czwartek, 31 sierpnia 2023 07:28, aktualizacja rok temu

W Wieliczce zna go prawie każdy. Teraz chce podbić Senat

Autor Patryk Trzaska
W Wieliczce zna go prawie każdy. Teraz chce podbić Senat

Koniec z biurokracją i reprezentowaniem interesów partii, a także bycie blisko mieszkańców. Aktywista i działacz społeczny z Wieliczki, Bartłomiej Krzych zapowiedział swój start w wyborach do Senatu RP. "Główne media próbują w Senacie zrobić partyjną wojnę polsko-polską i sugerować wyborcom, że muszą wybrać PiS, albo Pakt Senacki. Ja robię wszystko, aby nie musieli  być skazani na taki wybór" – mówi w rozmowie z Głos24.

15 października odbędą się w Polsce wybory parlamentarny, w których Polki i Polacy wybiorą swoich przedstawicieli do sejmu i senatu. W większości okręgów wyborcy staną przed wyborem pomiędzy kandydatem Zjednoczonej Prawicy, a przedstawicielem Paktu Senackiego. Inaczej ma być w okręgu nr 34, obejmującym powiaty: wielicki, bocheński, brzeski i proszowicki, gdzie swoją kandydaturę ogłosił Bartłomiej Krzych, aktywista i działacz, który jak sam podkreśla, chce dać ludziom alternatywę od dużych partii.

Zacznijmy może od tego, dlaczego zdecydował się Pan na start w wyborach do senatu oraz czyj głos chce Pan tam reprezentować?

– Rola senatu jest de facto bardzo ograniczona, bo Sejm zawsze może odrzucić sprzeciw Senatu, zatem jako senator w Warszawie wiele nie zwojuję.  Chciałbym być takim senatorem społecznym, czyli blisko ludzi, walczyć z nadużyciami władzy. Tym zajmowałem się dotychczas jako zwykły mieszkaniec prowadzący Stowarzyszenie Otwarta Wieliczka. W Polsce nie ma jednak obecnie klimatu i szacunku do takich obywatelskich działań. Mając poparcie społeczne wyrażone w mandacie senatora, byłbym z  pewnością bardziej skuteczny. Nawet jeśli mi się nie uda wygrać, to sam udział w wyborach, to dodatkowy kapitał społeczny na przyszłość, być może na wybory samorządowe.

– Jaki ma Pan plan na kampanię wyborczą oraz w jaki sposób chce Pan dotrzeć do wyborców?

W kampanii mam prosty przekaz: PALĘ DREWNEM, JEŻDŻĘ DIZLEM – TO MÓJ KLIMAT. To wyraz mojego sprzeciwu wobec ograniczania naszych praw i wolności obywatelskich i podnoszenia nam kosztów życia przez politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie to ważne. Już za pół roku mieszkańcy małopolskich wsi nie będą mogli legalnie palić drewnem w klasycznych kominkach i piecach kaflowych, a za rok nie wjadą do Krakowa starszym autem. Nie tylko do centrum Krakowa, ale nawet do szpitala w Prokocimiu. Ja się stanowczo sprzeciwiam takim zakazom. Polska musi iść swoim tempem rozwoju, a na klimat wpływ mamy znikomy, kiedy same Chiny w 5 dni zużywają więcej węgla, niż Polska przez cały rok.

Polska polityka od lat zdominowana jest przez duże partie polityczne. Czy niezależny kandydat, taki jak Pan, ma szansę zdobyć mandat senatora?

To z pewnością będzie trudne zadanie, bo nie będę miał kampanii „na  bogato”. Okręg wyborczy to cztery powiaty: Wielicki, Bocheński, Brzeski i  Proszowicki. W Wieliczce zna mnie dużo osób i pozytywnie ocenia, na głosy pozostałych trzeba będzie zapracować w kampanii. Jednak na razie zbieramy podpisy i ta cała moja kandydatura nie jest pewna, bo do 5 września muszę zebrać 2000 papierowych podpisów z numerem PESEL. To jest ogromna trudność, bo czasu jest mało, a ja nie mam pod sobą żadnego urzędu ani dużej firmy. Mogę liczyć tylko na ludzi, którym pomogłem, z  którymi współpracowałem oraz ludzi dobrej woli, którzy mnie kojarzą. W  zbiórce podpisów pomagają mi rolnicy z Proszowic oraz członkowie i  sympatycy ruchu Polska Jest Jedna (PJJ). To nowa partia założona przez  Prezydenta Siemianowic Śląskich – Rafała Piecha, który jako jedyny prezydent dużego miasta miał odwagę głośno mówić o nadużyciach władzy w czasie Covidu. W mojej ocenie PJJ ma rozsądny patriotyczno-wolnościowy program, z którym mi po drodze. Widzę tam grono przyzwoitych ludzi,  których w ostatnim czasie poznałem.

Czego obecnie potrzebują mieszkańcy regionu? Z jakimi problemami się mierzą oraz co musi się zmienić, aby poprawiło się ich życie codzienne?

– W ostatnich tygodniach przeprowadziłem setki rozmów z mieszkańcami, poznaję moich internetowych fanów, którzy śledzą moje reportaże. Ludzie przede wszystkim oczekują, aby sposób prowadzenia polityki w Polsce się zmienił. Brakuje przyzwoitości, za dużo jest kłamstwa, manipulacji i  arogancji władzy. Prawo jest coraz trudniejsze, coraz bardziej skomplikowane. Mamy coraz więcej obowiązków prawnych, ogranicza się nam wolność. Za mały jest udział społeczeństwa w tworzeniu prawa, a za duży  udział korporacji, które na nas zarabiają.

Jest Pan mocno zaangażowany w działalność na rzecz Wieliczki. Nagłaśnia Pan zarówno te mniej, jak i bardziej medialne sprawy. Jak Pan się dowiaduje o problemach mieszkańców?

Większość  to sprawy, które zgłaszają mi mieszkańcy. Ja mam przede wszystkim odwagę, aby mówić o wszystkim, bo jestem niezależny. Ponadto śledzę informacje publiczne urzędu i te ważniejsze nagłaśniam mieszkańcom, bo mam czas to robić i nie każdy wie gdzie ich szukać. Mam też już wprawę w montowaniu reportaży, pozyskiwaniu dodatkowych informacji, idzie mi to sprawnie. Wiele naszych obywatelskich inicjatyw pomogła nam nagłośnić redakcja Glos24, za co jestem wdzięczny. Ciekawostką jest to, że czasem poważne afery mają kilka lajków i udostępnień, a jak nagrałem śmieszny filmik o zalanej Wieliczce i słonecznym patrolu, to zasięgi były ogromne. Część osób, z którymi rozmawiam ostatnio przy zbiórce podpisów, kojarzy mnie głównie z tym filmikiem.

Niedawno wydał Pan książkę. Jakie tematy są w niej poruszane oraz czy przełoży się to na wynik wyborczy?

Ta książka to podsumowanie mojej 5-letniej ścieżki obywatelskiej, czyli mojej działalności społecznej, która rozpoczęła się od zamiaru zbudowania edukacyjno-rekreacyjnej ścieżki spacerowej w Strumianach. Niestety ta ścieżka obywatelska okazało się ścieżką przez polityczno-urzędowe bagno, które wciągnęło mnie bardziej, niż bym się tego spodziewał.

Wynikało to z tego, że nie potrafiłem być obojętny na problemy i krzywdy zwykłych ludzi wynikające z nadużyć władzy. Zarówno  tej świeckiej, jak i w pewnym stopniu władzy duchownej. Stąd tytuł  „Wieliczka – miasto grzechu. Od samorządu do nierządu”. W ramach  kampanii będę promował tę książkę, aby ludzie poznali realia polskiej  polityki lokalnej oraz moją działalność. I tu dochodzimy do kolejnego  problemu. Ta książka nie może być na razie sprzedawana w sklepach czy księgarniach przez bariery formalno-podatkowe. Na razie będę sprzedawał  ją bezpośrednio w ramach działalności nierejestrowanej – ale tak mogę sprzedać tylko 90 książek miesięcznie. Sprzedaż większej ilość wymaga więcej formalności i biurokracji.

Polska  to nie tylko duże miasta takie jak Wieliczka czy Bochnia, ale również  małe miejscowości. Jak chce Pan trafić do mieszkańców np. Trąbek, Łazan czy Łapanowa? Czy ich głos jest tak samo ważny, jak mieszkańców dużych miast?

Głos wsi jest bardzo ważny. Ludzie na wsi, to w dużej mierze ludzie pracy, ludzie, którzy wiedzą, jak wygląda produkcja żywności od ziarna do dania na talerzu. W miastach coraz częściej ludzie po prostu klikają w telefonie wybrane jedzenie, a za pół godziny mają je pod drzwiami. Stąd nie do końca rozumieją cały proces wytwórczy i skąd biorą się rosnące ceny żywności. To głównie ludzie na wsiach nie zgadzają się na te wymysły klimatyczne, które ograniczają nam palenie drewnem w kominkach czy używanie aut spalinowych. Przede wszystkim jednak myślę, że ludzie dużych i małych miast oczekują od władzy przyzwoitości, mniej  przekupstwa, kumoterstwa i propagandy. Oczekują otwartej rozmowy i  rozwiązywania ich problemów.

Czy w przypadku wygranej i zdobycia mandatu w Izbie Wyższej Parlamentu RP byłby Pan senatorem niezależnym, czy dołączy Pan do jednego z ugrupowań senackich?

Absolutnie  nie zamierzam trzymać się układów partyjnych. Będę kierował się   wartościami i rozsądkiem, a nie interesami, jak większość polityków. Ale żeby być niezależnym senatorem i działać dla ludzi – muszę mieć  poparcie ludzi. Tak to już jest, że politycy realizują interesy tych środowisk, które wspierają ich w wyborach. Jeśli partia załatwia podpisy i kampanię, to senator musi podporządkować się partii. Warto pamiętać,  że w wyborach do Senatu są inne zasady niż do Sejmu. W Senacie głosuje  się na osobę, a nie na partię – choć główne media próbują również w  Senacie zrobić partyjną wojnę polsko-polską i sugerować wyborcom, że  muszą wybrać PiS, albo pakt senacki. Ja robię wszystko, aby nie musieli  być skazani na taki wybór.

Wieliczka - najnowsze informacje

Rozrywka