W sobotę (8 czerwca) z okazji święta miasta w Warszawie stanęła Syrenka wykonana z 13 tysięcy kwiatów. – Syrenka miała 3 metry wysokości i siedziała na platformie 2,5 na 9 metrów – mówi w rozmowie z portalem Głos24 Anna Kurnik, mistrzyni florystyki z krakowskiego studia florystycznego Artico i dodaje: – Była to bardzo duża rzeźba. Gabarytowo to największa rzeźba wykonana przez nas. Zdjęcia z ludźmi odzwierciedlają jej wielkość.
Wielkie Święto Warszawy za nami. Obchody nie mogły się obyć bez Parady Syrenki. Z tej okazji, w sobotę (8 czerwca) mieszkańcy stolicy mogli podziwiać wykonaną z 13 tysięcy kwiatów warszawską Syrenkę. Za jej przygotowanie odpowiedzialna była ekipa krakowskiego studia florystycznego Artico.
O przygotowaniach do Parady Syrenki i pracach nad wykonaniem ważącej 790 kg Syrenki w rozmowie z portalem Głos24 opowiada mistrzyni florystyki, Anna Kurnik.

Jak to się stało, że postanowiliście państwo wykonać warszawską Syrenkę z kwiatów?
– Zacznijmy od początku. 4 lata temu na zaproszenie Zamku Królewskiego w Warszawie stworzyłam figury kobiet ubrane w sukienki kwiatowe. Były to personifikacje czterech żywiołów. Rok później miasto stołeczne napisało do nas, czy możemy wziąć udział w przetargu na wykonanie Syrenki warszawskiej. Nasz projekt został zaakceptowany i tym sposobem braliśmy udział w pierwszej paradzie syrenki w Warszawie. Kolejny rok to była kolejna rzeźba kwiatowa - inspiracją do stworzenia postaci było nowe logo Warszawy w kolorach żółto-czerwonych. I taka też była nasza dama. Ten rok to już trzecia parada syrenki. Zaprojektowałam trzy baśniowe postacie syrenki, a inspiracją była legenda o warszawskiej Syrence. Zrealizowany projekt to syrenka wyłaniająca się z fal, która broni swoich wybawców.
Przy projekcie pracowało trzech florystów i dwóch asystentów. Jak wyglądały przygotowania do państwa pracy?
– W lutym przygotowane były trzy projekty - malowane farbami akrylowymi i wysyłane do Warszawy do wyboru. Kiedy zaakceptowali jeden z nich, zabrałam się za przygotowanie makiety rzeźby, by zwizualizować, jak to będzie wyglądało. Mieliśmy do zagospodarowania nie tylko Syrenkę, ale również platformę, na której miała siedzieć ( 9 x2,5), a która też musiała być w kwiatach. W hali w Dobczycach przez cztery tygodnie pracowałam ze spawaczem (ja też uczę się spawać) i tworzyłam cały korpus Syrenki. Kolejne cztery tygodnie już w Krakowie przygotowałam rzeźbę Syrenki i wszystkie elementy konstrukcyjne typu ważki, olbrzymie kwiaty. Dwa tygodnie przed imprezą zamawiałam kwiaty cięte i załatwiałam całą logistykę. Miałam jeszcze do zamontowania gąbki florystyczne. Pięć dni przed paradą zameldowałam się z Syrenką i całą ekipą Artico. We wtorek przyjechały kwiaty cięte, które musieliśmy przygotować (obrać, zakondycjonować) i ubrać w nie syrenkę oraz zagospodarować przestrzeń wokół niej na platformie.

Dodajmy, że do wykonania Syrenki użyliście państwo ponad 13 tys. kwiatów oraz 750 sztuk gąbek. Samo wykonanie ważącej 790 kg syrenki było więc niemałym wyzwaniem.
– Syrenka miała 3 metry wysokości i siedziała na platformie 2,5 na 9 metrów. To wszystko (tak jak wcześniej wspominałam) było na konstrukcji. Dodatkowo na ogonie były gąbki z kwiatami. Była to bardzo duża rzeźba. Gabarytowo to największa rzeźba wykonana przez nas. Zdjęcia z ludźmi odzwierciedlają jej wielkość. Dodatkowym obciążeniem były kwiaty w mokrych gąbkach na platformie.
Co było dla państwa najtrudniejsze podczas całego projektu?
– Praca z ludźmi, z którymi znam się i współpracuję od lat, powoduje, że działamy jak roboty. Posługując się półsłówkami. Ja pomyślę, a ekipa już wie i to robi. Trudnością było zgranie wszystko w czasie. Pracujemy z żywymi kwiatami, a one zawsze coś mogą zrobić: mają focha, nie ciągną wody, za ciepło im albo za zimno.

Kolejny raz okazało się, że kawa ratuje życie?
– Tak, kawa w tej robocie jest niezbędna. Dobra kawa nie jest zła, tym bardziej że w Warszawie byliśmy na nogach od 7 do 20 przez 5 dni z przerwą na posiłki i kawę. Mamy nawet swoją ulubioną.
Syrenka to wyjątkowy projekt, ale każdego dnia spełniacie państwo marzenia krakowian, przygotowując wyjątkowe kompozycje.
– Nie sprzedajemy kwiatów, kwiatami wyrażamy emocje. Nasi klienci wiedzą, że dobieramy kwiaty, zwracając uwagę na każdego z nich i na to, jaki ktoś ma charakter, jakie ma potrzeby. Emocje wyrażane kwiatami są bezcenne i te nimi wywołane, np. gdy zawozimy kwiaty i obdarowana osoba mówi: "Kocham te kwiaty", "To jest bukiet w moim w stylu, lubię lekkość, skąd pani wiedziała?" albo "Kocham polne kwiaty, właśnie takie, jak pani mi dała".
Fot.: Krzysztof Pałka