Dnia 10 lipca 1946 roku w Dębicy miejscowa i okoliczna ludność jak co tydzień śpieszyła na rynek, gdzie od połowy XVII wieku co środę odbywał się targ. Część z nich musiała się tam udać w wyniku służbowych poleceń, lecz większość z nich nie przypuszczała, że będzie świadkami wydarzenia, które do dzisiaj budzi wiele emocji i jako jedno z niewielu wydarzeń wprowadziło nasze miasto na karty historii Polski XX wieku. Była to jedna z ostatnich publicznych egzekucji jakiej dokonano w naszym kraju. Ale zanim do niej doszło przyjrzyjmy się przebiegowi wypadków, które do niej doprowadziły.
Wraz z zakończeniem II wojny światowej do władzy na ziemiach polskich doszło ugrupowanie polityczne nie mające wówczas szerszego poparcia wśród społeczeństwa, za to cieszące się poparciem Józefa Stalina, ówczesnego przywódcy związku Radzieckiego, którego główną ideą było rozprzestrzenianie rewolucji proletariackiej na całą Europę. Nie po to wysyłał on setki tysięcy swoich żołnierzy by pokonać hitlerowskie Niemcy, lecz by jak najdalej na zachód przesunąć strefę swoich wpływów. W ten sposób jego ofiarą została także Polska, nota bene sojusznik ZSRR w walce z faszyzmem. Z rozkazu Stalina nowe siły polityczne zaczęły umacniać swoją polityczną pozycję. Szczególnie trudno przychodziło im to na terenach Małopolski, ziemiach tradycyjnie konserwatywnych, a jednocześnie z silnie rozwiniętym ruchem ludowym i o mocnych korzeniach patriotycznych.
Kiedy w styczniu 1945 roku ostatni dowódca Armii Krajowej generał Leopold Okulicki pseudonim „Niedźwiadek” wydał rozkaz o rozwiązaniu tej formacji, nie chciał dopuścić do przedwczesnej konfrontacji między polskim podziemiem patriotycznym, a wkraczającymi wojskami sowieckimi, chociaż na przykładzie powstałej w lipcu 1944 roku tzw. Polski Lubelskiej widział doskonale charakter nowej władzy. Sam nie przypuszczał, że niedługo później zostanie podstępnie aresztowany i skazany w słynnym moskiewskim „procesie szesnastu”.
Jak w tym czasie wyglądała sytuacja w naszym regionie? Na bazie struktur Armii Krajowej zaczęła się tworzyć nowa organizacja NIE, a następnie WiN [Wolność i Niezawisłość], której szeregi zasilili byli żołnierze AK, ci którzy albo nie wyszli z podziemia, albo uniknęli fali aresztowań, jaką przeprowadziło NKWD [Naczalnyj Kamitet Wnutriennych Dieł czyli sowiecki aparat bezpieczeństwa] i szkolący się przy doświadczonych kolegach pracownicy UB [Urząd Bezpieczeństwa]. Równocześnie walkę z nowym systemem dalej prowadzili żołnierze NSZ {Narodowe Siły Zbrojne], organizacji która wcześniej nie była podporządkowana Rządowi RP na Uchodźctwie. Zresztą na początku 1946 roku NSZ został podporządkowany Narodowemu Zjednoczeniu Wojskowemu [NZW]. W okolicach Dębicy prawie nie występowały oddziały NZW „własnego chowu”, mimo stosunkowo niechętnej postawy miejscowej ludności wobec komunistów, ale takowe pojawiały się z południowej Rzeszowszczyzny i Sądecczyzny i przechodziły w drodze na zachód i północ. Jednym z takich „wędrowniczków” był oddział Jana Stefki pseudonim „Mściciel”, człowieka, który wcześniej był właścicielem młyna w Przecławiu. Wiosną 1939 roku został zarządcą majątku ziemskiego hrabiego Stanisława Reya, a od listopada tegoż samego roku pełnił funkcję [z nadania niemieckiego okupanta] wójta Przecławia, międzyczasie biorąc udział w kampanii wrześniowej 1939 roku jako żołnierz Wojska Polskiego. W oczach hitlerowców musiał się dobrze sprawować ponieważ od listopada 1940 do sierpnia 1944 roku pracował na kierowniczym stanowisku w niemieckiej organizacji budowlanej „Todt”, co wobec Polaka było absolutną rzadkością, zwłaszcza na naszych terenach. Wraz z wkroczeniem wojsk sowieckich na Rzeszowszczyznę gwałtownie zmienił front i zapatrywania, co poskutkowało wstąpieniem przez niego w styczniu 1945 roku do komunistycznej PPR [Polska Partia Robotnicza]. [cdn]
Pocztówka ze zb. Joanny i Jacka Dymitrowskich