niedziela, 9 lipca 2023 07:44, aktualizacja rok temu

To miejsce jest fenomenem. Zasługiwało na przywrócenie mu historycznej prawdy

Autor Mirosław Haładyj
To miejsce jest fenomenem. Zasługiwało na przywrócenie mu historycznej prawdy

Cmentarz wadowicki jest dramatyczną i wymowną perełką wśród nekropolii wojennych i wojskowych. Niewielki, ale z wielkim bogactwem dziejów, pięknym, choć trudnym bagażem tradycji, a przy tym niewątpliwie urokliwie położony. Niemy świadek historii i świadectwo ludzkich tragedii. Także świadectwo prawie dwustu lat relacji międzynarodowych – mówi w rozmowie z Głosem24 wadowiczanin Michał Siwiec-Cielebon, badacz i znawca historii regionu. – Musimy pamiętać, że od czasu dokonanej w latach 1967-1968 urzędowej dewastacji Cmentarza Wojskowego w Wadowicach zupełnie zatarto jego historię. Ale równocześnie, dzięki w miarę regularnemu odnotowywaniu zgonów a często także ich przyczyn, dokumentacja ta zadaje kłam propagandzie rosyjskiej – dodaje.

W środę (28 czerwca) nastąpiło poświęcenie odnowionego „Cmentarza Narodów” w Wadowicach. W uroczystości uczestniczył I wicewojewoda małopolski Ryszard Pagacz. Obecni byli: konsul generalny Ukrainy w Krakowie Wiaczesław Wojnarowski, konsul Niemiec Dagmar Hillebrand, były honorowy konsul generalny Austrii w Krakowie Andrzej Tombiński oraz przedstawiciele służb mundurowych, instytucji, duchowieństwa i lokalnego samorządu.

Ofiary wielkiej epidemii tyfusu i cholery, żołnierze walczący w armii austriackiej na terenie Galicji, żołnierze Wojska Polskiego, zmarli w obozie internowania w Wadowicach, żołnierze ekshumowani oraz polegli na terenie gmin Wadowice, Kalwaria Zebrzydowska i Budzów w styczniu 1945 roku. Na wojskowym i wojennym cmentarzu w Wadowicach pochowanych jest ok. 5 tys. żołnierzy różnych armii i narodowości. Nekropolia zwana „Cmentarzem Narodów” przeszła kompleksową rewaloryzację i rekompozycję. – Oczywiście nie ma przesady w nazwie Cmentarz Narodów, choć przez wiele lat była ona traktowana jako nieadekwatna, przejaskrawiona – zaznacza Michał Siwiec-Cielebon. – Tymczasem ta nekropolia jest pewnym fenomenem historycznym. Nie dotyczy jednej epoki, czy jednego konfliktu, ale niczym w soczewce skupia elementy historii zarówno ziem polskich i Polaków, jak też narodów i państw Europy na przestrzeni ponad stulecia – tłumaczy.

Upamiętnienie wszystkich narodów

– Obecne urządzenie cmentarza pozwala poznać historię jego przekształceń i zawiera czytelny przekaz o pochodzeniu pochowanych. Inskrypcje na granitowych tablicach wymieniają niemal wszystkie narodowości Europy, których przedstawiciele tu spoczęli – równi wobec żołnierskiego losu, równi wobec śmierci – mówił w takcie uroczystości z okazji otwarcia zrewitalizowanej nekropolii wicewojewoda Ryszard Pagacz.

Na obwodzie centralnego placu rozmieszczono 12 granitowych tablic z inskrypcjami. 10 poświęconych jest żołnierzom poszczególnych narodów. Pozostałe są dedykowane cywilom wszystkich narodowości oraz Żołnierzom Nieznanym. – Ważnym aspektem nowej aranżacji „Cmentarza Narodów” jest fakt upamiętnienia na tablicy poświęconej Ukraińcom żołnierzy wojsk Republiki Ukraińskiej 1917-1922. Ukraińcy są jedną z dominujących wśród pochowanych tutaj grup narodowościowych. Cmentarz w Wadowicach jest ważnym punktem naszej historii i odbiciem dziejów Europy – zaznaczył wicewojewoda Pagacz.

Odnowienie 41 cmentarzy

Rewaloryzacja i rekompozycja cmentarza w Wadowicach została zrealizowana w ramach projektu Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020. Projekt pn. „Rewaloryzacja wybranych cmentarzy wojennych z okresu I wojny światowej położonych na terenie Brzeska, Tarnowa, Krakowa, Wadowic oraz powiatów bocheńskiego i tarnowskiego jako zespołu dziedzictwa o znaczeniu międzynarodowym” objął 41 nekropolii.

O znaczeniu i historii wadowickiej nekropolii porozmawialiśmy z wadowiczaninem Michałem Siwcem-Cielebonem, badaczem i znawcą historii regionu.

Michał Siwiec-Cielebon (przy mikrofonie) podczas uroczystości otwarcia zrewitalizowanej nekropolii/Fot.: MUW
Michał Siwiec-Cielebon (przy mikrofonie) podczas uroczystości otwarcia zrewitalizowanej nekropolii/Fot.: MUW

Panie Michale, zacznijmy od pytanie osobistego – jak przyjął pan informację o decyzji rewitalizacji cmentarza?
– Oczywiście z wielką radością. Zarówno sam obiekt, jako wyjątkowy element dziedzictwa historycznego, jak też niewątpliwie wszyscy pochowani na tej nekropolii zasługiwali na przywrócenie prawdy historycznej oraz pamięci o nich. Przypominałem o tym od wielu lat i cieszę się, że Małopolski Urząd Wojewódzki zdołał dzięki pomocy Urzędu Marszałkowskiego pozyskać środki na ten cel. O skali przedsięwzięcia świadczy także jego koszt. Koszt całego projektu, w którym rewitalizacją objęto 41 cmentarzy na terenie 13 gmin, wyniósł około 13 mln złotych, ale w tym sama rekompozycja i rewitalizacja Cmentarza Narodów to 3 mln. To pokazuje ogrom zadania, jakie stanęło przed organizatorami, projektantami i wykonawcami.

Rzeczywiście było to bardzo duże przedsięwzięcie. W pana ocenie rewitalizacja w Wadowicach powiodła się?
– Wiem, że projektanci postawili sobie trudne zadanie połączenia elementów historii Cmentarza Wojskowego i Cmentarza Wojennego nr 473 i w moim przekonaniu w pełni im się to udało. Oczywiście spotkałem się także z nieprzychylnymi komentarzami, że cmentarz w dawnym stanie zapuszczenia był „lepszy”. Być może niektórzy ludzie woleliby, aby ten zakątek Wadowic był zaniedbany, a jego prawdziwa historia pozostawała nieznana, bo zafałszowana przed ponad pół wiekiem. Ale na szczęście tak się nie stało i dziś oceniam, że prawda wygrała, przy okazji dając szanse na przypomnienie ciekawych, barwnych losów narodu i żołnierza polskiego, ale także burzliwych dziejów pańśtw sąsiednich i po prostu naszej części świata.

Uroczystości otwarcia zrewitalizowanej nekropolii/Fot.: MUW
Uroczystości otwarcia zrewitalizowanej nekropolii/Fot.: MUW

Pomówmy trochę o wspomnianych przez pana historycznych losach tej części świata. Nazywanie wadowickiej nekropolii wojskowej Cmentarzem Narodów może w pierwszej chwili wydawać się komuś, kto nie zna jego historii, nieco pompatyczne…
– Oczywiście nie ma przesady w nazwie Cmentarz Narodów, choć przez wiele lat była ona traktowana jako nieadekwatna, przejaskrawiona. Tymczasem ta nekropolia jest pewnym fenomenem historycznym. Nie dotyczy jednej epoki czy jednego konfliktu i niczym w soczewce skupia elementy historii. Zarówno ziem polskich i Polaków, jak też narodów i państw Europy na przestrzeni ponad stulecia. Musimy pamiętać, że od czasu dokonanej w latach 1967-1968 urzędowej dewastacji Cmentarza Wojskowego w Wadowicach zupełnie zatarto jego historię. Eksponowano jedynie fakt pochowania tutaj żołnierzy Armii Czerwonej, zaczęto także dodawać sugestię, że to cmentarz „żołnierzy radzieckich i polskich partyzantów”. I już w tym elemencie były dwa przekłamania, bowiem żaden partyzant polski, ani zresztą żadnej innej narodowości, na tej nekropolii nie spoczywa. W dodatku pochowani w Wadowicach czerwonoarmiści różnych narodowości polegli właśnie jako żołnierze Armii Czerwonej, dla której nazwę armia sowiecka, nie wiadomo dlaczego w Polsce błędnie interpretowaną jako radziecka, zaczęto stosować dopiero od lutego 1946 r. Tu proszę pozwolić mi na pewną – wydaje mi się, że konieczną – dygresję.

Bardzo proszę.
– Używanie słowa „radziecki” wobec czerwonego imperium rosyjskiego jest semantycznie niepoprawne, ale serwilistyczne i agenturalne władze PRL oczywiście wolały używać tej nazwy zamiast prawidłowego, acz w odbiorze społecznym nacechowanego raczej negatywnie, określenia „sowiecki”. Słowo „radziecki” w języku polskim oznacza po prostu przynależny czy stosowny do rady, jako zbiorowego organu, względnie radnego jako członka tego organu. Mamy urząd radziecki, fotel (czy też stolec) radziecki, a w niektórych miastach także ulice Radzieckie, jako te, przy których znajdowały się jakieś siedziby czy też instytucje samorządów. Z tym problemem semantycznym mieliśmy zresztą do czynienia w języku polskim już w okresie II Rzeczypospolitej, ponieważ część interpretatorów, ulegających dość powszechnemu w lewicowej i pseudoobiektywnej narracji pozytywnego mitu Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich, uważało tłumaczenie sowietów na rady jako słuszne. Bo przecież było to – oczywiście jedynie z nazwy – „państwo rad robotniczych czy żołnierskich”. Patrząc jednak na formalne funkcjonowanie owych sowietów (bardziej wieców pod dyktat partii bolszewickiej, niż jakiejkolwiek formy rzeczywistego „radzenia” czy samorządu), tym bardziej poprawne jest stosowanie określenia sowiety. W Polsce mającej wielowiekowe tradycje rad, rajców i radziectwa, jako godności oraz współuczestnictwa i współstanowienia prawa, dla dobra ogólnego nie powinniśmy używać języka narzuconego przez wroga i w dodatku mieszającego i równouprawniającego porządek dobra i zła.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice

Rozumiem, a jak się to ma do wadowickiej nekropolii?
– Wracając na wadowicki Cmentarz Narodów – od prawie czterdziestu lat przypominam o tym, że pochowani tu zostali żołnierze kilkunastu narodowości. Na dzień dzisiejszy możemy się doliczyć przynajmniej szesnastu, a także wielu państw istniejących i wojujących na przestrzeni od schyłku pierwszej połowy XIX w. do końca pierwszej połowy XX w. Formalnie pochówków na tej wadowickiej nekropolii dokonywano na przestrzeni 107 lat, od 1848 do 1955 r. Nazwa Cmentarz Narodów wzięta została ze słów mojej ś. p. mamy, która, przyprowadzając mnie tu jako małego chłopca, zawsze przypominała mi, że to nie jest cmentarz wyłącznie rosyjski, czy sowiecki, ale że pochowano tu na przestrzeni lat żołnierzy i cywilów z wielu państw i narodów.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice

Jak doszło do założenia tej nekropolii?
– Cmentarz wojskowy w Wadowicach, nazywany także czasami cmentarzem wojskowego szpitala epidemicznego, powstał ok. 1848 r. Zgodnie z austriackimi przepisami sanitarnymi, cmentarze (często znajdujące się w centrach miejscowości, wokół kościołów) miały być przeniesione, a nowe zakładane w pewnej odległości od skupisk zabudowań mieszkalnych. Nowy cmentarz parafialny w Wadowicach zlokalizowany został w 1822 r. w odległości kilkuset metrów od centrum miasta w kierunku południowym. Tymczasem w kilka lat później, w 1830 r. wojskowe władze austriackie zadecydowały o zbudowaniu w Wadowicach dużego obiektu szpitalnego, przeznaczonego dla chorych żołnierzy z formacji rozmieszczonych wzdłuż pobliskiej granicy zaborów. W tamtym czasie (w latach 1815-1846) Kraków nie był jeszcze włączony do Austrii, był Wolnym Miastem, stolicą Rzeczypospolitej Krakowskiej. Zatem najbliższym ważnym miastem położonym w bliskim zapleczu granicy były właśnie Wadowice. Obiekt szpitala zbudowano jednak kilkaset metrów na północ od centrum miasta, czyli w kierunku przeciwległym od niedawno założonego cmentarza.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice

Stąd wspomniana przez pana nazwa cmentarza wojskowego szpitala epidemicznego?
– Tak, zresztą na przestrzeni kilkudziesięciu lat szpital nosił różne nazwy: Szpital Załogi, Szpital Epidemiczny, Szpital Rezerwowy. Okres trzydziestu lat po Kongresie Wiedeńskim nie był czasem wielkich wojen, zatem nie byłoby problemu z chowaniem zmarłych w wojskowym szpitalu, gdyby nie fakt, że Wadowice i okolice, ale także wojskowe formacje stacjonujące w dość rozległym cyrkule (okręgu – dop. red.), bardzo często w tamtych latach nękały epidemie chorób zakaźnych, głównie różnych odmian tyfusu, czasem także czerwonki czy cholery. Ponieważ w roku 1847 w Wadowicach i okolicy miała miejsce fala epidemii cechująca się wielką śmiertelnością, która objęła także stacjonujących w okolicy oraz leczonych w szpitalu wojskowym żołnierzy, zauważono, że transportowanie zwłok zmarłych na zarazę przez całe miasto może stanowić istotne zagrożenie. Nie jest wykluczone, że tak właśnie w tamtym roku było, biorąc pod uwagę, że w trzech poprzednich latach odnotowywano w parafii wadowickiej śmiertelność na poziomie od 261 do 390 osób, a we wspomnianym 1847 r. aż 1712. Mogło to być zatem pewne „błędne koło”, przed ponowieniem którego chciano się zabezpieczyć. Ale to tylko hipoteza. Faktem jest, że w 1848 r. podjęto decyzję o utworzeniu odrębnego miejsca pochówków dla zmarłych w Szpitalu Wojskowym. Wybrano miejsce położone nieco bardziej na północ od obiektu szpitala, w polach na skarpie nad stawami. Na pochodzącej z 1845 r. mapie katastralnej Wadowic w tym miejscu zaznaczony jest krzyż, być może zatem było to miejsce, w którym wcześniej zlokalizowany był jakiś cmentarz epidemiczny, ale nie ma co do tego pewności.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: MUW
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: MUW

Wiadomo kogo, jako pierwszego, pochowano na nowym cmentarzu?
– Według dawniejszych ustaleń pierwszym pochowanym na tej nekropolii był szeregowiec narodowości czeskiej służący w armii austriackiej Josef Scheda (rocznik 1821), zmarły 25 lutego i pochowany 27 lutego 1849 r. Analiza zapisów w księdze pochowanych wojskowych parafii Wadowice ujawniła jednak zapis dotyczący pochówku o trzy miesiące wcześniejszego z oznaczeniem „Militär Friedhof”. Szeregowy Karl Merkel (ur. w 1806 r. na Morawach) zmarł w wadowickim szpitalu wojskowym 23 listopada 1848 r. i pochowany został na Cmentarzu Wojskowym 25 listopada tegoż roku. Ciekawostką jest, że w 1849 r., po kilku pogrzebach żołnierzy armii austriackiej (wtedy jeszcze nie była to armia austro-węgierska, bo monarchia dualistyczna powstała dopiero w 1867 r.), na cmentarzu pochowano 73 żołnierzy armii rosyjskiej. Przez wiele lat historycy czy badacze uznawali, że byli to jeńcy wojenni. Tymczasem w rzeczywistości byli to ówcześni sojusznicy Austrii. Powstanie Wiosny Ludów na Węgrzech w 1848 r. spowodowało znaczny kryzys państwa austriackiego. Mając problem z jego stłumieniem, cesarz Austrii Franciszek Józef I zwrócił się w Ramach „Świętego Przymierza” o „bratnią pomoc” do Cesarza Wszechrusi Mikołaja I. Dla spacyfikowania powstania na Węgry skierowano dwustutysięczny korpus interwencyjny dowodzony przez „księcia warszawskiego” i namiestnika Królestwa Polskiego po stłumieniu Powstania Listopadowego lat 1830/31, feldmarszałka Iwana Paskiewicza. Korpus ten powracał przez Wadowice i okolice w jesieni 1849 r. w granice imperium carskiego i w wadowickim Szpitalu Wojskowym pozostawił grupę chorych żołnierzy, spośród których właśnie 73 zmarło i zostało pochowanych w Wadowicach. Już wtedy możemy mówić o cmentarzu wielonarodowym, gdyż żołnierze rosyjscy (w tym niewątpliwie Polacy z zaboru rosyjskiego) reprezentowali pułki rekrutowane z różnych zakątków carskiego imperium: ładockiego, mohylowskiego, muromskiego, niżnogrodzkiego, połtawskiego, symbirskiego oraz z pułku Kozaków Dońskich.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice

Na Cmentarzu Narodów znajduje się ok. 5 tys. grobów. Jak często na nekropolii odbywały się pochówki?
– Do wybuchu I wojny światowej na Cmentarzu Wojskowym z reguły dokonywano rocznie od jednego do kilkunastu, rzadziej kilkudziesięciu pogrzebów. W niektórych latach np. w 1909, 1911 i 1912 nie odnotowano ani jednego pochówku. Z kolei w innych latach, zwłaszcza tuż po połowie XIX w., grzebano po niewiele mniej niż stu zmarłych, np. 99 w 1852 r., 91 w 1856, czy 88 w 1853. Rekordowe pod względem liczby pochówków były lata: 1855 – 354 pogrzebów, 1849 – 293, 1854 – 142, 1850 – 140 oraz 1856 – 136 pogrzebanych. Zapisy potwierdzają, że wysokie liczby zmarłych wynikały ze wspomnianych nawrotów epidemii (cholera, tyfus) nawiedzających tę część Galicji do końca lat 50. XIX w. Ogółem pochowano w tym okresie 1912 żołnierzy.

Uroczystości otwarcia zrewitalizowanej nekropolii/Fot.: MUW
Uroczystości otwarcia zrewitalizowanej nekropolii/Fot.: MUW

Domyślam się, że zwiększoną liczbę pochówków odnotowano w czasie I wojny światowej.
– Tak. W początkach 1915 r. wadowicki cmentarz wojskowy włączony został do galicyjskiego systemu grobownictwa wojennego i oznaczony numerem 473. W latach I wojny światowej pochowano na tym cmentarzu co najmniej 1468 zmarłych (a być może znacznie więcej), w większości żołnierzy, ale także co najmniej kilkunastu cywilów pracujących jako personel pomocniczy wojska, internowanych czy więźniów. Umierali w wadowickim szpitalu wojskowym, w garnizonie, w obozach i szpitalach jenieckich, których zwłaszcza w początkowym okresie wojny zlokalizowano w Wadowicach wiele. To wtedy cmentarz ten staje się jeszcze bardziej Cmentarzem Narodów, bowiem wśród pochowanych odnotowano nie tylko przedstawicieli wielonarodowościowej armii austro-węgierskiej, ale również wielonarodowościowej armii rosyjskiej, a także żołnierzy niemieckich (określanych czasem po dawnemu jako pruscy, choć reprezentowali także inne kraje Niemiec). Na wadowickim cmentarzu wojennym pochowano także kilku żołnierzy Legionów Polskich, zmarłych w tutejszym szpitalu z ran, ale przede wszystkim z powodu chorób: tyfusu, czerwonki, gruźlicy czy grypy hiszpanki. Również w roku 1915 po raz pierwszy powiększono obszar cmentarza, wychodząc poza okolone płotem granice cmentarza wojskowego. Z czasem Cmentarz Wojenny nr 473 zajął obszar obecnego wadowickiego cmentarza komunalnego oraz sąsiadujących z nim ogródków działkowych. To wtedy wadowickie Stowarzyszenie Pań Czerwonego Krzyża ufundowało wysoki, kilkumetrowy krzyż ustawiony na ówczesnym centralnym placu cmentarza, z inskrypcją „Jam jest Zmartwychwstanie i Żywot, kto we mnie wierzy żyw będzie, choćby umarłym był”.  Przy bramie wejściowej na cmentarz usytuowano głaz z czterowierszem: „Gdyby łzy nie wysychały, źródło łez by tu powstało, Bohaterom pomnik trwały, miast kamienia zbudowało”. To dane z różnych relacji i, co ciekawe, także różniących się szczegółami, bo według innej relacji w czterowierszu nie było napisane „źródło łez” tylko „morze łez”. Ze względu na brak dokumentacji fotograficznej trudno dzisiaj jednoznacznie rozstrzygnąć te szczegóły.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: MUW
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: MUW

Czy cmentarz kryje jeszcze jakieś „sekrety”, czy raczej jego historia jest dobrze udokumentowana?
– Nie zawsze precyzyjne są też informacje o pochowanych na cmentarzu. Ot, choćby taka ciekawostka, jak brak w spisach pochowanych osoby księdza Stanisława Kazimierza Japoła. Kapłan ten pochodził ze Starego Sącza. Święcenia otrzymał w 1913 r. Po najeździe Rosjan na Galicję jako wikary w Bolesławiu (pow. dąbrowski) pomagał swoim parafianom przetrwać okupację. Zachorował na zapalenie płuc i następnie gruźlicę, ale po leczeniu w Zakopanem zgłosił się w 1916 r. do służby wojskowej jako kapelan. Na froncie wołyńskim ponownie zachorował na gruźlicę i został odesłany na tyły, gdzie przebywał kolejno w szpitalach wojskowych w Nowym Sączu, Suchej i w Wadowicach. Tu, będąc pacjentem, pomagał równocześnie w posłudze kapelanowi szpitala. Zmarł 14 lipca 1917 r. i został pochowany na cmentarzu wojskowym, ale po latach prawie nikt o tym nie pamiętał. Gdyby nie dwie relacje, w tym mojej ś. p. babci, nie szukałbym o nim informacji, bo nie ujęto go w spisach pochowanych. Tymczasem dane z innych źródeł, m.in. z archiwum Kurii Diecezjalnej w Tarnowie, potwierdziły fakt jego pochówku na Cmentarzu Narodów.

Czy cmentarz wykorzystywany był tylko do zakończenia I wojny światowej?
– Nie. Zakończenie I wojny światowej przyniosło wprawdzie formalny pokój w Europie, ale odrodzona po latach zaborów Polska musiała walczyć o swoje przetrwanie oraz granice. Niemal automatycznie obiekty obozów i szpitali jenieckich zapełniły się kolejnymi jeńcami, tym razem z państw walczących przeciwko Polsce, a Szpital Wojskowy zapełnił się rannymi i chorymi żołnierzami Wojska Polskiego. W latach wojen i walk 1918-1921 na cmentarzu pochowano kolejnych co najmniej 2237 żołnierzy i cywilów zmarłych z wycieńczenia, ran oraz chorób. Mówię co najmniej, gdyż weryfikacja przez zderzenie różnych źródeł cały czas jeszcze trwa. Spisy nie zawsze są ścisłe, a równocześnie nie są kompletne, nie zachowały się wszystkie metryki śmierci, oficjalne listy poległych nie wszystkich ujmują, a w przypadku niektórych żołnierzy podają, te same osoby w kilku wersjach nazwiska czy imienia. To wszystko w miarę możliwości oraz dostępności materiałów źródłowych trzeba sprawdzić i zweryfikować. Ale równocześnie, dzięki w miarę regularnemu odnotowywaniu zgonów, a często także ich przyczyn, dokumentacja ta zadaje kłam propagandzie rosyjskiej.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: MUW
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: MUW

Może pan przybliżyć ten wątek?
– Po oficjalnym ujawnieniu przez Michaiła Gorbaczowa sowieckiego sprawstwa Zbrodni katyńskiej, sowieccy historycy równolegle otrzymali zadanie znalezienia jakiegoś „równoważnika” dla niej i wykreowali narrację, że eksterminacja obywateli polskich była reakcją – a mówiąc wprost, zemstą – za śmierć licznych żołnierzy bolszewickich w polskiej niewoli w latach 1918-1921. Rosyjscy historycy-propagandyści ignorują przy tym fakt, że w Polsce nikt nie usiłował ukrywać, iż niektórzy jeńcy umierali, ale przede wszystkim, że ich śmierć nie wynikała ze zbrodniczych działań kogokolwiek, a z chorób i ciężkich warunków życia wojennego, które dotykały także żołnierzy polskich. I ten cmentarz, poprzez pochowanie na nim wspólnie i równolegle obywateli zarówno polskich, jak też państw walczących z Polską, pokazuje tę oczywistą prawdę o równości wszystkich uczestników wojny (także cywilów) wobec śmierci. Bo trzeba tu podkreślić także i ten fakt, że nie tworzono jakichś odrębnych kwater dla poszczególnych armii czy narodowości, ale grzebano w kolejności zgonów, bez względu, czy byli to swoi, czy obcy. A co do owych propagandowych rosyjskich manipulacji, to wypada podkreślić, że w okresie I wojny światowej także zmarła w wadowickich szpitalach oraz obozach znaczna grupa żołnierzy i w tym przypadku Rosjanie nie stawiają Austrii zarzutu mordowania jeńców. To także obnaża ich intencje.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice

A jak kształtowała się historia cmentarza w międzywojniu?
– W latach międzywojennych na Cmentarzu Wojskowym grzebano żołnierzy wadowickiego garnizonu (głownie 12 pułku piechoty Ziemi Wadowickiej), którzy zmarli w wyniku samobójstw, chorób czy wypadków w trakcie służby, a których rodziny nie zażądały pochowania ich w rodzinnych miejscowościach. Było takich grobów kilkanaście. Niestety, z powodu niekompletności rozkazów dziennych pułku zachowanych w Centralnym Archiwum Wojskowym nie wszystkie nazwiska pochowanych z tego okresu udało się ustalić. W okresie II RP wadowicki Cmentarz Wojenny, którego powierzchnię powiększano dwukrotnie, w roku 1915 i 1919, zajmował w znacznej części grunty prywatne przez wojsko, a później administracje publiczną tylko dzierżawione. Ponoszone corocznie koszty dzierżawy były dla państwa znaczne, zatem zaproponowano właścicielom działek, że administracja odkupi od nich działki i scali cmentarz z cmentarzem wojskowym. Jednak nie wszyscy właściciele działek wyrażali zgodę na takie rozwiązanie, a kwoty żądane przez innych właścicieli przekraczały możliwości posiadanego na ten cel budżetu. W 1938 r. podjęto decyzję o ekshumacji obszaru Cmentarza Wojennego i komasacji pochówków w obrębie Cmentarza Wojskowego. Ekshumowanych w podziale na Polaków, Rosjan, Niemców i Austriaków pochowano w czterech specjalnie wykopanych mogiłach masowych. Prace ekshumacyjne i komasacyjne zakończono wiosną 1939 r.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice

W czasie II wojny światowej nekropolia pozostała w użyciu.
– Wraz z wybuchem II wojny światowej cmentarz ponownie zaczęto wykorzystywać, choć nie na taką skalę, jak w poprzedniej wojnie. We wrześniu 1939 r. pochowano na wadowickim cmentarzu wojskowym co najmniej sześciu Polaków (pięciu 5 września i jednego 9 września) oraz jednego Niemca, którego później, w lutym 1940 r., ekshumowano na cmentarz w granicach starej Rzeszy. W 1945 r. wzdłuż wschodniego skraju cmentarza wykopano pozycje strzeleckie i gniazdo moździerza. Prawdopodobnie nie zostały wykorzystane w czasie walk, ale po ich zakończeniu i zajęciu Wadowic przez Armię Czerwoną zostały w tych okopach zagrzebane zwłoki co najmniej kilkudziesięciu Niemców poległych w Wadowicach i Tomicach. Poległych w mieście czerwonoarmistów pochowano w dwóch masowych grobach na środku Rynku (pl. Jana Pawła II) oraz na kortach tenisowych Wojskowego Klubu Sportowego w ogrodzie Graffów-Opydów przy ul. 3 Maja (Lwowskiej). Ponieważ ziemia była zmarznięta pochowano ich dość płytko. Kiedy wiosną rozkładające się ciała zaczęły cuchnąć, ekshumowano je i pochowano właśnie we wspomnianym okopie na Cmentarzu Wojskowym. W dwa lata później (w 1947 r.) ówczesny starosta wadowicki Stanisław Łyczkowski zarządził ekshumację wszystkich sowietów pochowanych na terenie powiatu i pochowanie ich w specjalnie przygotowanych mogiłach zbiorowych na Cmentarzu Wojskowym. Łącznie pochowano wtedy według zachowanej dokumentacji 1399 krasnoarmiejców, w większości bezimiennych. Znano wtedy nazwiska tylko trzech pochowanych, obecnie znane jest ponad sto nazwisk, a zatem niecałe 10 procent.

Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice
Cmentarz Narodów w Wadowicach/Fot.: UM Wadowice

Później cmentarz nie był już używany?
– Wspomniane pochówki byłyby ostatnimi, gdyby nie fakt pochowania na cmentarzu w listopadzie 1955 r. ppor. ludowego WP Aleksandra Abidulina. Ten pochodzący z Wilna młody oficer został doprowadzony do samobójstwa szykanami Informacji Wojskowej. Przez dwa lata różnymi metodami zmuszano go do współpracy, inwigilowano i represjonowano jego rodzinę. Po jego śmierci rozpuszczono pogłoskę, że jej przyczyną był zawód miłosny. Zatem, jak już wspominałem, w historii tego cmentarza jak w soczewce skupiają się burzliwe i tragiczne dzieje Polski i świata.

Mówiliśmy o bogactwie historii związanej z wadowicką nekropolią. Jak zatem oceniłby pan jej wartość pod tym kątem?
– Wartość historyczna Cmentarza Narodów jest nie do przecenienia. I chyba nie ma skali porównawczej. Cmentarz wadowicki jest dramatyczną i wymowną perełką wśród nekropolii wojennych i wojskowych. Niewielki, ale z wielkim bogactwem dziejów, pięknym choć trudnym bagażem tradycji, a przy tym niewątpliwie urokliwie położony. Niemy świadek historii i świadectwo ludzkich tragedii. Także świadectwo prawie dwustu lat relacji międzynarodowych. W kontekście toczącej się tuż za naszą granicą wojny warto przypomnieć chociażby o pochowanych tutaj Ukraińcach. Byli to niegdyś żołnierze armii carskiej, później formacji zbrojnych kilku powstających u schyłku I wojny światowej ukraińskich organizmów państwowych, republiki sowieckiej i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, ale przede wszystkim żołnierze Ukraińskiej Republiki Ludowej, najważniejszego przejawu wybicia się Ukraińców na niepodległość. Do Wadowic trafili jako jeńcy i internowani, gdy odradzająca się Polska toczyła z nimi walki o granice, kolejni umierali później jako żołnierze Armii Ukraińskiej, pozostającej w sojuszu z Polską i walczącej wraz z Wojskiem Polskim przeciwko bolszewickiej agresji. Kolejni polegli i zmarli na Ziemi Wadowickiej jako żołnierze armii sowieckiej w 1945 r., bo przecież stanowili znaczący odsetek tej armii. Ale myślę, że zwłaszcza na tym cmentarzu warto podkreślać przede wszystkim ten najważniejszy – sojuszniczy aspekt naszej wspólnej historii. Cmentarz jest także świadkiem przemian politycznych w samej monarchii habsburskiej. Pierwszych zmarłych pochowano tutaj jako żołnierzy armii austriackiej, choć byli różnych narodowości, od 1867 r. kolejnych chowano jako żołnierzy wspólnej armii austro-węgierskiej oraz austriackiej Obrony Krajowej i węgierskiego Honvedu. A przecież cały czas to było to samo państwo. Trudno to wszystko ująć w tablicach epitafijnych, które z zasady nie powinny być przegadane. Szczegóły podaje się w podręcznikach i opracowaniach, a np. armia sowiecka, zanim stała się Armią Czerwoną, była przez kilka miesięcy po prostu armią bolszewicką. To pokazuje także trudność, przed jaką stanęli projektanci. Musieli w możliwie najprostszy sposób ująć istotę upamiętnienia w sytuacji w której historyczna materia ponad stu lat dziejów Cmentarza narodów jest w pewien sposób płynna.

Inf.: Małopolski Urząd Wojewódzki w Krakowie
Fot. gł.: UM Wadowice

Wadowice

Wadowice - najnowsze informacje

Rozrywka