niedziela, 26 sierpnia 2018 14:58, aktualizacja 7 lat temu

Będzie cenzura Internetu?! Wpisy na Facebooku mogą być kontrolowane

Autor Anna Piątkowska-Borek
Będzie cenzura Internetu?! Wpisy na Facebooku mogą być kontrolowane

ACTA2! Ograniczenie wolności słowa i wolnego dostępu do treści w Internecie – Unia Europejska chce wprowadzić dyrektywę, rozpoczynającą cenzurę w sieci.

W związku z tym, w niedzielę 26 sierpnia 2018 w całej Polsce protestowano przeciw ograniczeniu wolności słowa przez UE, protest odbył się również w Bielsku-Białej.

– Chcemy stanowczo wezwać polityków mieniących się naszymi reprezentantami, żeby podporządkowali kierunek swojego działania służbie nam i nie podnosili ręki na naszą wolność, zwłaszcza wolność słowa! – mówili protestujący.

Po wakacjach, 12 września Parlament Europejski będzie bowiem głosował nad poprawkami do projektu Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym.

– Projekt dyrektywy zawiera godzące w wolność zapisy, sformułowane niestety językiem charakterystycznym nie tylko dla aktów prawnych, ale zwłaszcza Unii Europejskiej. Jednak i ich interpretacja, i ujawnione intencje unijnych polityków oraz innych zwolenników tego prawa, jak i dotychczasowe doświadczenia (m.in. z ACTA) pokazują, czego się można spodziewać – mówi Krzysztof Maczyński vel ByteEater, koordynator oddziału Podbeskidzie Stowarzyszenie Libertariańskie, które było organizatorem kolejnego już protestu w Bielsku-Białej.

Co może się zmienić?

Najwięcej kontrowersji wzbudzają cztery artykuły ze wspomnianego projektu dyrektywy. Jeden z nich dotyczy m.in. krótkich „zajawek” w postaci fragmentów docelowych tekstów podczas, umieszczanych w postach na Facebooku.

– Artykuł 11. wprowadza nowe prawo pokrewne do praw autorskich, w ramach tzw. „własności intelektualnej”, czyniąc potencjalnym przedmiotem roszczeń nawet krótkie fragmenty treści zamieszczane (np. przy agregacji) wraz z linkiem, choćby pierwsze zdanie artykułu – to tzw. podatek od linków – wyjaśnia Krzysztof Maczyński.

To nie wszystko.

Artykuły 12. i 15. zmniejszają pewność obrotu gospodarczego, pozwalając urzędnikom uznaniowo zmieniać wynagrodzenia w umowach między twórcami treści a podmiotami zarabiającymi na dystrybucji tych treści, co oczywiście zostanie z góry, jako ryzyko prawne, wkalkulowane w zawierane umowy, i zmniejszy chęć dystrybutorów do ryzyka, a więc współpracy szczególnie z twórcami, którzy nie są gwiazdami, ani których główny nurt nie wytypował do kreowania na gwiazdy – dodaje ByteEater.

Z projektu unijnej dyrektywy wynika, że treści komentarzy i postów na takich platformach jak choćby Facebook czy Twitter, będą monitorowane (cenzurowane).

– Artykuł 13. nakłada obowiązek moderacji treści publikowanych przez użytkowników tam, gdzie serwis to umożliwia (czyli np. wrzucane filmiki, memy i inne grafiki, komentarze, artykuły) pod kątem zgodności z obowiązującym prawem. Dla małych serwisów to wielka dodatkowa ręczna praca i związane z tym opóźnienie w pojawianiu się materiałów, zniechęcające użytkowników, ponieważ uniemożliwiające np. szybką wymianę zdań w komentarzach. A dla większych serwisów – praktyczną koniecznością będzie wprowadzenie automatycznej moderacji, podobnej do tej wprowadzonej już przez YouTube oraz Facebook (one zrobiły to już globalnie, z innych względów), niedopuszczającej do publikacji pewnych treści, bądź blokujących użytkownika całkowicie i praktycznie bez możliwości apelacji (a jeśli nawet, to z rozpatrzeniem przez człowieka dopiero, gdy np. temat i korzyści, w tym finansowe, z jego poruszania, stracił w międzyczasie aktualność) – tłumaczy Krzysztof Maczyński, koordynator oddziału Podbeskidzie Stowarzyszenie Libertariańskie.

Tylko bezpieczne tematy

Projektowana dyrektywa może ograniczyć naszą wolność do tego stopnia, że będziemy mogli dyskutować w Internecie jedynie o „słusznych” (czytaj: niekontrowersyjnych) i bezpiecznych tematach. W dodatku taka rozmowa będzie cały czas cenzurowana, by nikt z nas – czy to świadomie czy przypadkiem – nie złamał prawa.

– Takie automatyczne rozwiązania są, a wobec sankcji prawnych będą tym bardziej, nadgorliwe, powodujące efekt schładzania społecznego (social chilling) i gombrowiczowskie „upupienie dyskusji”, ograniczanie jej do bezpiecznych, miałkich, głównonurtowych tematów. Odwrócony bowiem zostanie paradygmat, gdyż obecnie właściciel serwisu nie odpowiada za łamanie praw „własności intelektualnej”, zakazu zniesławiania i innych przez treści (np. komentarze) zamieszczane przez użytkowników, a dopiero ma obowiązek sprawdzić i ewentualnie zainterweniować, gdy otrzyma zgłoszenie. Jest to mechanizm w unijnej terminologii prawnej nazywany notice and takedown, także zasługujący na krytykę, ale ACTA2 dokłada coś znacznie gorszego i już nie tylko z punktu widzenia wolności słowa – mówi Krzysztof Maczyński.

Anna Piątkowska-Borek

fot. Podbeskidzie Stowarzyszenie Libertariańskie

Bielsko-Biała - najnowsze informacje

Rozrywka