4-letnia Basia Pierzchała z Nowego Sącza cierpi na wrodzoną ślepotę Lebera. Lekarze długo nie potrafili zdiagnozować choroby. Rok temu dziewczynka całkowicie straciła wzrok. Niedawno pokazało się jednak światełko w tunelu. Okazało się bowiem, że istnieje szansa na przywrócenie wzroku 4-latce. Niezbędne jest jednak przeprowadzenie nowatorskiego zabiegu. Lekarze podkreślają, że ten musi odbyć się jak najszybciej - inaczej Basia straci szansę na to, by kiedykolwiek w pełni widzieć. Koszt tego zabiegu wynosi ponad 3,7 mln złotych. I w tym momencie niezbędna jest nasza pomoc.
Początkiem września na portalu Szczytny-Cel.pl wystartowała oficjalna zbiórka na ratowanie wzroku Basi Pierzchały. Organizatorzy kwesty zamierzają zebrać sumę ponad 3,7 mln złotych. Tyle bowiem wynosi koszt specjalnej terapii genowej dla 4-letniej mieszkanki Nowego Sącza w poznańskim Centrum Genetyki Medycznej Genesis.
– Basia urodziła się zdrowym dzieckiem. Tak twierdzili lekarze w Anglii, gdzie przyszła na świat. Jednak po krótkim czasie zauważyliśmy u córki wadę wzroku. Po 4 latach walki o właściwe zdiagnozowanie naszego dziecka, w Polsce została postawiona diagnoza. To wrodzona ślepota Lebera. Jest jeszcze szansa na to, aby uratować Basi wzrok. Pozwala na to ogromnie kosztowna terapia genowa, na którą niestety nas nie stać. Dlatego bardzo prosimy o pomoc – apeluje Janusz Pierzchała, ojciec Basi.
Jeszcze do 3. roku życia dziewczynka wodziła wzrokiem za światłem. Rok temu całkowicie przestała widzieć. W Centrum Zdrowia Dziecka stwierdzono, że ma uszkodzą siatkówkę i zalecono rozważenie terapii genowej. Obecnie Basia jest na 9. miejscu w kolejce pacjentów oczekujących na tego typu zabieg. Do jego wykonania potrzebny jest komplet wyników badań, które zostały już przeprowadzone i teraz są analizowane.
– Zabieg, który może przywrócić Basi wzrok, polega na wprowadzeniu specjalnego preparatu i jest bardzo prosty, a jednocześnie niezmiernie kosztowny. Gdy tylko uda się zebrać pełną sumę, bardzo szybko będzie można go przeprowadzić. Wierzę w hojność społeczności lokalnej Nowego Sącza, gdzie mieszka dziewczynka, a także w ofiarność Polaków. Wielokrotnie już udawało się w naszym kraju zebrać wysokie sumy na przywrócenie zdrowia najmłodszym pacjentom – komentuje Maciej Kamiński, wiceprezes platformy zbiórkowej Szczytny-Cel.pl.
Rodzice Basi podkreślają, że oprócz pieniędzy liczy się czas, który gra na niekorzyść ich dziecka. Jeżeli nie uda się szybko zebrać sumy, badanie trzeba będzie powtórzyć. A wtedy mogłoby się okazać się, że jest już za późno, bo siatkówka oka może w tym czasie umrzeć.
Basi można pomóc TUTAJ.