- Każdy w kadrze ma swoje miejsce i wpływ na atmosferę. Starsi koledzy, jak Kamil Stoch czy Dawid Kubacki, byli dla mnie wzorem i często służyli radą. - powiedział w rozmowie z nami reprezentant Polski w skokach narciarskich Paweł Wąsek.
Pochodzący z Cieszyna skoczek ma w aktualnym sezonie najlepsze wyniki wśród Biało-Czerwonych. Najwięcej o jego rozwoju mówią wyniki w międzynarodowych zawodach. Na Turnieju Czterech Skoczni zajął najwyższą wśród Polaków, ósmą lokatę. Jakie ma oczekiwania na najbliższe lata? Czy uważa, że reprezentacja jest w kryzysie? Jakie ma rytuały przed zawodami? Za co podziwia Kamila Stocha? - to i wiele więcej w naszej rozmowie.
Jak Pan ocenia obecną formę reprezentacji Polski w skokach? Opinie kibiców i ekspertów są dość surowe. Co Pan na ten temat uważa?
Oceny kibiców i ekspertów są zawsze ważne, ale jako zawodnicy skupiamy się na tym, co możemy kontrolować – treningach, pracy mentalnej i budowaniu formy. Reprezentacja przechodzi przez naturalny cykl zmian, a nasze wyniki pokazują, że potencjał jest ogromny. Wierzę, że solidna praca przyniesie owoce, a kibice będą mieli powody do dumy.
W którym momencie wiedział Pan, że skoki narciarskie, to Pańska droga? Inwestycja w zawodowy sport, to spore ryzyko patrząc na konkurencję i możliwości w obecnych czasach.
Poczułem to już jako dziecko, gdy pierwszy raz stanąłem na skoczni w Goleszowie. Adrenalina, prędkość i poczucie lotu były nie do opisania. Oczywiście, że się bałem, ale będąc dzieckiem, ten strach jest nieposkromiony, nie blokuje tak, jak strach dorosłego skoczka. Wiedziałem, że to coś, co chcę robić całym sercem, mimo ryzyka i wyzwań.
W którym momencie pomyślał Pan: „pójście w skoki narciarskie, to była dobra decyzja”?
Każdy sukces upewnia mnie, że to była właściwa decyzja. Moment, w którym po raz pierwszy zdobyłem punkty w Pucharze Świata, był szczególny, podobnie jak każda wygrana w konkursach krajowych i międzynarodowych. Czułem wtedy, że praca i poświęcenie się opłaciły.
Przez kilkanaście sekund wszyscy na skoczni i przed telewizorami patrzą na Pana. To jednak duża presja i nobilitacja jednoczenie.
Skoczek to ktoś, kto na chwilę zatrzymuje czas – wszyscy patrzą, jak radzi sobie z siłą natury, ale i presją kibiców. Siedząc na górze, na belce słychać doskonale ten tłum ludzi i mam świadomość, że bliscy patrzą na mnie. Głowa od razu chciałaby, by skok był jak najlepszy i, aby jak najlepiej pokazać się przed nimi wszystkimi. Chcę, by moje występy inspirowały, ale i zachęcały młodych do spróbowania swoich sił w skokach. Mimo że podmuchy powietrza są czymś, co nie raz było powodem do strachu, zwłaszcza kiedy skok kończył się wypadkiem, wolałabym, aby takich emocji było jak najmniej.
W tym momencie sezonu może Pan powiedzieć, że jest Pan zadowolony ze swoich występów? W naszej reprezentacji jak dotąd jest Pan wyróżniającą się postacią, jeśli chodzi o wyniki.
Czuję satysfakcję z progresu, ale jestem świadomy, że zawsze można lepiej. Wyniki motywują mnie do dalszej pracy, zwłaszcza gdy widzę, że od dłuższego czasu skoki są na porównywalnym, fajnym poziomie. Cieszę się też, że w tym sezonie wyniki są w miarę równe, spokojne i wysokie, od pierwszego dnia idę pewnie na skocznie. To buduje pewność siebie i tym samym wzrasta skuteczność skoków. Oczywiście, błędy się pojawiają, ale jestem ich świadomy.
Czy któryś z kolegów z reprezentacji pomógł we wprowadzeniu do tego poziomu? Ktoś szczególnie służył Panu radą od samego początku?
Każdy w kadrze ma swoje miejsce i wpływ na atmosferę. Starsi koledzy, jak Kamil Stoch czy Dawid Kubacki, byli dla mnie wzorem i często służyli radą. Dzięki nim szybciej zaaklimatyzowałem się w naszej krajowej czołówce.
W przyszłym sezonie odbędą się Igrzyska Olimpijskie. Czy ten sezon jest trochę formą przygotowania dla Pana i kadry na imprezę czterolecia?
Igrzyska to zawsze cel, ale trzeba myśleć krok po kroku. Każdy skok w tym sezonie jest cegiełką do budowania mojej formy na przyszły rok. Chcę być w najlepszej dyspozycji, kiedy nadejdzie czas walki o olimpijskie medale.
W ostatnich latach popularne stały się opowieści i filmiki o tym, jak wygląda codzienna rutyna różnych sportowców. Jak to wygląda u Pana? Czy ma Pan codziennie względem siebie wymagania wyrastające ponad stosowany przez sztab trenerski plan treningowy?
Wszystko zależy od okresu, w jakim się znajdujemy. Latem zawsze mamy poranny trening, a popołudnia poświęcam na inne obowiązki lub dodatkowe aktywności fizyczne, które pozwolą mi jeszcze lepiej się przygotować do sezonu zimowego. Natomiast jak przychodzi okres startowy wtedy każdą wolną chwilę, staram się wykorzystywać do regeneracji, żeby być w jak najlepszej dyspozycji na następnych zawodach.
Czego Pańskim zdaniem mogą uczyć takie historie jak norweskiego byłego już zawodnika Andre Tande? Po końcu kariery zachorował on na depresję. Czy takie przykłady przypominają o tym, jak ważne jest, by mieć pomysł na siebie na „życie po życiu”? Czy widzi Pan w tej historii coś innego?
Andre przypomina, że sport to nie tylko sukcesy, ale też walka z przeciwnościami. Jego historia uczy mnie pokory i tego, jak ważne jest zdrowie, o którym czasami chyba każdy z nas zapomina. Dla mnie to lekcja, by zawsze doceniać zdrowie i szukać równowagi.
Kobe Bryant, znakomity koszykarz NBA w swojej autobiografii pisał o tym, jak uwielbia ciszę przed meczem, gdy jest sam na hali i rzuca do kosza. Czy jest jakiś rytuał, który Pan stosuje przed zawodami, który czuje Pan, że jest kluczowy dla Pana dyspozycji sportowej na dłuższą metę?
Przed każdym skokiem lubię chwilę ciszy. Słucham muzyki, która mnie wycisza i motywuje, a przed startem skupiam się na kilku głębokich oddechach. To pomaga mi zachować spokój i koncentrację.
Czy Pańskim zdaniem faktycznie polskie skoki stoją przed realnym kryzysem, gdy kariery pokończą Pana zasłużeni koledzy z reprezentacji? Samemu na pewno nie będzie tak łatwo.
Zmiana pokoleń to wyzwanie, ale nie powiedziałbym, że grozi nam kryzys. Jesteśmy mocni w skokach. Mamy młodych zawodników z potencjałem, a dobrze prowadzona praca u podstaw pozwoli nam utrzymać wysoki poziom. Dodatkowo mamy warunki do tego, by rozwijać ten sport.
Gdyby miał Pan polecić skoki komuś, ktoś się waha czy inwestować w ten sport swój czas, to co by Pan mu powiedział?
Skoki to sport, który uczy odwagi, dyscypliny i daje niesamowite emocje. Jeśli ktoś czuje pasję do tego, warto spróbować. Droga może być trudna, ale satysfakcja jest ogromna.
Jaki rodzaj treningu jest kluczowy do utrzymania formy skoczka latem? Ciężko wtedy o naturalne dla tego sportu warunki zimowe.
Latem najważniejszą rolę odgrywają treningi siłowe, które pomagają w budowie odpowiedniej dynamiki i stabilności mięśniowej – kluczowych elementów dla każdego skoczka. Ćwiczenia takie jak przysiady ze sztangą, skoki dynamiczne na skrzynię czy praca na maszynach wzmacniają nogi, plecy i core, które odpowiadają za odbicie i kontrolę w locie. Skocznie igelitowe pozwalają zachować kontakt z techniką, pomagają zachować czucie na progu oraz kontrolę w pozycji najazdowej. To także doskonała okazja do testowania nowych ustawień sprzętu.
Czy któryś z Pana kolegów wyjątkowo imponuje Panu na treningach i codzienną postawą?
Podziwiam Kamila Stocha za jego etykę pracy i koncentrację. Jego zaangażowanie na treningach jest niesamowite i zawsze inspirujące.
Jakie ma Pan oczekiwania względem siebie na najbliższe lata? Jest coś konkretnego, co postawił Pan sobie za cel?
Chcę rozwijać się jako sportowiec. Moim celem są stałe postępy, walka o miejsce na podium w największych zawodach oraz możliwość reprezentowania Polski na najwyższym poziomie przez wiele lat. Cieszę się, że rozwijam się także biznesowo, i w tym miejscu dziękuję nowemu sponsorowi – firmie WIŚNIOWSKI – za zaufanie. Na pewno chce też rozwijać się jako człowiek – dbać o mental, o siłę już nie tylko ciała, ale przede wszystkim głowy. Mało mówi się o tym jak ważna jest psychika sportowca.
fot: Firma WIŚNIOWSKI / Materiały prasowe