Miała być druga szansa na miłość, była cisza w słuchawce i puste konto. Emerytowana mieszkanka Krakowa poznała w internecie mężczyznę podającego się za „wdowca, specjalistę z platformy wiertniczej w Turcji”. Zaufanie, budowane wiadomość po wiadomości, kosztowało ją 214 tys. zł. Gdy zabrakło oszczędności, wzięła kredyt. Nie śmiejmy się — to nie jej wina. „Wstyd zostawmy sprawcom — to oni zawodowo manipulują emocjami.”
Jak to się zwykle zaczyna
Najczęściej nie ma fajerwerków. Jest grzeczne „Dzień dobry”, kilka wspólnych zainteresowań, zaskakująco dojrzałe odpowiedzi. On — „wdowiec”, pracuje daleko, ma córkę, której chce zapewnić lepszą przyszłość. Pisze, że życie na morzu uczy pokory, że po powrocie marzy o spokojnym domu w Krakowie. Sypie szczegółami: zmiany na platformie co kilka tygodni, nazwy firm serwisowych, zdjęcie w kombinezonie z logotypem (łatwo ściągniętym z sieci). Dodaje „dowody”: skan przepustki, bilet lotniczy, potwierdzenie przelewu zaliczki od pracodawcy. Wszystko wygląda wiarygodnie.
Korespondencja staje się codziennym rytuałem. Pojawia się „love-bombing”: komplementy, obietnice, wspólne plany. To forma psychologicznej manipulacji, w której jedna ze stron zasypuje drugą nadmierną ilością uwagi, komplementów, prezentów i intensywnych deklaracji miłości – w bardzo krótkim czasie od początku znajomości.
Celem tej strategii nie jest autentyczna bliskość, lecz szybkie związanie emocjonalne drugiej osoby, osłabienie jej krytycyzmu i stworzenie zależności. Z czasem bombardowanie miłością przeradza się w kontrolę, deprecjację, a nawet emocjonalną przemoc.
Słowa „los”, „przeznaczenie”, „ostatnia szansa” padają coraz częściej. Zanim pojawią się pieniądze, pojawia się więź. I właśnie o to chodzi.
Krok po kroku: przepis na „miłość” idealną dla oszusta
- Zaczepka i lustro. Oszust odbija nasze słowa jak lustro: lubi to, co my lubimy, rozumie każdy lęk. W kilkunastu wiadomościach buduje wrażenie „bratniej duszy”.
- Autorytet i niedostępność. „Specjalista na platformie”, „kontrakt w Turcji”, „procedury bezpieczeństwa” – brzmi profesjonalnie. Ciągłe delegacje tłumaczą, czemu nie może się spotkać ani porozmawiać wideo („słaby sygnał na morzu”).
- Nagły kryzys. Pojawia się dramat: awaria na platformie, wypadek współpracownika, blokada konta, „pilny powrót do kraju”, albo „kaucja dla kuriera” za bagaż techniczny. Pada pierwsza prośba o pomoc: „Pożyczę, oddam zaraz po zejściu na ląd”. Zwykle jest to niewielka kwota.
- „Dowody” i pośrednicy. Przychodzą maile od rzekomej linii lotniczej, firmy spedycyjnej, prawnika. Są pieczątki, podpisy, numery referencyjne. Oszust dzwoni z różnych numerów – to ma wyglądać na „poważną operację”.
- Małe kwoty, potem większe. Najpierw kilkaset złotych „na opłatę”, potem kilka tysięcy „na dokumenty”, wreszcie kilkadziesiąt tysięcy „na blokadę konta” lub „ubezpieczenie ładunku”. Gdy środki topnieją, pojawia się podszept: „weźmy niewielki kredyt, ja to natychmiast spłacę”.
- Izolacja i presja czasu. „Nie mów nikomu, ludzie są zawistni”, „to intymna sprawa”, „mam tylko Ciebie” — prosi o dyskrecję. Każde pytanie kwituje urażeniem: „Nie ufasz mi?”. Zegar tyka, przelew ma być „teraz”.
- Pęknięcie iluzji. Przychodzi kolejna prośba, coś się nie zgadza w datach, w papierach, w „bilecie”. Nagle obraza, znikające profile, milczenie. Zostaje dług i poczucie wstydu.
Tak mogło wyglądać to, co spotkało 70-letnią krakowiankę. W efekcie „romansu” straciła 214 tys. zł. Gdy oszczędności się skończyły, zaciągnęła kredyt — przekonana, że to tylko pomost do wspólnego życia, które przecież miało zacząć się „już za tydzień”.
Apel i instrukcja: co robić, gdy czujemy, że coś jest nie tak
Komenda Miejska Policji w Krakowie ponownie przypomina, by w relacjach online zachować zimną krew. Scenariusze „na wdowca”, „na lekarza z misji”, „na specjalistę z platformy” są dziś dopracowane do perfekcji. Oto prosta check-lista:
- Nie wysyłaj pieniędzy ani skanów dokumentów osobie poznanej wyłącznie w sieci (dowód, paszport, potwierdzenia konta, selfie z dokumentem).
- Weryfikuj tożsamość: poproś o krótkie połączenie wideo, zadaj pytania kontrolne, zrób wsteczne wyszukiwanie zdjęć (reverse image search).
- Nie daj się izolować: porozmawiaj z bliską osobą, zadzwoń do banku, skonsultuj sprawę z policją zanim przelejesz choćby złotówkę.
- Zachowuj dowody: zrzuty ekranu rozmów, potwierdzenia przelewów, adresy e-mail, numery telefonów — to pomoże śledczym.
- Jeśli już przelałaś/przelałeś środki: natychmiast skontaktuj się z bankiem (blokada transakcji), a następnie zgłoś sprawę na policję.
Nie obwiniajmy ofiar. „Wstyd zostawmy sprawcom — to oni zawodowo manipulują emocjami”. Każde zgłoszenie może przerwać ich łańcuch oszustw i uchronić kolejne osoby przed stratą oszczędności życia.
fot. pixabay