W noc ze środy na czwartek policjanci otrzymali informację, że pewien mężczyzna chce popełnić samobójstwo w jednym z mieszkań bloku przy ul. Braci Gierymskich w Bielsku-Białej.
Około 1:00 w nocy pewien mężczyzna postanowił wyskoczyć z trzeciego piętra bloku. Strażacy rozstawili skokochron. Mężczyzna zachowywał się bardzo głośno - krzyczał do pozostałych mieszkańców, informował, jaki ma puls, śpiewał hymn i obrażał służby, które podjechały pod blok. Nagle zaczął wyrzucać przez okno przedmioty - jeden z nich uderzył w strażacki wóz, inny wybił szybę w zaparkowanym pod blokiem aucie. Zmusił służby, by odjechały sprzed budynku (wozy przestawiono w inne miejsce).
Jak informuje portal beskidzka24, mężczyzna prowadził taką rozmowę z mundurowymi:
– Widzę cię w tym kubraczku. Co masz w ręce?
– zapytał.
– Notatnik służbowy
– usłyszał odpowiedź.
– Połóż na ziemi, wtedy będziemy mogli rozmawiać
– zażądał mężczyzna i dodał:
– A teraz się rozbierz
– dodał.
Ostatecznie desperat stwierdził, że nie będzie dalej rozmawiać. Zdecydowano więc o wyłączeniu oświetlenia ulicy i odcięcia bloku od gazu.
Nocna akcja trwała bardzo długo. Brali w niej udział policjanci, ratownicy medyczni i strażacy z JRG1 i JRG2.
Inf.: beskidzka24