W niedzielę 2 lutego w godzinach popołudniowych podczas rutynowego patrolu na terenie Mistrzejowic, do strażników podbiegł roztrzęsiony mężczyzna, który pilnie potrzebował pomocy.
Okazało się, że niedaleko zaatakowano 11-letnią dziewczynkę oraz psa rasy Maltańczyk. Sprawcą był inny czworonóg rasy Amstaff, który nie miał kagańca, oraz został puszczony samopas.
Próbowali uciec...
Winowajcami zdarzenia byli właściciela agresywnego psa. Dwóch mężczyzn na widok strażników miejskich próbowali oddalić się z miejsca zdarzenia, ale dość szybko zostali zatrzymani przez mundurowych. Na miejscu pojawiła się karetka, policja oraz KTOZ.
Dalsza część artykułu pod galerią zdjęć


Ratownicy z pogotowania pomogli opatrzeć dziewczynce skaleczoną rękę, natomiast Maltańczyk trafił do lecznicy. Opiekunowie Amstafa zostali sprawdzeni w policyjnej bazie. Okazało się, że byli poszukiwani. Gdyby tego było mało w chwili zatrzymania byli nietrzeźwi. Z kolei pies, który zaatakował dziewczynkę i mniejszego czworonoga, trafił do schroniska.
"Przepisy są jasne: pies tego rodzaju rasy powinien być na kagańcu, a w tym wypadku go nie miał. Dodatkowo został spuszczony ze smyczy. Jest to wykroczenie, które zostało ukarane. Właściciel otrzymał mandat w wysokości tysiąca złotych." - powiedział w rozmowie z nami oficer prasowy kom. Piotr Szpiech.
Fot: Straż Miejska Miasta Krakowa / Facebook