czwartek, 9 marca 2023 17:53, aktualizacja 2 lata temu

Wychudzone konie zjadały własne odchody. "Zastanówcie się, komu płacicie za jazdę konną" [Foto]

Autor Joanna Jamróz-Haładyj
Wychudzone konie zjadały własne odchody. "Zastanówcie się, komu płacicie za jazdę konną" [Foto]

Do interwencji w sprawie głodzonych koni doszło 3 i 7 marca w Szczawniku koło Muszyny. – Zarabia na koniach, a zwierzęta, które na nią pracują, wyglądają tak, ja na zdjęciach i zjadają własne odchody. Zastanówcie się komu płacicie za jazdę konną i sprawdzajcie w jakich warunkach przebywają zwierzęta – komentują sprawę pracownicy krynickiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Interwencja dotyczy kobiety, która w Szczawniku koło Muszyny prowadziła jazdy konne.

– Zarabia na koniach, a zwierzęta, które na nią pracują, wyglądają tak, ja na zdjęciach i zjadają własne odchody. Zastanówcie się komu płacicie za jazdę konną i sprawdzajcie w jakich warunkach przebywają zwierzęta

– donoszą pracownicy krynickiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

W piątek (3 marca) otrzymali telefon od starszej, zapłakanej kobiety (mieszkanki Szczawnika koło Muszyny), która zwróciła się z prośbą o przeprowadzenie interwencji. Miała ona dotyczyć pozostawionych na łące od czwartku (2.03.2023r.) bez opieki, jedzenia i wody sześciu zaniedbanych koni.

Tego dnia mieszkanka Szczawnika dzwoniła również, prosząc o pilną interwencję, do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Nowym Sączu, Pracowników Urzędu Miasta i Gminy Uzdrowiskowej w Muszynie oraz do muszyńskich policjantów.

– Nasza inspektor podjęła interwencję i z uwagi na nieznajomość terenu podjechała ze zgłaszającą w miejsce, gdzie przebywały konie. Przed naszym przyjazdem w miejscu, gdzie przebywały konie, byli wcześniej funkcjonariusze Komisariatu Policji w Muszynie. Według zgłaszającej, funkcjonariusze Policji nie dostrzegli nic niepokojącego u koni. Po przyjeździe na miejsce nasza inspektor ujawniła, ogrodzony białą taśmą kawałek łąki, na którym przebywało 6 koni. Taśma ogradzająca teren była umocowana zarówno na krzakach,, jak i na plastikowych palikach do pastucha. Jak wiadomo mamy jeszcze zimę. W chwili kontroli, na ogrodzonym terenie, gdzie przebywały zwierzęta, były krzaki, gdzie konie mogły się schronić i to jest dozwolone. Na łące nie ujawniono wiaty lub podobnych form zabezpieczeń, nie ujawniono również żadnej paszy oraz wody, jak również nie było na łące suchego miejsca - legowiska z dużą ilością ściółki. (Instrukcja BP.0200.1.8.2022 w sprawie postępowania powiatowych lekarzy weterynarii przy przeprowadzaniu kontroli gospodarstw utrzymujących zwierzęta pod względem dobrostanu zwierząt oraz raportowania o przeprowadzonych kontrolach z elementami zwalczania chorób zakaźnych)

– relacjonują pracownicy i dodają:

– Inspektor na początku nie wchodziła na teren ogrodzonej łąki. Przywołał konie które przybiegły. 3 konie miały na sobie brudne, mokre derki, była za ogrodzeniem i nie można było ocenić, jak wygląda ich sierść. Wszystkie 6 koni były zaniedbane pielęgnacyjne, ale w chwili kontroli nie były z złej kondycji. U jednego z koni został ujawniony wbity kawałek drewna po lewej stronie pyska, poniżej nozdrzy oraz bardzo duży obrzęk górnej wargi od strony wewnętrznej i zewnętrznej. Z rany w okolicy wbitego kawałka drewna wyciekała ropna, gęsta, wydzielina w niewielkiej ilości. Tym samym koń wymagał udzielenia pomocy przez lekarza weterynarii.

Inspektorka skontaktowała się z muszyńskimi policjantami, od których dowiedziała się, że niczego niepokojącego nie ujawnili. Policja na prośbę pracownika towarzystwa udał się z nią do domu właścicielki koni.

– Inspektor wylegitymował się oraz wskazał przyczynę kontroli jak również wskazał który z koni ma ranę na pysku. Właścicielka była agresywna, krzyczała i zastraszała inspektora. Po próbach zastraszania i wskazywania, że złoży na inspektora skargę, wsiadła do oznakowanego samochodu funkcjonariuszy Policji i podjechała z funkcjonariuszami na łąkę, gdzie przebywały konie

– relacjonują pracownicy towarzystwa.

Po przyjeździe właścicielka pozwoliła wejść na ogrodzony teren, potwierdziła że koń ma wbity w wargę kawałek drewna. Właścicielka sama, bez wcześniejszej dezynfekcji okolicy rany, sama usunęła z rany kawałek drewna.

Jak się okazało, kawałek drewna, który było widać na zewnątrz, miał około 4 cm długości.

– Z uwagi na fakt, że konie nie miały dostępu do wody ani paszy zapytano właścicielkę, czy konie stoją na łące przez całą dobę. Właścicielka odpowiedziała, że zwierzęta są utrzymywane w systemie otwartym oraz że są sprowadzane na noc do domu. Właścicielka w czasie kontroli, w obecności Policji zobowiązała do zabrania na noc zwierząt do domu. Nie wszystkie konie miały transpondery (czipy). Koń z raną nie posiadał czipa. Na samym początku interwencji z udziałem właścicielki koni (przed domem właścicielki), inspektor wydała ustne zalecenie, aby konia z raną na pysku zbadał lekarz weterynarii, zaopatrzył ranę oraz wydał stosowne zaświadczenie, które będzie do wglądu podczas kontroli za 2 dni. Mimo próśb właścicielka koni nie pokazała miejsca ich przetrzymywania, aby ocenić warunki, w jakich przebywają. Wskazano również, aby rozczesać grzywy u koni, gdyż miały kołtuny jak również je wyszczotkować

– donoszą inspektorzy.

Miejsce przetrzymywania koni nie zostało udostępnione do kontroli. W związku z utrudnieniem w przeprowadzeniu interwencji, właścicielka koni została poinformowała, że o do sprawy włączy się PIW. Konie kolejną noc spędziły na łące, mimo że ich właścicielka zobowiązała się w obecności policji do ich zabrania.

– To że konie do soboty były na łące sprawdziła w nocy i rano Policja na prośbę naszego Towarzystwa gdyż takie informacje otrzymywaliśmy od zgłaszającej.
Aby potwierdzić, że konie były na łące w nocy z piątki na sobotę, o godzinie 0:40 sprawdziła to inspektor i ujawniła na niej 6 koni. Niestety właścicielka zamknęła się w domu i nie przyjęła protokołu kontroli z zaleceniami oraz nie można było przeprowadzić kontroli. Nie odbiera od nas równie telefonów.
W poniedziałek o zgłoszeniu oraz całej sytuacji powiadomiony został telefonicznie Powiatowego Lekarza Weterynarii w Nowym Sączu. Uzgodniliśmy wspólną kontrolę na 7.03.2023r

– dodają pracownicy.

Kontrola odbyła się 7 marca w Szczawniku, na zabudowanej posesji, na trenie której były przetrzymywane 4 konie.

Nie było dwóch koni (w tym tego, który miał ranę na pysku). W kontroli uczestniczyli przedstawiciele: Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Nowym Sączu, Urzędu Miasta i Gminy Uzdrowiskowej w Muszynie. Interwencja odbyła się w asyście funkcjonariuszy Komisariatu Policji w Muszynie.

– Właścicielka koni mieszka w innym domu oddalonym o kilkaset metrów od miejsca gdzie przetrzymywanie są konie. W chwili kontroli w miejscu gdzie były przetrzymywane konie nie zastano właścicielki ani nie udało się z nią skontaktować. W czasie kontroli ujawniono konie ubranie w derki, na posesji była plastikowa kasta budowlana która mogła służyć za pojemnik zwierząt ale była pusta. Zwierzęta nie miały również wydzielonej paszy. Od dłuższego czasu nie przeprowadzano na nich zabiegów pielęgnacyjnych – skołtunione grzywy, sierść i derki zabrudzone miejscami odchodami oraz błotem. Posesja, na której przebywały zwierzęta była ogrodzona, w połowie wyłożona płytami betonowymi. Wybieg zwierząt był całkowicie zanieczyszczony zgromadzonymi odchodami, które zasłaniały miejsce gdzie była ziemia i kawałki trawnika, uniemożliwiając zwierzętom wypas. Odchody zwierząt były również poza ogrodzeniem, nie było wydzielonej płyty gnojowej. Na posesji koło domu znajdowało się zgromadzone drewno na opał oraz drzewa,  które zostały obgryzione z kory, co świadczy o poszukiwaniu przez zwierzęta pożywienia. Konie zjadały własne odchody. Pomimo zaniedbań pielęgnacyjnych konie były w dobrej kondycji. Brak było widocznych zranień. Kopyta w stanie odpowiednim. Z uwagi na otrzymaną informację, że zwierzęta przebywają bez jedzenia i picie od co najmniej kilku dni podczas kontroli zdecydowano o uzupełnieniu wody. Nasze Towarzystwo przekazało kastę oraz duże wiadro które zostały przełożone przez kontrolujących przez płot i nalano (przez płot) do wszystkich pojemników wodę z pobliskiego potoku. Właścicielce koni pod dwoma adresami pozostawiono wezwania do kontaktu z Powiatowym Lekarzem Weterynarii

– relacjonują inspektorzy.

Z uwagi na fakt, że nie było na posesji 2 koni, kontrolujący udali się na łąkę, gdzie przebywały w piątek. Niestety, na łące nie było ani koni, ani ich właścicielki.

– W czasie gdy byliśmy na łące zadzwoniła do nas osoba która poinformowała (przedstawicieli PIW oraz nas o tym), że na posesji, gdzie były konie, w jednym z garaży są zamknięte 2 konie. Były to konie, których szukamy. O otrzymanej informacji poinformowaliśmy pozostałych uczestników kontroli. Według osoby zgłaszającej konie miały być przetrzymywanie w garażu bez okien od co najmniej doby. Po otrzymaniu zgłoszenia, w celu wypuszczenia 2 koni z garażu oraz zabezpieczeniu materiału dowodowego, który może świadczyć o możliwości popełnienia przestępstwa, nasza inspektor skontaktowała się Prokuratorem Rejonowym w Muszynie. Inspektor wnioskowała o wydane zatwierdzenie wejścia na tere posesji aby wypuścić konie. Prokurator po rozmowie z funkcjonariuszami Policji oraz Powiatowym Lekarzem Weterynarii nie przychylił się do wniosku naszej inspektor. Prokurator nie widział podstaw do wydania zgody na wejście na teren mino tego, że nasza inspektor informowała, że mogą zachodzić przesłanki zagrożenia zdrowia lub życia zwierząt

– piszą pracownicy towarzystwa i dodają:

– Po zakończeniu interwencji zaczęli do nas dzwonić i pisać mieszkańcy Szczawnika oburzeni faktem, że konie nie zostały wypuszczone z garażu.
Z informacji otrzymanej po kilku godzinach, koniom udało się wydostać z garażu, w którym były przetrzymywane bez światła. Nasze Towarzystwo otrzymało zdjęcia z chwili, gdy udało się zwierzętom wydostać z garażu. Z uwagi na fakt, że właścicielki koni nie było u zwierząt do godziny 17, o czym się dowiedzieliśmy po godzinie 17:00, zwróciliśmy się o pomoc do Sołtysa Szczawnika. Pan Sołtys nie odmówił pomocy potrzebującym zwierzętom, za co z całego serca dziękujemy i dostarczył przyczepę siana oraz nalał do pojemników wodę. Powiatowy Lekarz Weterynarii po skontaktowaniu się w właścicielką koni, uzgodnieniu terminu przeprowadzenia kontroli i wyznaczył kontrolę na 13.03.2023r.

Powiatowy Lekarz Weterynarii w notatce służbowej zwrócił się z prośbą do towarzystwa oraz Urzędu Miasta i Gminy Muszyna z prośbą o objęcie opieką koni znajdujących się na posesji, która była kontrolowana, w zakresie monitorowania ich kondycji oraz zapewnienia wody, a także paszy do czasu nawiązania kontaktu w właścicielką i rozwiązania sytuacji.

– Z informacji uzyskanej od mieszkańców Szczawnika od rana 9.03.2023r. nie ma koni w miejscu gdzie się znajdowały podczas kontroli

– kończą opowieść inspektorzy.

Nowy Sącz

Nowy Sącz - najnowsze informacje

Rozrywka