Krakowski Teatr Variété, który przez dekadę dostarczał widzom wyjątkowych wrażeń artystycznych, stoi przed niepewną przyszłością. Janusz Szydłowski, twórca i wieloletni dyrektor tej sceny, wystosował emocjonalny apel do miłośników teatru i kultury, podkreślając niepokojące sygnały dotyczące losów instytucji i nie szczędząc gorzkich i mocnych słów pod adresem dyrekcji Teatru Bagatela, jak i włodarzy miasta.
Teatr Variété, otwarty jako nowa scena Krakowa, szybko zyskał uznanie publiczności i krytyków. W repertuarze pojawiły się światowej sławy musicale, takie jak Legalna Blondynka, Pretty Woman – The Musical czy Chicago, a także spektakle rewiowe i komediowe. To właśnie na tej scenie spotykali się legendarni aktorzy, a krakowscy widzowie mogli oglądać inscenizacje w reżyserii wybitnych twórców, m.in. Janusza Józefowicza i Wojciecha Kościelniaka.
Jednak mimo sukcesów artystycznych i dużego zainteresowania publiczności, teatr znalazł się w trudnej sytuacji. Władze miasta ogłosiły konkurs na stanowisko dyrektora, co zdaniem Janusza Szydłowskiego mogło być początkiem planów jego marginalizacji lub nawet likwidacji.
Niepewna przyszłość – plany połączenia z innym teatrem?
Niepokój dyrektora wzbudziły także pojawiające się informacje o możliwym połączeniu Teatru VARIETE z inną krakowską instytucją – Teatrem Bagatela. Pomysł ten, według Szydłowskiego, budzi poważne wątpliwości, gdyż może oznaczać koniec samodzielnego funkcjonowania sceny musicalowej, która od lat przyciągała widzów z całej Polski.
- Czytaj także:

Szydłowski nie ukrywa swojego rozczarowania sposobem, w jaki prowadzone są rozmowy na temat przyszłości teatru. Jak podkreśla, decyzje zapadają zakulisowo, bez otwartego dialogu, a on sam dowiaduje się o planach z mediów i nieoficjalnych źródeł.
Jakże egoistyczne i powiem wprost nieludzkie to ze strony dyrekcji Bagateli. Starszy, ciężko chory kolega idzie w odstawkę, to skorzystamy na tym. Nie zasłużyłem choćby na telefon od kogoś z ulicy Karmelickiej w tej sprawie? Z plotek i gazet muszę się dowiadywać co knuje dyrekcja teatru, który przez lata był moją sceną, na której wyreżyserowałem tyle spektakli, przez lata granych z powodzeniem, że wspomnę tylko „Tajemniczy ogród”, obecny na afiszu ponad dwie dekady? To już takie zwyczaje zapanowały w środowisku ludzi teatru, taki brak lojalności, solidarności, że o kulturze nie wspomnę? Wiem, że w ramach politycznych układanek w obrębie jednej partii można wiele. Ale żeby grać znaczonymi kartami aż tak otwarcie, bezwstydnie?!
Kraków - miasto kultury, jak reklamuje się od lat - zamiast zastanowić się, jak nadal korzystać z faktu, że ma nową, cieszącą się popularnością scenę, postanowią ją unicestwić?! Dla towarzyskich powiązań, dla wyimaginowanych oszczędności… A, jak słyszę, Pan radny Kocurek i kolejne instytucje chce likwidować przez połączenie z innymi
– napisał dyrektor Szydłowski, nie szczędząc gorzkich słów w opisie całej sytuacji.
Głos w obronie kultury
W swoim apelu dyrektor wyraził nadzieję, że miasto podejmie decyzję w sposób przemyślany, kierując się dobrem kultury i publiczności, a nie jedynie względami organizacyjnymi czy politycznymi. Podkreślił, że Teatr Variété, jako jedyna w Małopolsce scena musicalowa, zasługuje na szansę dalszego rozwoju, a jego likwidacja byłaby wielką stratą dla artystycznego krajobrazu Krakowa.
Poniżej publikujemy list napisany przez dyrektora Janusza Szydłowskiego zamieszczony na facebookowym funpage'u Teatru Variété, zachęcamy do lektury.
DO WSZYSTKICH, KTÓRYM BLISKIE SĄ SPRAWY KULTURY I WARTOŚCI ETYCZNE
Z jakąż radością odbieram ogromne ilości głosów poparcia – dla mnie, dla Krakowskiego Teatru VARIETE, który z takim oddaniem i pasją tworzyłem. To wielka satysfakcja i radość. Radość porównywalna z tą, jaka towarzyszyła mi, gdy po kilkunastu latach Teatr VARIETE stał się kolejną sceną Krakowa. Sceną, która zaczęła przyciągać publiczność z całej Polski, bo dawała możliwość zobaczenia takich musicali, jak „Legalna Blondynka”, „Pretty Woman – The Musical”, „Chicago”, „Premiera, która poszła nie tak”, „RENT”, spektakli rewiowych… To na niej po latach stawali jednego wieczora legendarni, wybitni aktorzy Krakowa – Anna Polony i Jerzy Trela.
Ale nie chcę czynić podsumowań ani opowiadać 10-letniej już historii VARIETE. Historii, którą nagle ktoś postanowił zakończyć.
Tak, byłem przez niemal rok ciężko chory, walczyłem wręcz o życie, mam blisko 80 lat, w sierpniu kończy się mój kontrakt. I rozumiem, że w obliczu tych faktów władze Krakowa myślą o tym, co dalej… Ale nie pojmuję lekceważenia i bezduszności, z jaką się mnie traktuje. Powiem wprost - nie zasłużyłem sobie na to.
Najpierw dowiedziałem się listownie, bo nie wcześniej podczas rozmowy z prezydentem Krakowa Aleksandrem Miszalskim, że ma być rozpisany na stanowisko dyrektora VARIETE konkurs. Dostałem nawet propozycję wzięcia w nim udziału. Nie minęło wiele czasu, a radny Bartłomiej Kocurek ogłosił, że teatr należy zlikwidować albo połączyć z innym, co współbrzmiało z krążącymi po Krakowie plotkami. A parę dni później okazało się, że z taką propozycją wystąpił Teatr Bagatela. Że chętnie przejmie i włączy do swych struktur teatr, który stworzyłem. Bo główna siedziba Bagateli ma iść do remontu. A tu odrestaurowany budynek, świetna widownia, nowoczesna aparatura, przestronne garderoby… Tylko brać. Czyli co – konkurs, który miał wyłonić mego następcę zbędny?
Jakże egoistyczne i powiem wprost nieludzkie to ze strony dyrekcji Bagateli. Starszy, ciężko chory kolega idzie w odstawkę, to skorzystamy na tym. Nie zasłużyłem choćby na telefon od kogoś z ulicy Karmelickiej w tej sprawie? Z plotek i gazet muszę się dowiadywać co knuje dyrekcja teatru, który przez lata był moją sceną, na której wyreżyserowałem tyle spektakli, przez lata granych z powodzeniem, że wspomnę tylko „Tajemniczy ogród”, obecny na afiszu ponad dwie dekady? To już takie zwyczaje zapanowały w środowisku ludzi teatru, taki brak lojalności, solidarności, że o kulturze nie wspomnę? Wiem, że w ramach politycznych układanek w obrębie jednej partii można wiele. Ale żeby grać znaczonymi kartami aż tak otwarcie, bezwstydnie?!
Kraków - miasto kultury, jak reklamuje się od lat - zamiast zastanowić się, jak nadal korzystać z faktu, że ma nową, cieszącą się popularnością scenę, postanowią ją unicestwić?! Dla towarzyskich powiązań, dla wyimaginowanych oszczędności… A, jak słyszę, Pan radny Kocurek i kolejne instytucje chce likwidować przez połączenie z innymi.
I tak poza moimi plecami, cichaczem, próbuje się decydować o przyszłości teatru, który stworzyłem. Tak - z pomocą prezydenta Jacka Majchrowskiego, z poparciem Rady Miasta, ale to ja sprawiłem, że Kraków ma nowy teatr. Taki, jakiego nie miał. Wiem, ze sceną w przypadku musicali za małą, ze zbyt skromną widownią, ale jest. I powstało na niej kilka chwalonych spektakli, na które bilety wyprzedane są miesiące naprzód. Uwierzyły nam uznane światowe agencje udostępniając licencje. I tak zaistniał w Krakowie - jako jedyny w Małopolsce - teatr, który prezentował spektakle z Broadwayu, z West Endu. I to wszystko ma być unicestwione?!
Powstał teatr, który nie mając swego zespołu, zaprasza do Krakowa młodych utalentowanych artystów z Polski, których krakowscy widzowie mogą oglądać właśnie tylko w VARIETE. Podobnie jak w VARIETE mogli oglądać efekty pracy takich reżyserów jak Janusz Józefowicz, Wojciech Kościelniak, Jakub Wocial. Tak wiem, że Teatr Bagatela ma świetny zespół, ale czy miastu kultury nie powinno zależeć na poszerzaniu palety teatralnych propozycji, a nie na jej ograniczaniu?
Nie rozumiem zabiegów wokół Teatru VARIETE, skierowanych przeciwko temu teatrowi, przeciwko kulturze, przeciwko mnie.
Chciałbym wierzyć, że obecna aura niedomowień, plotek i ignorowania mnie zostanie przerwana. Że władze Krakowa podejmą w tej sprawie rzetelną dyskusję, mającą na celu jakość krakowskiej kultury, a nie partykularne – by nie rzec partyjne – interesy, wspierane przez radnych takich, jak p. Kocurek, który swym udziałem w telewizyjnej rozmowie wykazał się ignorancją tak daleką, że aż dziw, iż ma odwagę mówić o kulturze.
Teatr VARIETE, którego 10-lecie wkrótce, zasłużył na to – i to nie dlatego, że ja doprowadziłem do jego powstania, ale dlatego, że stał się nową sceną Krakowa, a to fakt jakże rzadki - by decyzje o jego losie zapadały otwarcie, uczciwie, z powagą, jaka należy się siedzibie Melpomeny w mieście stołeczno-królewskim. Potwierdzają to liczne głosy poparcia dla Krakowskiego Teatru VARIETE, a zarazem sprzeciwu wobec niegodziwych zamiarów wobec teatru, za który wciąż odpowiadam.
Oczywiście teatr można zlikwidować ot tak; władza może… Kraków już był tego świadkiem, gdy w roku 1953 likwidowano Teatr Rapsodyczny. Jak wiemy, po czterech latach – powrócił. Mam jednak nadzieję, że obecne władze Krakowa nie chcą takich historycznych analogii.
Janusz Szydłowski
Twórca i Dyrektor Krakowskiego Teatru VARIETE
Poniżej publikujemy list napisany przez Dyrektora Janusza Szydłowskiego w związku z obecną sytuacją Krakowskiego Teatru...
Opublikowany przez Krakowski Teatr VARIETE Poniedziałek, 24 marca 2025
Czy Teatr Variété przetrwa w obecnej formie? Czy widzowie nadal będą mogli cieszyć się spektaklami na najwyższym poziomie? Na te pytania odpowiedź przyniosą najbliższe decyzje władz miasta. Tymczasem zarówno artyści, jak i widzowie, którzy przez lata pokochali to miejsce, z niepokojem śledzą rozwój wydarzeń.
Fot.: Facebook, Teatr Variété