Pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem odnotowano w Tuchowie końcem maja. Przez chwilę sytuacja w tym rejonie była dramatyczna. Burmistrz miasta zapewnia jednak, że obecnie wszystkie ogniska zostały wygaszone. Bezpośredniego zagrożenia nie ma.
Pierwsze ognisko wirusa w Tuchowie pojawiło się u tamtejszych ojców redemptorystów. Następne zakażenia posypały się wśród duchownych lawinowo. Niestety, jeden z zakażonych, o. Jan Rzepiela, zmarł 19 czerwca w szpitalu.

-W tym przypadku jest jednak dobra informacja. Ognisko, które zostało wykryte u Ojców Redemptorystów nie rozprzestrzeniło się. Spoza tego kręgu zachorowało bardzo mało osób. - informuje burmistrz Tuchowa, Magdalena Marszałek.
Dramatyczna sytuacja związana z rozwojem koronawirusa spotkała także Dom Pogodnej Jesieni w Tuchowie, prowadzony przez siostry Józefitki. W pewnym momencie zakażenie potwierdzono aż u 27 sióstr. Józefitki apelowały wówczas o pomoc, ponieważ brakowało personelu, który mógłby pomóc w opiece nad znajdującymi się w DPJ starszymi osobami. Na pomoc ruszyli wolontariusze.

Niestety, także tam, zmarły dwie osoby, które były mieszkańcami DPJ.
Trzecim ogniskiem koronawirusa w Tuchowie było tamtejsze Centrum Zdrowia, gdzie zakażenie potwierdzono w pracowni analitycznej. Pracownica, wirusem COVID-19, zaraziła się na weselu, na którym była gościem. Ognisko zostało jednak bardzo szybko ograniczone, dzięki czemu nie nastąpił gwałtowny wzrost zachorowań.
Obecnie na terenie Tuchowa odnotowywane są pojedyncze przypadki zakażeń. Liczba nie wzrasta jednak gwałtownie. Na ten moment nie ma żadnego ogniska.
-Apelujemy do mieszkańców o stosowanie maseczek i zachowanie dystansu społecznego. Nawet na ulicach widać, że tuchowianie faktycznie stosują się do tych zaleceń – informuje burmistrz, Magdalena Marszałek.
Burmistrz miasta ma nadzieję, że w Tuchowie nie pojawią się kolejne ogniska. W powiecie tarnowskim odnotowano do tej pory 200 przypadków zakażenia koronawirusem.
fot. UM Tuchów