26 grudnia zmarł Wojciech Lulek, nowohucki raper znany pod pseudonimem Grem zmarł w Krakowie w wieku 38 lat. Jak podają media, przyczyną śmierci był Covid-19.
Grem związany był z takimi labelami G3R, P.R.O. i Eho Pozytywki. Zaczynał w roku 1998 z grupą 4hmalinah. Po jej rozpadzie w roku 2000 założył formację 4HM (początkowo 4HMświta), a w roku 2002 dołączył do nowo powstającego projektu Grad Gromów. Oba zespoły nawiązały między sobą studyjno-koncertową współpracę jako Gruboskórnokrutni, by wkrótce przyłączyć kolejnych raperów i producentów – już jako podziemny label G3R.
Grem znalazł się w składach muzyków firmujących albumy: Grad Gromów „Granizada grande” (2003), Cumulus Soundsystem „Mixtape vol. 1” (2006), imPROwizacja (2008), 4HM „Świta...” (2010), a oprócz tego pojawiał się gościnnie na wielu płytach innych artystów. Poza udzielaniem się w tych wszystkich projektach nawiązał współpracę m.in. z Gadabitem, Taterem czy Conesem.
Nowohuckiego rapera pożegnał Szymon "Simonu" Ryczko, także raper i muzyk, dla którego zmarły był idolem i przyjacielem.
Spoczywaj w pokoju kolego i nauczycielu…
Gdyby nie Grem pewnie nigdy nie chwyciłbym za mikrofon, nie zagrał tylu koncertów i przede wszystkim nie odbył tylu zajmujących rozmów o wszystkim i niczym z gościem, który z idola stał się dobrym kolegą i nigdy nie traktował mnie z góry mimo różnicy wieku i doświadczenia.
Psiakrew…
– napisał na swoim facebookowym profilu "Simonu".
Spoczywaj w pokoju kolego i nauczycielu… Gdyby nie Grem pewnie nigdy nie chwyciłbym za mikrofon, nie zagrał tylu...
Opublikowany przez Szymona Ryczkę Niedziela, 26 grudnia 2021
W wypowiedzi dla portalu gazetakrakowska.pl Simonu tak wspominał współpracę z Gremem:
– Poznaliśmy się w pierwszych latach XXI wieku na podziemnych koncertach hip-hopowych w Krakowie, a że uczestniczyliśmy w nich regularnie, nasza znajomość przerodziła się we współpracę, a potem w relację koleżeńską. Wojtek wprowadził mnie w świat krakowskiej muzyki i nauczył się w nim poruszać. Na zawsze zapamiętam moment pierwszego spotkania - idol przychodzi do mnie na wywiad do radia, a tydzień później zaprasza na wspólny koncert i staje się moim kolegą. Jeździmy razem po Polsce, gramy koncerty w Krakowie i wspólnie imprezujemy. Był jednym z najbardziej utalentowanych wokalistów w Krakowie i najbardziej charakterystycznych postaci w tym środowisku. Miał olbrzymie możliwości wokalne i dobry warsztat. Był jedną z najserdeczniejszych osób, jakie w życiu poznałem. Bezkonfliktowy, dusza człowiek, który zawsze, jeśli tylko był w stanie, służył pomocą, i zawsze można było na nim polegać. Szczęście, że mogliśmy się poznać i działać razem przez te lata. Zostaje pustka i żal, że odszedł tak wcześnie.
Inf.: nhpedia.pl, gazetakrakowska.pl, Facebook/Szymon Ryczko
Fot: Facebook/Szymon Ryczko