Według prognoz pod koniec bieżącego tygodnia mają pojawić się rekordowe liczby nowych przypadków koronawirusa. Zakażeń może być więcej niż podczas szczytów wcześniejszych fal epidemii.
W rozmowie wp.pl dr Franciszek Rakowski (członek Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego) przyznaje, że na wprowadzenie lockdownu może być już za późno.
– Lockdown może coś zmienić u podnóża góry. Lockdown wprowadzony dziś, przyniósłby efekt za 10 dni, a wtedy będziemy już powoli notować spadki. W obecnym stadium w zasadzie ograniczenia nie mają dużego sensu, bo do każdego ten wirus wcześniej czy później dojdzie, czy za 2 tygodnie, czy za 2 miesiące. To pozwoliłoby jedynie na ograniczenie zajętości łóżek szpitalnych
– wyjaśnił ekspert.
Dr Rakowski informuje, że jesteśmy coraz bliżej końca czwartej fali i pierwszy raz mamy szansę uzyskać odporność zbiorowiskową. Naukowcy spodziewają się szczytu około 5 grudnia. Ten jednak może się przesunąć od 5 do nawet 10 dni.
– Pamiętajmy, że te najwyższe liczby zakażeń najczęściej notujemy ok. środy, czwartku. Dane dotyczące poszczególnych dni nie są tak istotne, jak średnia tygodniowa i porównanie z danymi z poprzedniego tygodnia. W najbliższą środę może być 32-33 tys. zakażeń. Średnia tygodniowa może sięgnąć maksymalnie 25-28 tys. Maksymalne szczyty dzienne nie powinny przekroczyć 36 tys. zakażeń
– wyjaśnia dr Franciszek Rakowski.
Ekspert twierdzi, że zmniejszenie tempa rozwoju epidemii nastąpiło dzięki reakcji społeczeństwa:
- Widzimy, że jest reakcja samoistna społeczeństwa na to, co się dzieje. Ludzie zaczęli ograniczać kontakty, jest dużo kwarantann w szkołach, co dodatkowo zmniejsza tempo rozwoju epidemii
– dodaje ekspert
Inf.: wp.pl