niedziela, 1 sierpnia 2021 10:00, aktualizacja 3 lata temu

Piękna i inspirująca. "Niektóre mogłyby i dziś zrobić furorę"

Autor Aleksandra Tokarz
Piękna i inspirująca. "Niektóre mogłyby i dziś zrobić furorę"

Dwór z aksamitu i pereł – wyjątkowy pokaz mody renesansowej, za nami. Widzowie, choć na chwilę, mogli poczuć się jak w czasach Jagiellonów. Stroje zapierały dech w piersiach, a wyjątkowa dbałość o detale przyciągała wzrok. Pokaz na Dziedzińcu Zamku na Wawelu na długo pozostanie w pamięci. O modzie renesansowej i kulisach przygotowania wydarzenia mówi dr Maria Molenda – autorka projektów ubiorów i koncepcji pokazu, prezes nowosądeckiej fundacji Nomina Rosae.

Podczas pokazu mody renesansowej "Dwór z aksamitu i pereł" 24 lipca dziedziniec zamku Królewskiego na Wawelu wypełnił się przygotowanymi niezwykle pieczołowicie i zapierającymi dech w piersiach kreacjami. Widzowie podziwiali je w tańcu i na dziedzińcu, gdzie tworzyli żywe obrazy. Gościem specjalnym wydarzenia był Faber - Fabio Lo Piparo, mediolański artysta tworzący stroje historyczne haute couture, który sam zaprezentował niektóre swoje dzieła.

Pokazowi towarzyszyła muzyka z epoki w wykonaniu zespołu Floripari pod kierunkiem Aleksandra Tomczyka i narracja wprowadzająca w prezentowane ubiory i noszących ją bohaterów.  

Pokaz strojów renesansowych rozpoczął się od królowej Bony. Nie bez powodu. Potocznie uznaje się, że to właśnie Bona Sforza była sprawczynią wielkiej modowej rewolucji na dworze Jagiellonów. Czy tak było faktycznie? Czym charakteryzowała się moda renesansowa? Jak długo trwały przygotowania? W końcu - czy coś z tej historii może przeniknąć do naszych czasów? Na te, i inne pytania odpowiada historyk, kostiumolog i kostiumograf z Nowego Sącza dr Maria Molenda – autorka projektów ubiorów i koncepcji pokazu, prezes nowosądeckiej fundacji Nomina Rosae, specjalizującej się w odtwarzaniu historycznych ubiorów.

Pani doktor, jak to właściwie było z tą modową rewolucją? Czy to jej zawdzięczamy zainteresowanie modą włoską na polskim dworze?  

- Przyjęło się uważać, że przyjazd Bony zrewolucjonizował polską modę. Jednak w rzeczywistości dostępne źródła wcale nie przyznają Bonie palmy pierwszeństwa jeśli chodzi o propagowanie włoskiej mody, ani nie potwierdzają, aby w znacznym stopniu przeobraziła polskie gusta. Z włoską modą dwór królewski, a także mieszkańcy Krakowa, zetknęli się już w epoce średniowiecza. Sprzyjały temu kontakty handlowe i dyplomatyczne, studia podejmowane w Italii czy indywidualne podróże. Również w Polsce osiedlali się Włosi, zwłaszcza pośredniczący w handlu tkaninami, zatem mogli przyczyniać się do propagowania aktualnych wzorów włoskich. Warto także wymienić intelektualistę Filipa Buonaccorsiego zwanego Kallimachem, czy jego domowników. Przyjazd Bony oczywiście przyczynił się do stworzenia szczególnie sprzyjających warunków dla oddziaływania mody włoskiej w Polsce. Na dworze liczniej zaczęli działać włoscy krawcy, hafciarze i złotnicy, obecne były włoskie damy królowej oraz inni dworzanie. Jednak nie zawsze wynika ze źródeł, aby ich dzieła powstawały wyłącznie w duchu włoskim. Bona, która miała pieczę nad garderobą swych dzieci, w tym króla Zygmunta dbała o to, aby nosił się z włoska, ale nie zaniedbywała i innych stylów. To  było zresztą charakterystyczne dla renesansu zainteresowanie obcymi modami i chętne ich przyswajanie. Jednak w XVI w. moda włoska ani nie zdominowała polskiego dworu, ani nie ogarnęła szerszych kręgów społeczeństwa. Sam Zygmunt I, który z modą włoską był zaznajomiony o wiele wcześniej, przed poślubieniem Bony, a także dostojnicy państwowi, a nawet zamożni mieszczanie sięgali chętnie do wzorów rodzimych bądź niemieckich, czy węgierskich.

Wydarzenie, które odbyło się na Wawelu było wyjątkowym, bo renesansowym pokazem mody. Jak wtedy noszono się na dworze? W czym wówczas gustowały Panie, a w czym Panowie?

- Moda renesansu była złożonym zjawiskiem. Naturalnie splendor ubiorów zależał od pozycji społecznej, a także – jeśli chodzi o świat dworu – pozycji na nim zajmowanej. Najwspanialsze ubiory posiadał król i jego rodzina, a także najbardziej zamożni i wpływowi dostojnicy. Ubiory szyto z kosztownych tkanin i często dekorowano haftem i klejnotami, a także ozdobnymi pasmanteriami. Suknie kobiet były długie i często posiadały treny. Mężczyźni także zabiegali o to, aby zrobić wrażenie swoim wyglądem. Kolory tych ubiorów były zależne od aktualnych trendów w modzie. Na początku epoki gustowano w żywych, pięknych, nasyconych barwach, z czasem moda na czerń stała się dominująca.

Pokaz okazał się strzałem w dziesiątkę. Skąd pojawił się pomysł na jego organizację?

- Fundacja Nomina Rosae od dawna zajmuje się historią ubioru, a także działaniami popularyzatorskimi ukazującymi historię. Z propozycją pokazu zwrócił się do nas Zamek Królewski na Wawelu – była to inicjatywa pani Bogumiły Śniegockiej, szefowej Działu Interpretacji Sztuki. Postanowiliśmy przygotować niezwykłe, bogate wydarzenie, które sprawi, że oglądający poczują atmosferę renesansowego dworu. Stąd wspaniała oprawa muzyczna wykonana przez zespół Floripari. Jagiellonowie kochali muzykę i na ich dworze rozbrzmiewała niemal stale. Taniec zaprezentował zespół Kings Town Dancers, a renesansową grację tancerki Teatru Tańca Terpsychory. Jan Mancewicz i Anna Lenczewska – krakowscy aktorzy, z którymi od dawna współpracujemy odczytali dawne renesansowe teksty źródłowe i utwory.

Organizacja pokazu była poprzedzona ogromem przygotowań. Ile trwało uszycie jednej sukni, a także przygotowanie całego pokazu? Na czym skupiały się prace? Ile osób pracowało przy jego przygotowaniu?

- Praca przed pokazem była dla nas ogromnym wysiłkiem. Jakkolwiek o przygotowaniu pokazu rozmawialiśmy już w zeszłym roku, ostateczne decyzje zapadły stosunkowo późno, co sprawiło, że mieliśmy niesamowicie napięty grafik pracy. Przygotowaliśmy 9 nowych kreacji i 3 kostiumy dla nimf. Wszystko razem było bardzo pracochłonne. Wykonanie ubiorów to zawsze złożony proces, w którym również istotne znaczenie ma pozyskanie odpowiednich tkanin. W nasz zespół weszło niemal 10 osób, z których część zajmowała się pracami wykończeniowymi – naszywaniu klejnotów, sznurów czy tworzeniu haftów. Suknie uszyła pani Elżbieta Mężyk - nasza główna krawcowa i włożyła w to naprawdę wiele serca i pracy.

Tytułem pokazu był "Dwór z aksamitu i pereł". Na renesansowym dworze to właśnie te dwa materiały były dominującymi?

- Tytuł pokazu nawiązuje do tego, że dwór Jagiellonów rzeczywiście był takim dworem z aksamitu i pereł. Reprezentacyjne ubiory szyto na nim z kosztownych jedwabiów i bogato dekorowano perłami. Zarówno perły, jak i aksamity były bardzo modne w czasach odrodzenia.

Dziś „trendy” są na przykład kapelusze wędkarskie, o które nastoletni mężczyźni czy kobiety, wręcz się zabijają. Jakie elementy były wtedy najbardziej na czasie? Czym charakteryzowała się ta moda?

- Podobnie jak dzisiaj panowała wówczas spora różnorodność. Pojawiały się mody na określone ubiory, a także style. We Włoszech na przełomie XV i XVI wieku bardzo modne było stosowanie sznurów i splotów w dekoracji ubiorów, a także wymyślnych haftów i dekoracji niosących specjalne przesłania. Między dworami przesyłano sobie prezenty: tkaniny, ubiory, akcesoria – to również sprzyjało wprowadzaniu nowych trendów i pomysłów.

Moda wraca - czy więc możliwym jest, aby jakieś elementy mody renesansowej wróciły do naszych czasów? A może już tak się stało?

- Myślę, że wracają. Moda renesansu była piękna i nadal jest inspirująca, co sprawia, że wpływowi projektanci nierzadko się nią inspirują. Niektóre z ubiorów renesansowych mogłyby i dziś zrobić furorę – np. piękne koszule – przy dostosowaniu ich długości do współczesnych standardów, różnego rodzaju kaftany czy nakrycia głowy, a także wyjątkowa renesansowa biżuteria. Przy okazji pokazu Jubiler Sezam pomógł nam wykonać piękną kolię dla Bony – myślę, że dziś także sprawdziłaby się przy odpowiedniej kreacji.

fot. Aleksandra Kukuła - Głos 24

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka