Pracownicy Schroniska dla bezdomnych zwierząt Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami podzielili się w mediach społecznościowych przejmującą historią porzuconych kociąt.
Jakiś czas temu przyjechała do krakowskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt zapłakana kobieta z siatką w ręce. Jak się okazało, pakunek zawierał pięć kociąt.
- Zostały wrzucone do kosza na przystanku w siatce tak mocno zawiązanej, aby nie dochodziło do środka powietrze. Pani zwróciła uwagę na kotkę, która krążyła wokół przystanku, ta niestety straciła życie pod kołami samochodu, ale ze śmietnika dochodziło ciche miauczenie. Już po samym umaszczeniu możemy stwierdzić, że była to mama maluszków. Nie chcemy wstawiać tutaj Jej zdjęć... - informują pracownicy schroniska, którzy zrobili wszystko, aby uratować maleństwa.
- Kocięta trafiły w ręce cudownej osoby, która karmiła je strzykawką/buteleczką i nie przespała wielu nocy, sprawdzając, co z nimi. Niestety to była nierówna walka. Kocięta odeszły. Są już ze swoją mamą… Dzisiaj nasze serca są połamane na kawałki... - dodają pracownicy KTOZ.
Post wywołał mnóstwo komentarzy poruszonych historią internautów. Pojawiło się też zdjęcie przystanku, na którym znaleziono kocięta. Nie brakło również apeli, aby ustalić i ukarać właściciela, który pozbył się kociąt w tak bestialski sposób.
fot. KTOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie