czwartek, 23 marca 2023 11:20

Ogniste pięciostrunowe skrzypce Basi Kawy. „Mam w sobie odrobinę szaleństwa”

Autor Marzena Gitler
Ogniste pięciostrunowe skrzypce Basi Kawy. „Mam w sobie odrobinę szaleństwa”

Już 24 marca w Krakowie i 25 marca w Nowym Sączu wystąpi Basia Kawa, niezwykle żywiołowa skrzypaczka elektryczna i wokalistka, która gra na unikatowych, pięciostrunowych skrzypcach elektrycznych. – Jako muzyk mam w sobie odrobinę szaleństwa, więc się odważyłam na taki krok i myślę, że było warto – mówi artystka, która zdobyła instrument stworzony specjalnie dla niej.

Basia Kawa przygodę ze skrzypcami zaczęła z inspiracji swojego dziadka. - Miałam to szczęście, że pierwszy raz skrzypce do moich rąk włożył mój dziadek i on był moim pierwszym nauczycielem. Dzięki temu było mi dużo łatwiej, bo dziadek miał bardzo dużo cierpliwości i dużo serca. Pierwsze pełnowymiarowe skrzypce, które dostałam, była to pamiątka jeszcze po moim pradziadku, więc tradycje muzyczne w mojej rodzinie są od pokoleń. Zawsze dużo się grało i śpiewało na spotkaniach rodzinnych – mówi artystka.

Co ciekawe, Basia Kawa zaczęła uczyć się gry na skrzypcach dopiero w wieku 8 lat, czyli dość późno, jak na ten instrument. Okazuje się, że po prostu miała za małą rękę. – W moim domu były skrzypce w rozmiarze 3/4, czyli troszkę mniejsze od pełnowymiarowych, ale ponieważ zawsze byłam drobnego wzrostu, długo trzeba było czekać, aż do nich dorosnę. Mój dziadek czekał, aż moja rączka dosięgnie do szyjki skrzypiec, dlatego późno zaczęłam grać – zdradza skrzypaczka.

Nauka gry na skrzypcach nie jest łatwa. Basia przekonała się o tym w późniejszych latach, w szkole muzycznej, jak nastolatka, gdy musiała dużo ćwiczyć i zdawać egzaminy. -  Rzeczywiście, było bardzo dużo pracy przy instrumencie i zdarzały się wtedy kryzysy, zwłaszcza jeżeli długie ćwiczenie nie przynosiło spodziewanych efektów i widziałam, że nie gram tak, jak chciałam na koncercie, czy na egzaminie. Na szczęście udało się je przezwyciężyć – mówi artystka. Potem przyszły sukcesy i Basia zdecydowała się na karierę solową. - Zawsze, odkąd pamiętam, dużo bardziej lubiłam występy solowe niż grę w orkiestrze, bo w orkiestrze czułam się tylko trybikiem w całej machinie. Czułam, że nie do końca liczy się to, co ja mam do powiedzenia, moje emocje, które chcę przekazać w utworze. Stąd myśl o solowym graniu i solowym śpiewaniu. Wtedy rzeczywiście mogę przekazać odbiorcy to, co ja mam do powiedzenia, moje emocje, moje refleksje. Mogę wykonać utwór według mojej wyobraźni, a nie według życzeń dyrygenta – mówi.

Basia porywa publiczność wielką żywiołowością. Jej koncerty cieszą się ogromną popularnością ze względu na niesamowitą energię, różnorodność muzyczną oraz świetny kontakt ze słuchaczami. Czaruje głosem, zachwyca scenicznym dynamizmem, a do tego gra na jedynych w Polsce pięciostrunowych, spersonalizowanych skrzypcach elektrycznych, które zostały skonstruowane specjalnie dla niej. – Wcześniej, w zespole grałam z altowiolistą. Zawsze podobało mi się takie ciemne brzmienie, natomiast sama mam bardzo małą dłoń i nie byłabym w stanie grać ani na altówce, ani na wiolonczeli, już nie mówiąc o kontrabasie. Stąd wziął się pomysł na pięciostrunowe skrzypce, żebym mogła mieć to niższe brzmienie. Musiały jednak zostać specjalnie zwężone, abym była w stanie grać na szerszych od typowych, pięciostrunowych skrzypcach. Na szczęście znalazł się lutnik, John Jordan z Kalifornii, który zgodził się stworzyć instrument od zera, specjalnie dla mnie, dopasowując go do mojej budowy ciała – opowiada artystka.

Skrzypce mają nietypowy kształt - kołki umieszczone są po drugiej stronie, a specjalny hak imituje zarys pudła rezonansowego. Dzięki temu, że jest to instrument elektryczny, skrzypaczka może dowolnie modyfikować brzmienie. W utworach w interpretacji Basi Kawy usłyszymy więc ostre, rockowe, a nawet chropowate brzmienie, różne ciekawe efekty i dużo muzycznego szaleństwa. – Jako muzyk mam w sobie odrobinę szaleństwa, więc się odważyłam na taki krok i na pewno było warto – mówi artystka.

Basię Kawę usłyszymy już w najbliższy weekend w Krakowie i Nowym Sączu. Zagra 24 marca o godz.19.00  w słynnym krakowskim Klubie Pod Jaszczurami, a dla sądeckiej publiczności wystąpi 25 marca godz. 19.00 w Spóźnionym Słowiku przy ul. Długosza. - Usłyszymy moje autorskie utwory, piosenki z dwóch płyt wokalnych „Małe szczęście” i „Zdobyłeś”. Będą też oczywiście najnowsze single, które już czekają na trzecią płytę skrzypcową, czyli m.in. „Violin fire”. Zagram też covery znanych utworów Lindsey Stirling, Sanah, Mrozu czy Eda Sheerana.

fot. arch. Basia Kawa Music

Małopolska - najnowsze informacje

Rozrywka