawa dla wszystkich mieszkańców Krakowa, powiatu krakowskiego, miechowskiego i olkuskiego. Jej celem jest przekraczanie barier oddzielających Kraków od otaczających go gmin. Ustawa tworzy narzędzia do rozwiązywania problemów, które przecież często są wspólne, jak walka o czyste powietrze, zintegrowany transport publiczny, planowanie przestrzenne, zintegrowany rozwój turystyki. To problemy nie znające granic administracyjnych i tak trzeba do nich podchodzić. Wszystko by ułatwić życie mieszkańcom. Jednak co najważniejsze, ta ustawa ma bardzo wymierne wartości finansowe, ponad 368 mln zł rocznie dla gmin tworzących związek! To pieniądze, które pozwalają na naprawdę dużo inwestycji, a ich suma może wzrosnąć, ponieważ wynika z wartości podatku PIT, który dziś trafia do rządu, na szczebel centralny. Nasza ustawa zakłada powrót tych pieniędzy do samorządu. Im więcej gmin wejdzie w skład związku metropolitalnego, tym więcej pieniędzy odzyskamy. Oczywiście do tego jeszcze daleka droga. Projekt ustawy został przyjęty przez Senat, przy pełnym sprzeciwie senatorów PiS, co jest złym prognostykiem dla finału prac nad ustawą w Sejmie. Tak czy inaczej krakowski związek metropolitalny powstanie prędzej czy później, a jestem przekonany, że wydarzy się to najpóźniej w następnej kadencji Parlamentu, jeżeli w tej będzie blokowany przez rządzących.

Wielokrotnie interweniował Pan w Małopolskim Kuratorium Oświaty w związku z działaniami czy wypowiedziami Barbary Nowak. Nie pracuje Pan jednak w Komisji Edukacji, dlaczego więc tak bardzo poświęcił się Pan tej sprawie?

– Powód jest bardzo prosty. Barbara Nowak jest szkodnikiem w małopolskich szkołach. Działa na szkodę uczniów, ich rodziców i nauczycieli. Na początku kadencji zgłosiła się do mnie dyrektorka szkoły, którą Barbara Nowak usiłowała zaszczuć. Doprowadziła do pozbawienia dyrektorki funkcji. Z kompletnie absurdalnych powodów. W obronie dyrektorki stanęła zarówno prokuratura, jak i Ministerstwo Edukacji, w którym interweniowałem. Minister Edukacji wprost stwierdził, że prowadzone przeciwko tej dyrektorce postępowanie dyscyplinarne jest absurdalne. Barbara Nowak znalazła jednak inne rozwiązanie i obniżyła tej pani ocenę, co uniemożliwiło jej dalsze sprawowanie funkcji dyrektorki. Takich nauczycieli atakowanych przez Barbarę Nowak jest znacznie więcej. Kurator atakowała już nauczycieli za zabranie uczniów na “Dziady” do Teatru Słowackiego, za udział w akcji Tour de Konstytucja, za zorganizowanie w szkole wydarzenia przeciw mowie nienawiści, czy najświeższa sprawa dyrektora liceum z Tarnowa, który zgłosił policji, że matka jednej z uczennic znęca się nad córką, a dziś ma postępowanie dyscyplinarne. Nowak stworzyła w małopolskiej edukacji państwo w państwie, w którym jest prokuratorem, sędzią i decydentem w sprawie przyszłości nauczycieli. Wszystko przez porozumienie, które zawarła z Wojewodą, który przeniósł swoją kompetencję do prowadzenia spraw dyscyplinarnych przeciwko nauczycielom właśnie do kuratorium oświaty. To dało Nowak narzędzie do niszczenia nauczycieli, którzy jej z jakichś względów nie pasują. Po każdej interwencji zgłaszali się kolejni nauczyciele, bo sprawa ma podłoże systemowe. Barbara Nowak stworzyła patologiczny system, którego ofiarami są przede wszystkim uczniowie. Jak mają być efektywnie kształceni przez nauczycieli, którzy są zastraszani? Na szczęście już wkrótce to się skończy. Gdy tylko opozycja wygra najbliższe wybory parlamentarne Nowak straci tarczę ochronną w postaci swoich wysoko postawionych kolegów z PiS i szybko pożegna się z kuratorium. Miejmy nadzieję, że już nigdy do niego nie wróci!\

Tematem ogniskującym opinię publiczną w Krakowie jest sprawa wycinki drzew wzdłuż planowanej trasy tramwaju do Mistrzejowic. Aktywnie się Pan w tę sprawę angażuje. W ostatnich latach wycina się w Polsce mnóstwo drzew, czy problem ten dotyczy także powiatu krakowskiego?

– Oczywiście, to problem ogólnopolski i nasz region nie jest tu wyjątkiem. Od razu przypomina mi się sprawa wycinki drzew w Małej Puszczy Kleszczowskiej. To jaskrawy przykład tego, jak Lasy Państwowej traktują nasze wspólne dobro. Puszcza jest miejscem o wielkiej wartości. Mamy tam piękny i stary las bukowo–dębowy, płuca Krakowa i miejsce rekreacji mieszkańców naszej okolicy. Nie wiem jak można traktować takie miejsca jako źródło surowca. Wspólnie z mieszkańcami złożyłem szereg interwencji zarówno do Ministerstwa, jak i Nadleśnictwa Krzeszowice. Wycinkę udało się zatrzymać, choć nie udało się nam przekonać władz do utworzenia na tym obszarze rezerwatu przyrody, co zapewniłoby prawną ochronę. Dziś w Polsce wycina się o połowę drzew więcej niż miało to miejsce 15 lat temu. Z roku na rok coraz więcej. Lasy Państwowe zarabiają na tym fortunę. Ich przychody z gospodarki leśnej osiągnęły w 2021 r. aż 10 mld zł! Niestety jednocześnie spadają nakłady na ochronę przyrody. Od 2016 r. do 2021 r. aż o 17 proc. Zatrzymanie tego szaleństwa będzie jednym z zadań nowego rządu

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka