poniedziałek, 18 grudnia 2023 15:36, aktualizacja 10 miesięcy temu

Śmiertelnie potrącił 50-latka i odjechał. To znany lekarz

Autor Marzena Gitler
Śmiertelnie potrącił 50-latka i odjechał. To znany lekarz

Do aresztu śledczego na trzy miesiące trafił kierowca, który w piątek śmiertelnie potrącił w Gorlicach pieszego i odjechał nie udzielając mu pomocy. Jak się okazało, to lekarz z miejscowego szpitala, który po wypadku udał się na dyżur, a potem sam zgłosił się na policję. Prowadził mimo zatrzymanego prawa jazdy.

Tragedia na drodze

Tragedia rozegrała się w piątek, 15 grudnia w około godziny 6.50 w miejscowości Gorlice, na ul. Bieckiej (DK 28). 50-letni mieszkaniec gminy Gorlice idzie wąskim poboczem. Obok, po drugiej stronie drogi, jest chodnik, ale kończy się przy przystanku. Jest jeszcze ciemno. Jezdnia jest mokra i śliska. Mężczyzna ma problem z poruszaniem się, idzie o kuli. Nagle zza łuku drogi wypada rozpędzone, osobowe audi. Samochód potrąca pieszego i uderza kilkadziesiąt metrów dalej w barierę ochronną. Potem odjeżdża.

Świadkowie zdarzenia wzywają służby ratunkowe. Z pobliskiego zakładu produkcyjnego wybiegają dwaj pracownicy, przeszkoleni w pierwszej pomocy. Biorą ze sobą defibrylator. Jeden to strażak ochotnik. Policjant z pierwszego radiowozu, który dociera na miejsce, wraz z nim, wykonuje masaż serca nieprzytomnemu mężczyźnie. Potem przejmują go ratownicy z pogotowia. 45 minut walczą o jego życie. Niestety, bezskutecznie. Mężczyzna umiera na miejscu.

Gdzie jest kierowca?

Grupa dochodzeniowo śledcza, pod nadzorem prokuratora, dokonuje oględzin i zabezpiecza ślady. Ciało mężczyzny zostaje odwiezione do zakładu medycyny sadowej na sekcję. Policjanci ustalają tożsamość ofiary. Szukają też sprawcy wypadku, który odjechał nie udzieliwszy pomocy ofierze. Na miejscu została tylko tablica rejestracyjna jego wozu. Do policji zgłaszają się osoby, które były świadkami zdarzenia, i te, które dysponują nagraniem całego zdarzenia.

Około godz. 12 na komendę zgłasza się 64-latek, mieszkaniec Nowego Sącza, który twierdzi, że brał udział w wypadku. Okazuje się, że to lekarz miejscowego szpitala, ordynator jednego z oddziałów. Po wypadku pojechał na dyżur i a rozbite audi pozostawił na szpitalnym parkingu. Tam zabezpieczają je policjanci. Widoczne na nim uszkodzenia i tablica rejestracyjna, znaleziona w miejscu zdarzenia, potwierdzają, że to pojazd, który brał udział w wypadku, w wyniku którego zginął człowiek.

Ordynator w areszcie

Sprawa bulwersuje wielu mieszkańców. W rozmowie z lokalnymi mediami prokurator Sławomir Korbelak wyjaśnia, że lekarz, który zgłosił się na komendę, był trzeźwy, ale nie miał prawa jazdy. Mężczyzna usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia, nieudzielenia pomocy osobie pozostającej w niebezpieczeństwie i kierowania pojazdem po cofnięciu uprawnień. Grozi mu do 8 lat więzienia.

64-latek nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Decyzją sądu, na wniosek prokuratury na 3 miesiące trafił do aresztu śledczego.

fot. KPP Gorlice

Gorlice - najnowsze informacje

Rozrywka