Andrychowscy policjanci zatrzymali 37-latkę, która ukradła futro o wartości 1200 złotych. Kobiecie grozi 5 lat więzienia.
Policjanci z Andrychowa w lutym bieżącego roku otrzymali zgłoszenie kradzieży futra. Do zdarzenia doszło na terenie jednego z gminnych hoteli.
Jak ustalili mundurowi, poszkodowana znajdowała się w hotelu na rodzinnej uroczystości. Gdy postanowiła wracać do domu, okazało się, że nie ma jej futra.
-W trakcie wstępnych czynności, na podstawie nagrań monitoringu, funkcjonariusze ustalili, że w kurtce należącej do zgłaszającej wyszła inna kobieta. Niestety nikt jej nie znał i nie udało się ustalić jej tożsamości
-relacjonują policjanci.
Mundurowym z pionu kryminalnego udało się wytypować kobietę, która dokonała kradzieży. Dodatkowo ustalili, że złodziejka wciąż posiada skradziony przedmiot.
-Kilka dni temu, policjanci odwiedzili 37-letnią andrychowiankę w jej miejscu zamieszkania. Kobieta była zaskoczona wizytą funkcjonariuszy i obrotem sprawy. Myślała, że o kradzieży już wszyscy dawno zapomnieli i nikt nie będzie szukał skradzionego mienia. Jednak okazało się inaczej. Skradzione futro policjanci znaleźli w szafie u podejrzanej
-przekazują policjanci.
W piątek (10 maja) 37-latka usłyszała zarzut kradzieży. Kobieta przyznała się do winy. Grozi jej nawet 5 lat więzienia.