To nie było zwykłe zgłoszenie. W poniedziałek do Komisariatu Policji IV w Krakowie przyszła kobieta, która powiedziała funkcjonariuszom, że jej koleżanka od pewnego czasu jest przetrzymywana przez znajomego mężczyznę w różnych miejscach na terenie Krakowa. Zgłaszająca zauważyła na jej ciele obrażenia – dopiero wtedy poszkodowana zdecydowała się opowiedzieć o tym, co przeżywa.
Zaczęło się od znajomości
Z relacji świadka wynikało, że pokrzywdzona kilka tygodni wcześniej nawiązała bliższą znajomość z 34-latkiem. Z czasem mężczyzna zaczął ją kontrolować, stosował przemoc fizyczną i psychiczną, groził jej pozbawieniem życia, a nawet używał przedmiotu przypominającego broń. Kobieta była kilkukrotnie przetrzymywana wbrew woli – za każdym razem w innym miejscu w Krakowie – i w tym czasie była także wykorzystywana seksualnie. Sprawca zabrał jej telefon i zabronił komukolwiek mówić o zdarzeniach. Zastraszona, nie zgłosiła się na policję.
Poszukiwania zaginionej kobiety
W chwili zgłoszenia znajoma powiedziała policjantom, że od kilku godzin nie ma kontaktu z poszkodowaną i obawia się, że mężczyzna znów ją uwięził. Funkcjonariusze od razu pojechali pod adres kobiety w Krakowie – nikogo tam nie zastali. Ustalili jednak, że ofiara może przebywać w jednej z miejscowości w Małopolsce. Ten trop okazał się trafny: policjanci odnaleźli kobietę i przewieźli ją do krakowskiej jednostki, gdzie złożyła szczegółowe zeznania.
W trakcie tych czynności wyszło na jaw, że 34-latek nie działał całkiem sam. W proceder miał być zaangażowany co najmniej jeszcze dwie kobiety: jego żona oraz 29-latka, z którą utrzymywał bliski kontakt. Obie miały pomagać w zastraszaniu i kontrolowaniu ofiary.
Trop prowadzi do Wrocławia
Krakowscy policjanci wspólnie z funkcjonariuszami z Wydziału do walki z Przestępczością przeciwko Życiu i Zdrowiu szybko ustalili adres zamieszkania podejrzanego w Krakowie. Na miejscu zastali tylko jego 27-letnią żonę. W mieszkaniu znaleziono narkotyki, więc kobieta została zatrzymana.
Śledczy ustalili, że 34-latek próbował uciec z Małopolski i ukrywa się we Wrocławiu. Informacje przekazano tamtejszym policjantom. We wtorek wrocławscy funkcjonariusze wspólnie z policjantami z komisariatu Wrocław-Fabryczna najpierw zatrzymali 29-letnią kobietę, która pomagała sprawcy. Gdy 34-latek usłyszał policjantów pod drzwiami, próbował uciekać: zszedł po balkonach do mieszkania piętro niżej i wtargnął do lokalu należącego do obcej osoby. Szybko został obezwładniony i zatrzymany. W mieszkaniu, w którym ukrywała się para, znaleziono kolejne zabronione substancje – dlatego zatrzymano również właściciela lokalu.
Jeszcze tego samego dnia 34-latek i 29-latka zostali przewiezieni do Krakowa i osadzeni w policyjnym areszcie.
Zarzuty i areszt
30 października 34-latek usłyszał szereg bardzo poważnych zarzutów: bezprawnego pozbawienia wolności na ponad 7 dni, grożenia pozbawieniem życia, naruszenia miru domowego, stosowania przemocy w celu zmuszenia do określonego zachowania oraz doprowadzenia przemocą do obcowania płciowego. Grozi mu do 15 lat więzienia, ale ponieważ działał w warunkach recydywy, kara może być wyższa. Na wniosek Prokuratury Rejonowej Kraków–Krowodrza sąd aresztował go na 3 miesiące.
29-latka odpowie m.in. za groźby, niepowiadomienie organów ścigania o przestępstwie oraz za posiadanie narkotyków – wobec niej zastosowano dozór i zakaz kontaktowania się z pokrzywdzoną. Żona 34-latka usłyszała zarzuty współudziału w bezprawnym pozbawieniu wolności oraz posiadania nielegalnych substancji – także w jej przypadku prokuratura zastosowała dozór i zakaz zbliżania się do ofiary. Właściciel wrocławskiego mieszkania będzie odpowiadał za posiadanie narkotyków.
Policja podkreśla, że sprawę uratowało zgłoszenie osoby trzeciej – gdy ofiara jest zastraszona, to właśnie świadkowie mogą przerwać przemoc.














![Najpiękniejszy cmentarz w Krakowie? Ten jest mocnym kandydatem [FOTO]](https://cdn.glos24.pl/2023/10/IMG_20201024_123315--1-_w300.webp)




