Za nami niezwykle niebezpieczna noc w Polsce. Wszystko za sprawą niżu Dudley, który przynosi bardzo silne porywy wiatru oraz lokalne burze. Praktycznie co kilka minut strażacy muszą interweniować. Łamane są drzewa, wyrywane dachy i niestety... mamy też pierwszą ofiarę.
Od północy do godziny 6 mieliśmy 1407 zgłoszeń związanych z silnym wiatrem - poinformował w czwartek rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej bryg. Karol Kierzkowski.
W czwartkowy poranek najgorsza sytuacja jest na południowym wschodzie, czyli w naszym regionie. Jak podaje portal Onet.pl: Groźna formacja liniowa, z którą mogą być związane punktowe i niszczące porywy wiatru oraz wyładowania atmosferyczne, rozciąga się teraz w pasie od Bielska-Białej po Kraków i Tarnobrzeg. Przemieszcza się szybko na południowy wschód, w kierunku Pogórza Karpackiego i Podkarpacia.
Według synoptyków najsilniej będzie wiać dzisiaj w centrum kraju i na Wybrzeżu, tam porywy mogą osiągać do 110 km/h, a na krańcach zachodnich do 120 km/h.