wtorek, 8 listopada 2022 10:22

Wyroki za wybory kopertowe. „Była ogromna presja. Mówili: będziesz miał komisarza”

Autor Marzena Gitler
Wyroki za wybory kopertowe. „Była ogromna presja. Mówili: będziesz miał komisarza”

– Gdyby dzisiaj Kaczyński widział, że zrobili to ludzie nieprzychylni jego partii, to inaczej by to interpretował. Ja nie mam złudzeń, że jakbym to zrobił, to po prostu interpretacja byłaby prosta. Nikt by mnie nie ułaskawił – mówi Artur Kozioł, burmistrz Wieliczki. Samorządowiec przypomina o olbrzymiej presji, jaka była wywierana, aby przekazać spisy wyborców Poczcie Polskiej i podkreśla, że zamiast wójtów i burmistrzów odpowiedzieć za złamanie prawa powinni wojewodowie, którzy ich do tego namawiali.

Lider PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że do Sejmu ponownie trafi ustawa dotycząca abolicji za wybory kopertowe z 2020 roku. Poprzedni projekt w zeszłym tygodniu został wycofany. Burmistrz Wieliczki uważa, że takie prawo stworzy niebezpieczny precedens. Przypomina też, że na samorządowców wywierana była wówczas ogromna presja, aby przekazać spis wyborców Poczcie Polskiej, a namawiali ich do tego wojewodowie i to oni za to powinni odpowiedzieć.

Przypomnijmy, jest już pierwszy wyrok samorządowca, który został oskarżony o bezprawne przekazanie danych osobowych Poczcie Polskiej. Wójt Gminy Wapno, Maciej Kędzierski został skazany prawomocnie za przekazanie danych wyborców w niedoszłych wyborach kopertowych w 2020 roku. Sąd Rejonowy w Wągrowcu na początku marca warunkowo umorzył postępowanie w tej sprawie, uznając, że wójt przekroczył swoje uprawnienia. Sąd poza warunkowym umorzeniem postępowanie na rok próby, orzekł 2000 zł świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Wyrok podtrzymał Sąd Okręgowy w Poznaniu, do którego odwołała się prokuratura. Wyrok jest już prawomocny. Skazany samorządowiec złożył teraz prośbę o ułaskawienie do Prezydenta. W podobnej sytuacji może znaleźć się nawet 200 innych wójtów i burmistrzów, których sprawy karne wciąż toczą się w prokuraturach i sądach. W samej Małopolsce według danych Sieci Obywatelskiej Watchdog, która monitoruje i prowadzi te sprawy, spisy wyborców przekazało Poczcie aż 54 samorządy. Oznacza to, że przed sądem będą musieli stanąć włodarze niemal 1/3 ze 182 gmin Małopolski.

PiS, aby wybrnąć z sytuacji, która w większości dotyczy samorządowców przychylnych władzy, przygotowało projekt ustawy abolicyjnej, która miała ochronić samorządowców, którzy przekazali spis Poczcie, przed skutkami ich decyzji. 3 listopada projekt zdjęła jednak z obrad niespodziewanie marszałek Elżbieta Witek. Prezes PiS zapowiada, ze wróci on ponownie pod obrady, poprawiony.

Co ciekawe, samorządowców broni burmistrz Wieliczki Artur Kozioł, który sam (podobnie jak pozostali włodarze gmin w powiecie wielickim) nie przekazał spisu. W swoim oświadczeniu na Facebooku przypomniał niedawno, że odpowiedzialność za działania samorządowców ponoszą reprezentujący rząd wojewodowie. W Małopolsce to ówczesny wojewoda Piotr Ćwik, który obecnie jest ministrem w Kancelarii Prezydenta RP i zastępcą dasz jej szefa. W przesłanym 27 kwietnia 2020 roku do samorządowców piśmie gwarantował, że przekazując dane nie łamią prawa. "Przekazanie Poczcie Polskiej żądanych danych jest obowiązkiem prawnym samorządów" - argumentował.

Burmistrz Wieliczki nie ukrywa, że nie ma złudzeń. Gdyby w maju 2020 roku przekazał spis wyborców Poczcie Polskiej byłby w takiej samej sytuacji jak inni samorządowcy, którzy teraz są przesłuchiwani i czkają na wyroki w tej sprawie. Samorządowiec broni jednak tych wójtów i burmistrzów, którzy to zrobili, bo wywierana była na nich ogromna presja.

Panie burmistrzu zapadł wyrok dotyczący wójta Wapna. Czy uważa pan, że jest on winny, że przekazał spis wyborców Poczcie Polskiej? Co z innymi samorządowcami, którzy też to zrobili?

– Nie możemy mówić, że ten czy tamten jest winny. Tej sytuacji nie wymyślił żaden samorządowiec. Zapadł jednak wyrok sądu, co oznacza, że sprawa jest poważna i już nie ma żartów. Nie można więc bagatelizować tej sprawy i liczyć na to, że pojawi się kolejny, inny wyrok „w drugą stronę”, bo sądy zawsze powołują się na wyroki innych sądów w takiej samej sprawie. Nie będzie więc rozbieżnego wyroku, tylko będzie kontynuacja. Nie należy się spodziewać orzeczeń, że jeden burmistrz złamał prawo udostepnieniem, a inny nie. Udostępnienie jest udostępnieniem. To jest problem i dziwię się, że PiS chce załatwić ten problem ustawą, którą potem sami wycofują. Sami motają się w tym momencie.

Gdybym się wtedy zgodził z przesyłanymi nam przez wojewodę interpretacjami, to nie sądzę, żeby mnie teraz ktokolwiek uniewinnił. Widziałem wiele zjawisk za tej władzy, która po prostu zostawia ludzi bez wsparcia. Obawiam się też, że jeśli teraz Sejm podejmie ustawę o tzw. abolicji, to spowoduje kazus, że w każdej sprawie będzie można podejmować podobne ustawy, które nie będą naprawiać, ale łamać prawo.

Jednak usprawiedliwia pan tych samorządowców, którzy będą teraz mieli problemy za wybory kopertowe.

– Ja ani złego słowa nie powiem na jakiegokolwiek samorządowca, bo każdy był pod presją. Pamiętam jak mnie straszono, że będę miał komisarza. Politycy krzyczeli, co będzie jak nie udostępnię. Wszyscy mnie przekonywali, żebym udostępnił. Nie znałem człowieka w moim otoczeniu, który mówiłby, żeby tego nie robić. Radzono, żeby zrobić to dla świętego spokoju. W urzędzie byłem chyba jedyną osobą, która mówiła: „Nie udostępnię. Trudno. Najwyżej mnie odwołają”.

Jakie mogą być teraz konsekwencje? Czy po wyrokach ci wójtowie czy burmistrzowie stracą prawo wybieralności? Czy pomoże im Prezydent?

– Tych samorządowców jest ponad 200, a nie wiadomo jeszcze ile jeszcze będzie takich spraw, bo gdy ktoś inny zostanie burmistrzem czy wójtem może poprzednika podać o to samo do sądu. Powiem szczerze - nie zazdroszczę. Znam wiele takich osób, które są dzisiaj przesłuchiwane. To jest przykre. Nawet nie chodzi o to, czy oni w ogóle będą kandydować. To jest inna sprawa i na to pytanie musi odpowiedzieć prawnik. Jeżeli ktoś jest skazany, jeżeli nie jest ułaskawiony, to ma kłopot. Skazani za przekazanie spisów samorządowcy będą mogli prosić Prezydenta o łaskę i mam nadzieję, nie będzie tego prawa traktował wybiórczo, tylko wszystkich ułaskawi.

Jako Burmistrz Wieliczki też miałbym taki kłopot, gdybym przekazał spis, a jeszcze wszyscy z PiS-u by się cieszyli, że mnie na tym złapali. Nie wierzę w to, że Pan Prezydent by mnie ułaskawił.

PiS wycofał z Sejmu projekt ustawy o abolicji, ale prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział, że on na pewno wróci. Co pan o tym sądzi?

– Jak słucham prezesa Kaczyńskiego, to jestem przerażony jego poczuciem humoru. Interpretuje wyroki sądu: temu się nie należy, tamtemu się należy. Nie można tego robić. Nie wiemy na czym będzie poległa ta ustawa „abolicyjna”, bo ona się pojawia i znika. Jeżeli chodzi o uniewinnienie, to Pan Prezydent musiałoby wydać 200 ułaskawień, indywidulanych decyzji, bo nie może tego zrobić zbiorowo. Ja tylko współczuję moim kolegom, bo według mnie powinno się przyjrzeć tym, którzy ich do tego namawiali. Ja bym wystąpił przeciwko wojewodzie, który wysłał pisma i przekonywał, że nieprzekazanie spisów będzie złamaniem prawa. Gdyby taki wyrok zapadł w mojej sprawie, to wystąpił bym z pozwem przeciwko wojewodzie, czy to cywilnym czy karnym.

Czy pana zdaniem to było nakłanianie do popełnienia przestępstwa?

– Wszyscy, którzy przekazują dane osobowe i nakłaniają do tego podlegają karze. Cała machina państwowa wywierała wtedy presję na samorządowcach na zasadzie zero-jedynkowej, przekonując ich: musicie to zrobić, bo inaczej będziecie mieć komisarzy. Taka była interpretacja i presja. Teraz wszyscy się chowają i mówią, że tak nie było. Ale przecież zostały wysłane pisma i większość tych, którzy je wysyłali to wojewodowie. Myślę, że zamiast teraz udawać, że będą komuś dawać łaskę, powinni po prostu zrezygnować z funkcji, którą dziś zajmują, bo, gdybyśmy ich wtedy posłuchali to dla nas byłyby ogromne konsekwencje. Gdyby dzisiaj Kaczyński widział, że zrobili to nie ludzie przychylni jego partii, to inaczej by to interpretował. Ja nie mam złudzeń, że jakbym to zrobił, to po prostu interpretacja byłaby prosta. Nikt by mnie nie ułaskawił.

fot. UMiG Wieliczka/Głos24

Wieliczka - najnowsze informacje

Rozrywka