Afera z księdzem. Miał być pijany, prawda okazała się dużo gorsza

Kilka dni temu media obiegła wiadomość o księdzu, który nie zjawił się na porannej mszy świętej. Według nieoficjalnych informacji opublikowanych przez lokalne media powód nieobecności kapłana miał być szokujący. Informacja ta jednak okazała się krzywdząca.

W poniedziałek (29 stycznia) ogólnopolskie media obiegła informacja na temat księdza, który nie dotarł na poranną mszę świętą w kościele Macierzyństwa NMP w Leluchowie (powiat nowosądecki, gmina Muszyna). Zmartwieni nieobecnością kapłana wierni, widząc jego zaparkowany przy plebanii samochód, postanowili zajrzeć do budynku.

Na miejscu zjawiły się służby

Duchowny, mimo pukania do drzwi, nie odpowiadał. Zaniepokojeni tą niecodzienną sytuacją wierni o zdarzeniu od razu powiadomili odpowiednie służby. Na miejsce natychmiast skierowano policjantów, strażaków oraz załogę pogotowia ratunkowego. – Zdarzenie dot. zasłabnięcia mężczyzny, który został przewieziony do szpitala. Policjanci wspólnie ze strażakami interweniowali z uwagi na to, że drzwi do budynku, w którym przebywał były zamknięte i konieczne było siłowe otwarcie – powiedziała w rozmowie z Gazetą Krakowską kom. Justyna Basiaga, rzeczniczka prasowa KMP w Nowym Sączu.

Jak informowały media, ksiądz był nieprzytomny i wyczuwalna była od niego woń alkoholu.

Kapłan walczy o życie

W piątek (2 lutego) rzecznik prasowy diecezji tarnowskiej za pośrednictwem portalu gosc.pl wydał oświadczenie, w którym ustosunkował się do powielanej przez lokalne i krajowe media nieprawdziwej informacji. Okazało się, że przeprowadzone badania medyczne nie wykazały u księdza zawartości alkoholu we krwi. Duchowny z Leluchowa przeszedł bardzo poważny udar. Kapłan przebywa obecnie w szpitalu, gdzie lekarze walczą o jego życie. – Rozpowszechnione w tym kontekście na jego temat informacje są bardzo krzywdzące zarówno dla niego samego, jak i jego bliskich, i zostały opublikowane bez należytej weryfikacji faktów – poinformował w komunikacie ks. Ryszard St. Nowak.