piątek, 24 stycznia 2020 16:33

Chrzanów: Historia we wspomnieniach: Historia rodziny Konecznych cz. 5

Autor Bernard Szwabowski
Chrzanów: Historia we wspomnieniach: Historia rodziny Konecznych cz. 5

W IV odcinku tego artykułu zaprezentowałem zdjęcie Wandy, żony Stanisława Konecznego z synami: Wiesławem i Jackiem. Tym razem przedstawiam zdjęcie ze Stanisławem i jego całą rodziną (żoną i synami).

Stanisław Koneczny podczas wojny działał w strukturach AK i ukrywał się. Przewidywał, że gestapo może go aresztować, tak jak jego przyjaciół ze Śląska. „Według relacji mojej matki i Jacka - napisał mi Wiesław senior [syn Stanisława - przyp. red.] - było to sierpniowego lub wrześniowego wieczoru (daty nie pamiętam) w 1943 roku. Do mieszkania, w którym mieszkaliśmy przy ulicy Mikołajskiej 12/6 przybyło trzech mężczyzn, pytając mamę o swego męża, mówili czystą polszczyzną... Do mojego ojca, który rzadko przebywał w naszym mieszkaniu, często przyjeżdżali różni mężczyźni, przeważnie z konspiracji, dlatego tych trzech mężczyzn mama wpuściła do mieszkania, myśląc, że to są przyjaciele jej męża. A jednak to byli gestapowcy i aresztowali mojego ojca. Ojciec był więziony najpierw w Krakowie w więzieniu Montelupich, a wkrótce potem został wywieziony do Rzeszy. Przebywał w obozie Sachsenhausen i w Brandenburgu koło Berlina, co ustaliliśmy dopiero po wojnie. Tam poddany został parodii sądu hitlerowskiego i skazany, tak jak wcześniej grupa „katowicka”, na ścięcie toporem. Wyrok wykonano 25.IX.1944 r.

- Podczas aresztowania nie było mnie w Krakowie - pisze dalej Wiesław senior. - W maju roku 1943 zostałem bowiem wywieziony do Niemiec, do Zella-Mehlis w Turyngii. O szczegółach dowiedziałem się dopiero po powrocie w 1945 roku, jednak o aresztowaniu i śmierci ojca wiedziałem już z listów mojej matki. Do matki niemiecką drogą urzędową dotarła bowiem informacja z lakoniczną wzmianką „ist gestorben” (umarł).

- Podczas wojny ojciec nie wykonywał swojego zawodu adwokata - wspomina Wiesław senior. - Wiadomo było, że inteligencja śląska, skupiająca różne organizacje, w tym Górnośląski Związek Przyjaciół Nauk założony w okresie międzywojenny przez błogosławionego ks. dr Emila Szramka, była śledzona i aresztowana przez hitlerowców. Już na początku wojny wielu z nich zginęło w różnych obozach. Jako zawód ojciec podał do obowiązującego w Generalnym Gubernatorstwie dowodu osobistego - handlowiec. I częściowo też, aby mieć środki utrzymania, wszedł w spółkę w sklepie z artykułami chemicznymi i toaletowymi. Sklep ten, znajdujący się w krakowskiej Hali Targowej przy ul. Grzegórzeckiej, prowadziła potem moja matka. Trudno mi powiedzieć, kiedy i jak ojciec znalazł się w konspiracji i zgodził się na współpracę. Faktem jest, że przed wojną jako adwokat miał w Katowicach dużo znajomości, a niejeden znajomy z Katowic z powodu wojny znalazł się w Krakowie. Być może, że z tej strony wyszła propozycja działalności antyhitlerowskiej. Niejeden z nich, też jak na ziemiach śląskich wcielonych do Rzeszy bywało, był przymusowo wpisany na tzw. Volkslistę, choć nadal czuł się Polakiem. Taki miał też prawo przekraczania granicy między Rzeszą a Generalnym Gubernatorstwem.

- Matka, tak jak ja i Jacek, niewiele wiedziała o działalności ojca. Z naszych dociekań powojennych wynika, że działał jako łącznik, przekazując wiadomości do centrali w Katowicach. Często wyjeżdżał z Krakowa na prowincję, zapewne w związku ze swoją działalnością. Nam i osobom z otoczenia mówił, że wyjeżdża w sprawach handlowych związanych ze wspomnianym sklepem z artykułami chemicznymi. Traf chciał, że właśnie był w Krakowie w tym fatalnym dniu, kiedy przyszli go aresztować. Trudno powiedzieć, kto przyczynił się do aresztowania ojca, kto był tym zdrajcą i donosicielem... Jak wyżej podałem, ojca w czasie okupacji odwiedzało w Krakowie wielu ludzi, w tym znajomi z Katowic. Ojciec był mimo wszystko zbyt ufny i zapewne mało ostrożny.

cdn.

Chrzanów - najnowsze informacje

Rozrywka