Długi czerwcowy weekend zachęcił do wyjazdów. Turyści ruszyli w Polskę - w tym na Podhale, które przeżyło istne oblężenie. Mimo napływu ogromnej ilości turystów wolny czas w cieniu polskich Tatr upłynął spokojnie. Tatrzańską policję wspierało kilkudziesięciu mundurowych z Krakowa. Dodatkowe patrole pomagały w zapewnieniu porządku i bezpieczeństwa na Krupówkach oraz w organizacji ruchu drogowego wokół atrakcji turystycznych.
Na długi czerwcowy weekend do Zakopanego i okolicznych miejscowości zjechało bardzo dużo turystów z całego kraju. W piątek lub sobotę o wolne miejsce w stolicy polskich Tatr było raczej trudno. Sporo turystów wybrała Zakopane na miejsce realizacji Polskiego Bonu Turystycznego.
Zdecydowana większość z przyjezdnych podróżowała małopolską „zakopianką”. Tam policjanci w trosce o bezpieczeństwo na drogach prowadzili kontrole prędkości i badania trzeźwości.
– Wyjątkowo dobra pogoda i zniesienie części obostrzeń spowodowało, że wielu turystów zdecydowało się na wyjazd do polskich, zaznaczam, polskich miejscowości turystycznych. W doniesieniach medialnych obserwowaliśmy to, co działo się nad morzem, na Mazurach, w Sudetach i w Bieszczadach oraz w innych miejscach atrakcyjnych turystycznie – były tam tłumy ludzi. Podobnie, jak u nas na Podhalu. Czyli nie tylko w Zakopanem, ale i w Białce Tatrzańskiej, Bukowinie, Kościelisku… Wszędzie widać było tłumy turystów. Wszystkie atrakcje, takie jak: popularne dolinki, Morskie Oko, górskie kolejki, były oblegane przez turystów. To przełożyło się później na niedzielne powroty z Podhala, gdzie wszyscy niemal o jednej porze postanowili wyjechać z regionu, co poskutkowało całkowitym chwilowo zablokowaniem popularnej zakopianki
– powiedział w rozmowie z nami asp. sztab. Roman Wieczorek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
Część turystów przybyłych do stolicy polskich Tatr, udała się na mniej wymagające szlaki turystyczne, ale zdecydowana większość postanowiła swoimi samochodami dojechać niemal do Morskiego Oka. Pomimo tego, że miejsca parkingowe zapełniały się już we wczesnych godzinach porannych sznur samochodów blokował dojazd do ronda na Wierch Porońcu i dalej do Łysej Polany.
Ograniczona ilość miejsc parkingowych oraz chęć dojechania jak najbliżej atrakcji turystycznej skłaniała niektórych kierowców do parkowania w miejscach niedozwolonych, co ostatecznie kończyło się odholowaniem pojazdów. W ten weekend zakopiańska policja musiała odholować kilkanaście nieprawidłowo zaparkowanych samochodów. Podejmowane pojedyncze interwencje w pensjonatach dotyczące zakłócenia ciszy nocnej, kilku nietrzeźwych awanturników i pijany kierowca to najbardziej charakterystyczne z kilkudziesięciu interwencji minionego weekendu.
– Było bardzo spokojnie. Nie odnotowaliśmy żadnych poważnych zdarzeń kryminalnych z wyjątkiem ujawnienia szczątków ludzkich w Tatrach w rejonie Hali Gąsienicowej. Owszem, były pojedyncze incydenty i interwencje dotyczące zakłócenia ciszy nocnej w pensjonatach, zdarzali się nietrzeźwi kierujący, jak również kierowcy, którzy przekroczyli prędkość o więcej niż 50 km/h, ale przy tej ilości turystów, możemy powiedzieć, że weekend był spokojny, choć pracy było więcej. Można też stwierdzić, że ilość i rodzaj zdarzeń były podobne do tych, które mamy w szczycie sezonu. To była taka namiastka wysokiego sezonu wakacyjnego, gdzie dało się faktycznie odczuć, że turyści przyjechali. Obserwowałem w niedzielę wieczorem na Krupówkach, jak wiele rodzin z dziećmi spacerowało koło godziny 22:00-23:00. Było bardzo spokojnie. Widać było też dużo starszych małżeństw, także kategoria turystów zmieniła się i jest inna od tych „karnawałowych”, których obserwowaliśmy wcześniej
– powiedział oficer prasowy zakopiańskiej policji.
Zapytany o incydent z użyciem pięści, do jakiego doszło między kierowcami dwóch samochodów na jednym z parkingów na terenie TPN-u, asp. Sztab. Wieczorek tak podsumował tę sytuację:
– Użycie określenia pobicie jest w tej sytuacji nieuzasadnione. Panowie po prostu zbyt emocjonalnie podeszli do sytuacji. Ostatecznie, kiedy na miejscu pojawił się patrol, nikt niczego nie chciał zgłaszać. Funkcjonariusze pouczyli uczestników zdarzenia o przysługujących im prawach i możliwości ścigania sprawców, ale do tej pory takie zawiadomienie do nas nie wpłynęło. Zdarzenie było też pokłosiem tego, że wiele osób na ostatnią chwilę odkłada wyjazd do atrakcji turystycznej. Polacy cały czas myślą, że muszą dojechać w dane miejsce swoim prywatnym samochodem. I zamiast korzystać z pięknej pogody i możliwości spaceru, to spędzali w pojazdach 3-4 godziny na drodze prowadzącej do Morskiego Oka a potem emocje i frustracja brały górę. Wielokrotnie w swoich komentarzach prosiłem o zostawianie samochodów na hotelowym parkingu lub w pensjonacie i korzystanie z świetnie zorganizowanej komunikacji zbiorowej. Niestety, wielu przyjezdnych bardzo wygodnie woli skorzystać ze swojego samochodu, przeżywając potem rozczarowanie, bo drogi są zakorkowane, bo wszyscy o jednej porze wyjeżdżają na drogi.
W niedzielę na drogach powiatu tatrzańskiego rozpoczęły się powroty z weekendu, co skutkowało znacznym spowolnieniem ruchu aż do węzła tatrzańskiego w Poroninie. Dalej ruch odbywał się już powoli, ale bez zatrzymań. Gorzej było w powiecie nowotarskim, gdzie pomimo ręcznego kierowania ruchem przez policjantów drogówki czas przejazdu do Krakowa oscylował w granicach 5-6 godzin.
– Przed nami kolejny weekend, a później wakacje i wysoki sezon turystyczny. Do wszystkich wybierających się pod Tatry apelujemy o pozostawianie swoich samochodów pod hotelem, pensjonatem czy też apartamentem. Do każdej atrakcji turystycznej dowiezie Państwa dobrze zorganizowana miejska lub prywatna komunikacja zbiorowa! Szkoda czasu na stanie w korku
– zaapelował asp. sztab. Roman Wieczorek.
Fot. i inf.: KPP Zakopane