Na nic liczne apele o niewdawanie się w rozmowy z nieznanymi przedstawicielami różnych instytucji, niepodawanie danych wrażliwych oraz identyfikujących nasze miejsce zamieszkania. Tym razem tarnowska seniorka wydała oszczędności swojego życia, przekazując je oszustowi w ciągu jednego dnia kilkukrotnie.
To już trzeci tydzień, jak w Tarnowie seniorzy odbierają telefony stacjonarne, a w nich słyszą rozmówcę namawiającego do udziału w zorganizowanej policyjnej akcji. Tym razem 76-letnia mieszkanka Tarnowa wdała się w rozmowę z oszustami i wystraszona widmem przestępstwa na jej szkodę, postępowała zgodnie z instrukcjami wydawanymi przez rozmówcę – oszusta.
Kilka dni wcześniej do seniorki zadzwonił telefon, a rozmówca przedstawił się jako przedstawiciel poczty, który chce wysłać przesyłkę. Dopytywał o dokładny adres korespondencyjny, konta bankowe oraz oszczędności. Gdy uzyskał potrzebne mu dane, rozłączył się i już nie było z nim kontaktu.
- Wczoraj (22.02) ponownie zadzwonił telefon starszej pani, a w słuchawce głos mężczyzny, który przedstawił się jako policjant. Tym razem mężczyzna wystraszył kobietę, wmawiając, że jej mieszkanie jest obserwowane i planowane jest do niej włamanie, a ona sama zostanie uśpiona gazem. Nadto powiadomił, że nieuczciwi bankowcy ustalili jej konta bankowe i dokonają kradzieży całej zgromadzonej gotówki - relacjonuje asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji.
Kobieta mocna wystraszona i przerażona, wsłuchana w głos mężczyzny, postępowała zgodnie z podawanymi instrukcjami. Mężczyzna instruował kobietę, co ma zrobić, by uchronić swoje oszczędności. Jako „rzekomy” policjant roztoczył wizję policyjnego działania i zatrzymania nieuczciwych bankowców oraz złodziei czyhających przed jej mieszkaniem.
Nieświadoma niczego kobieta najpierw wyrzuciła przez okno swojego mieszkania ponad 17 tysięcy złotych i 200 dolarów amerykańskich, a następnie udała się do najbliższej placówki bankowej po ty, by wybrać z niej 30 tysięcy złotych i pozostawić banknoty we wskazanym miejscu przez mężczyznę, który cały czas rozmawiał z nią przez komórkę.
- Nie dosyć tego, mężczyzna nakazał pojechać staruszce do kolejnego banku i ponownie wybrać 30 tysięcy złotych, które tym razem miała wrzucić do kosza na śmieci w centrum miasta. Kobieta postępowała zgodnie z wydawanymi instrukcjami, a gdy to uczyniła, mężczyzna polecił, aby udała się do swojego mieszkania i odpoczęła. Podziękował za udział w akcji, zapewnił, że wypłacone pieniądze już wróciły na konto, a wieczorem zadzwoni i zwróci pieniądze wyrzucone przez okno i … się rozłączył. Wszystko to działo się pomiędzy godzinami 14, a 18 po południu - dodaje rzecznik.
Niestety, wieczorem o umówionej godzinie nikt nie zadzwonił, więc kobieta powiadomiła o tym fakcie dyżurnego. Ten jednak w trakcie rozmowy mocno ją rozczarował, mówiąc, że policjanci nie angażują w żadną akcję osób z zewnątrz. Kobiecie nie pozostało nic innego, jak złożyć zawiadomienie o popełnionym na jej szkodę przestępstwie i stracie finansowej sięgającej niemal 80 tysięcy złotych.
- Oszustwo jest określone w kodeksie karny w artykule 286 i zagrożone jest karą do 8 lat pozbawienia wolności. Jedynym sposobem zapobiegającym tego typu przestępstwom jest powiadomieni o tym członków rodziny, najbliższych sąsiadów lub po rozłączeniu połączenia kontakt z Centrum Powiadamiania Ratunkowego 112 - tłumaczy asp. sztab. Paweł Klimek.