niedziela, 5 stycznia 2025 06:10, aktualizacja 5 godzin temu

"Moja synowa przesadziła. Co na to powie ksiądz? To nie jest normalne zachowanie"

Autor Mirosław Haładyj
"Moja synowa przesadziła. Co na to powie ksiądz? To nie jest normalne zachowanie"

– Nie przepadam za moją synową, ale to nie ma nic do rzeczy. Jej zachowanie, obiektywnie patrząc, jest nienormalne – mówi w rozmowie z portalem Głos24 pani Krystyna, mieszkanka jednego z osiedli w centrum Krakowa.

Pani Krystyna mieszka na jednym z krakowskich osiedli. Zwykle jest uśmiechnięta i wesoła, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że jest podenerwowana. Z rozmowy wynika, że przyczyną złości jest jej synowa.

– Moja synowa przesadziła. Co na to powie ksiądz? – komentuje pod nosem ostatnie wydarzenia do jakich doszło w ich domu.

Nie byłam zachwycona wyborem syna

Monika jest synową naszej rozmówczyni od kilku miesięcy i, jak słyszymy, „gdzie się nie pojawi, tam sieje spustoszenie”.

– Nie byłam zachwycona wyborem mojego syna, ale to jego życie. O gustach się zresztą nie dyskutuje. Monika nie jest taką kobietą, jaką wymarzyłam sobie dla Adasia – zwierza się seniorka.

Pan Adam, syn naszej rozmówczyni, ma 43 lata, z kolei jego wybranka 26.

– Różnica wieku między nimi jest dość spora. Adaś traktuje ją momentami jak dziecko. I pewnie dlatego ze wszystkim jej pobłaża – żali się pani Krystyna.

„Pół dnia się stroi”

Pani Monika jest kosmetyczką, ale pracuje na pół etatu, przez co częściej w domu jest niż jej nie ma. Z relacji naszej rozmówczyni wynika, że jej synowa nie potrafi gotować jak Magda Gessler, ale za to sprząta niczym Małgorzata Rozenek.

– Pół dnia się stroi, a drugie pół biega ze ścierką. Taka z niej „perfekcyjna” pani domu spod Nowego Sącza – wspomina krakowianka i dodaje: – Dzieci by jej się przydały, ale, jak mówi, ma jeszcze czas. A syn jest już po 40 i dobrze by było, gdyby wreszcie urodziły mu się maleństwa. Może zrozumiałby, że żona to żona, nie dziecko. Zaraz wkroczy wiek, w którym mój tata został dziadkiem, ale synowa chce się wyszaleć.

Młode małżeństwo mieszka z rodzicami Adama, oczekując na klucze do wymarzonego domu, który, jak wyjaśnia pani Krystyna, będzie gotowy jesienią.

Postępowa synowa sprawiła, że osłupiała

– Nie przepadam za moją synową, ale to nie ma nic do rzeczy. Jej zachowanie, obiektywnie patrząc, jest nienormalne – mówi pani Krystyna. Przyczyną rozgoryczenia naszej rozmówczyni jest choinka, a właściwie jej… brak.

– Monika jest postępowa. Idzie z duchem czasu, ale co to za pomysł, by tak się zachowywać. W moim rodzinnym domu choinkę ubierało się w Wigilię. Dziś wszystko jest postawione na głowie, ale żeby w listopadzie dekorować dom?

Z rozmowy dowiadujemy się, że synowa pani Moniki tuż po Wszystkich Świętych rozpoczęła przystrajanie domu – lampkami i kocami. 1 grudnia wraz z odpakowaniem pierwszego okienka czekoladowego kalendarza adwentowego, który kupił jej mąż, rozpoczęła strojenie choinki.

– Mieliśmy dwie, bo ta pierwsza zaczęła się sypać po trzech tygodniach i po kilku dniach zapadła decyzja, by kupić nową. Przed Wigilią pojechaliśmy do sklepu po nową. Wybieraliśmy ją z mężem dosyć długo, była piękna – wspomina pani Krystyna.

Dzień po świętach wyjechała z mężem w góry – Chcieliśmy zostawić młodych samych, ale też trochę od nich odpocząć – wyjaśnia i dodaje: – Gdy 1 stycznia wróciliśmy do domu mało nie osłupiałam.

„Co na to powie ksiądz?

Jak się okazuje pani Monika podczas nieobecności teściów przeprowadziła gruntowne porządki.

– Wyrzuciła choinkę. Pocięła ją i wyniosła do śmieci – mówi pani Krystyna wskazując niebieski worek i dodaje: – I co ja teraz zrobię? Siódmego stycznia mamy kolędę. Co na to powie ksiądz? Zawsze zostawał u nas na kolacji, kolędowaliśmy przy choince, co roku robiliśmy pamiątkowe zdjęcia...

Pani Krystyna powiedziała synowej, że jest rozczarowana jej zachowaniem, ale nie spotkała się ze zrozumieniem. – „Wiosenne porządki, mamo. Wiosna w sercu, wiosna w domu” czy jakoś tak mi smarkula powiedziała – krzywi się pani Krystyna i dodaje: – Nie wiem, za co los pokarał mnie taką synową, a syna taką żoną. Nawet mój mąż, który jest zachwycony Moniką i uważa, że wnosi ona do naszego domu powiew świeżości, nie spodziewał się, że wiosna w tym roku przyjdzie tak szybko… Cóż mi pozostaje? Jadę po trzecią choinkę. Mój dom – moje kolędowanie.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka