Sąd ujawnia możliwą przyczynę pożaru archiwum w Krakowie, a prokuratura wciąż prowadzi śledztwo. Jest jeden wyrok, a zarzuty usłyszało już sześć innych osób.
Wielka katastrofa z Krakowa
W pożarze Archiwum Urzędu Miasta Krakowa, do którego doszło 6 lutego 2021 roku, zniszczone zostały niemal wszystkie dokumenty przechowywane w dwóch halach. To była jedna z największych katastrof ostatnich lat w Krakowie. Udało się uratować zaledwie 887 metrów z ponad 20 kilometrów bieżących akt, a akcja gaśnicza trwała dziesięć dni. Sąd Rejonowy w Krakowie wydał pierwszy wyrok w tej sprawie.
- Zobacz też:

Skazanym został Andrzej H., rzeczoznawca ds. ochrony przeciwpożarowej. Sąd uznał go za winnego poświadczenia nieprawdy w dokumentacji projektowej i posłużenia się nieprawdziwym dokumentem. H. został skazany na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywnę.
- Zobacz też:

Większa przezorność
Sprawa dotyczyła zatwierdzenia projektu archiwum pod względem przeciwpożarowym. Duże znaczenie miało tutaj pominięcie w dokumentacji scenariusza pożarowego – dokumentu, który określa, jak zachowa się system w razie wybuchu ognia. Sąd, powołując się na opinię biegłych, uznał, że taki scenariusz był niezbędny ze względu na użycie nowoczesnych, niesprawdzonych i niecertyfikowanych urządzeń gaśniczych. Choć nie istniał jednoznaczny przepis nakazujący jego sporządzenie, według sądu od doświadczonego rzeczoznawcy należało oczekiwać większej przezorności.
Straż pożarna po pożarze archiwumNie ma żadnych danych dotyczących liczby spalonych dokumentów w pożarze miejskiego archiwum. Pojawiające się informacje, że mogło spłonąć 98 proc. znajdujących się tam dokumentów, nie są znane nawet straży pożarnej, która gasiła pożar i była najbliżej wnętrza archiwum.
Opublikowany przez Kraków PL Wtorek, 2 marca 2021
Prawdopodobna przyczyna
Sędzia Sławomir Szyrmer po raz pierwszy ujawnił również, co mogło być przyczyną pożaru. Według biegłych prawdopodobnie doszło do samoczynnego uruchomienia jednego z urządzeń gaśniczych, z którego wydobył się żużel o temperaturze 800°C. W efekcie ogień szybko zajął papierowe dokumenty, a błędne działanie systemu – m.in. samoczynne otwarcie drzwi – przyczyniło się do gwałtownego rozprzestrzenienia pożaru.

Oskarżony się broni
Obrońca Andrzeja H. zapowiedział apelację, podkreślając, że żaden przepis nie nakładał obowiązku sporządzenia scenariusza pożarowego w przypadku archiwum miejskiego. Sam oskarżony czuje się niewinny i twierdzi, że jego rola ograniczyła się do opieczętowania dokumentacji. Tymczasem prokuratura nadal prowadzi śledztwo w sprawie pożaru. Zarzuty usłyszało już sześć innych osób.
Skazanie Andrzeja H. to pierwszy wyrok w sprawie pożaru archiwum miejskiego. Ale co ważniejsze, sąd ujawnił w końcu, co mogło być przyczyną tej katastrofy, co znacznie może posunąć działanie do przodu.
fot.: Mateusz Łysik